a voice that says, I'll be here

394 29 18
                                    

Po domu rozniosło się głośne pukanie do drzwi. Seonghwa obrócił się z bólem gotowy już wyjść z łóżka i polecieć na dół sprawdzić kto puka.

- Nie wstawaj. Będziesz tego żałował - Hongjoong pocałował go w czoło i podniósł się z łóżka.

- Ale...

- Kładź się spać. Będzie cię jeszcze bardziej bolało - trochę zżerało go sumienie po nocy, widząc na twarzy Seonghwy  grymas cierpienia przy każdym ruchu.

Kim ubrał się w jakiś reprezentatywny w miarę strój, czyt. prosty biały t-shirt oraz luźne czarne dresy i zszedł na bosaka po schodach. Podłoga w ich domu była tak czysta, że można było na spokojnie chodzić bez kapci nie martwiąc się o to, że skarpetki będą pod koniec dnia całe czarne.

Hongjoong podszedł do drzwi i sprawdził przez wizjer kto tak bardzo próbował się do nich dobić. Po agresywnym stylu pukania domyślał, się że był to Wooyoung, więc jakże wielkie było jego zdziwienie, kiedy przez wizjer nie zobaczył wcale wiecznie rozweselonego przyjaciela a starszą kobietę z nieprzyjemną miną.  Niepewnie otworzył drzwi, nie wiedząc jeszcze jaką tragedię wywołał.

- Przepraszam, ale kim pan jest?! - kobieta od razu się na niego wydarła. Zapowiadało to naprawdę dobry początek znajomości...

- Chyba to ja powinienem zadać pani to pytanie. Ja tu mieszkam - starał się nie zabrzmieć niegrzecznie, choć gdyby mógł zamknąłby kobiecie drzwi przed nosem i poszedł spać dalej.

- Niemożliwe. Ten dom należy mojego syna!

- Pani syna? - kobieta ewidentnie pomyliła adresy. - Przykro mi, ale musiała chyba pani pomylić adres. Nie znam pani syna.

- Nie kłam! Doskonale wiem, że to właśnie ten dom. Nic nie pomyliłam. Chcę się widzieć z moim synem!

Kobieta podniosła mu ciśnienie. Walczył ze sobą, żeby nie wyjebać kobiecie z lewego sierpowego. Przynajmniej zamknęłaby się i byłby spokój.

- Przepraszam, ale zakłóca pani mój spokój. Byłbym dozgonnie wdzięczny, jeśli opuściłby pani moja posesję - kobieta wcale nie zamierzał odchodzić. Twardo stała w drzwiach gotowa za wszelką cenę wejść do środka.

- Chcę rozmawiać z moim synem! Głuchy jesteś?! - miarka w niebezpiecznym tempie była bliska przelania.

- Jeszcze kilka takich odzywek i zadzwonię na policję - był już zmęczony jej ciągłym wrzaskiem.

- Gdzie mój syn?

- Dobrze, inaczej: jak nazywa się pani syn? Może kojarzę, który to sąsiad... - nie zdążył dokończyć. Kobieta odpowiedziała na pytanie szybciej niż zarządzał.

- Park Seonghwa.

Hongjoong zamarł.

Rzadko rozmawiali z Seonghwą o swoich rodzinach. Hongjoong już jej nie miał, ale co jakiś czas odwiedzali rodzinne strony Kima i stawiali na grobie świeże kwiaty, tylko tyle. Seonghwa wiedział niewiele o jego opiekunach i nawet nie nalegał, żeby mu o nich opowiadać. Wiedział, że Kim jeszcze nie był gotowy na tę rozmowę.

Natomiast o rodzinie Seonghwy wiedział tyle co z historii jego przyjaciół. Park omijał w rozmowach ten temat. Na słowo rodzice od razu znikał uśmiech z jego twarzy, a na słowo matka w oczach odbijał się ogromny ból. Wooyoung próbował wytłumaczyć Hongjoongowi sytuację rodzinną Seonghwy, ale sam mało wiedział. Minho wiedział z nich wszystkich najwięcej, ale nie chciał nic zdradzić. Tak jakby dostał śmiertelna groźbę od Parka.

Seonghwa nigdy nie zdradził co się dokładnie działo u niego w domu, jednakże z jakieś powodu nie wracał tam. Po ukończeniu liceum utracił z nimi jakikolwiek kontakt. Odciął się i zaczął starać się żyć po swojemu .nZmienił nawet numer telefonu, próbując zapomnieć o toksycznej rodzinie, która od lat traktowała go jak czarną owcę i zakała rodu.

City of stars / Seongjoong, WoosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz