I don't care if I know

366 24 6
                                    

Zegar na pulpicie laptopa wskazywał już godzinę 2 33. Kliknął niepewnie w opcje wyślij i odsunął się na jeżdżącym fotelu od biurka. Oczy same mu się zamykały a mimo to faszerował się kolejnymi łykami czarnej jak nocne niebo w środku zimy kawy. Co z tego, że była to już jego ósma kolejka. Chciał skończyć ten projekt jak najszybciej, jeszcze zanim Park zacznie kolejne zdjęcia, by chociaż na kilka dni wyjechać z nim na jakieś przyjemne wczasy.

Hongjoong przerzucił wzrok z bijącego jasnym światłem ekranu na małą tackę z jeszcze cztery godziny temu ciepłymi placuszkami polanymi syropem klonowym i stojący obok kubek lodowatej herbaty. Nie miał w ogóle na nie ochoty, zwłaszcza, że przypominały mu o kłótni z partnerem. Jednak czuł, że zostawienie jedzenia bez najmniejszego kęsa jeszcze bardziej pogorszyłoby sprawę

Hongjoong naprawdę nie lubił jak mu się przeszkadzało. Kiedy pracował nad czymś bardzo ważnym,  potrzebne skupienie wymagało nawet i 150% zaangażowania z jego strony. Siedział nad sprzętem noce i dnie, a brak pomysłów potęgował jego frustrację i zdenerwowanie. Z studia wychodził tylko w nagłych potrzebach, nawet spał w studiu. Spał to mało powiedziane. Hongjoong dosłownie potrafił przez ponad tydzień funkcjonować jedynie na kilku półgodzinnych drzemkach.

Seonghwa doskonale zdawał sobie sprawę z nawykowów w pracy Kima, co nie zmieniało faktu, że w każdy sposób próbował odciągnąć chłopaka od biurka. Jednak nawet i tak wytrwali jak Park się poddawali. Co jakiś czas pukał i zostawiał coś do jedzenia i picia, żeby chłopak nie umarł z głodu. Ale nawet tak krótkie wtargnięcia doprowadzały do szału wykończonego producenta.

Finał zawsze był ten sam.

Seonghwa zostawiał tacę z jedzeniem, zamykał drzwi z trzaskiem i ze łzami w oczach dzwonił do Wooyounga. Później znikał a jak Hongjoong otwierał drzwi do studia do środka wkradała się papierosowa woń roznosząca się po całym domu.

- Kurwa, Hongie... Jest jebana trzecia w nocy - drzwi otworzył mu rozczochrany San, którego wcale nie obudziło intensywne napierdalanie w drzwi, a szczekanie Shibera, który od razu wyczuł obecność gościa. - Czego?

- Przepraszam, że tak późno...

- Weź mnie teraz nie przepraszaj tylko mów o co chodzi - szeptał, nie chcąc obudzić śpiącego dalej Junga.

- Nie ma może u was Seonghwy?

- Seonghwy? - chłopak zrobił wielkie oczy i podrapał się po głowie. - Nie... Zadzwoń do niego lub coś.

- No co ty nie powiesz? Już wpadłem na to, geniuszu.

- Znowu się pokłóciliście?

- Znowu? My nie kłócimy się - zaprzeczył starszy.

- Racja - San westchnął - W kłótniach obie strony się na siebie wydzierają - i uśmiechnął się złośliwe.

Normalnie miałby wyjebane na słowa młodszego, ale tym razem zastanowił się nad sensem jego wypowiedzi. Może miał trochę racji.

- A nie wiesz przynajmniej, gdzie mógłby być?

- A co ja jestem? Profesjonalny lokalizator koreańskich aktorów? Znam go tak dobrze, że nie umiem nawet stwierdzić, jaki jest jego ulubiony gband. To ty powinieneś go znać najlepiej.

- Myślałem, że jest u was. Zazwyczaj tu był...

- Nie wiem co mu powiedziałeś, ale jeśli nie przyszedł na żale do Woo, to musiałeś naprawdę zjebać - San poklepał go po ramieniu.  - Seonghwa nie powie ci jeśli coś jest nie tak. Będzie to trzymał w sobie i jedyne co z niego wykrztusi te emocje to alkohol. Zawsze wszystkim prawi morale o byciu szczerym wobec drugiej osoby i komunikacji, a sam ma z tym problemy. Nie jest szczery sam ze sobą a co dopiero z innymi. Musisz z nim spokojnie porozmawiać. Taka rada ode mnie - San zamknął drzwi od mieszkania.

City of stars / Seongjoong, WoosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz