just where I will go

308 22 10
                                    

- Seonghwa, jesteś naprawdę moim ulubionym hyungiem, szanuję cię, no dobra może nie do końca szanuję, ale podziwiam WIĘC WYJAŚNIJ MI CO DO KURWY NĘDZY MIAŁEŚ W GŁOWIE ŻE Z NIM ZERWAŁEŚ?!

To miał być zwyczajny poranek. Mieli zjeść wspólne śniadanie, posłuchać kilku nowych utworów Kima i pojechać na krótką wycieczkę poza granicami miastam. Ale Hongjoonga rankiem już nie było. Nie zostawił po sobie żadnego śladu, a miejsce na podjaździe na którym zazwyczaj stał jego samochód stało puste.

- Wooyoung, uspokój się trochę...

- JAK MAM SIĘ USPOKOIĆ KIEDY MÓJ ULUBIONY SHIP RUNĄŁ W JEDEN DZIEŃ?! SEONGHWA DLACZEGO?!

Wooyoung krzyczał na starszego dobre kilka minut. Wszystko się trzęsło od jego decybeli dracego się głosu.

- NIE WIEM! - Seonghwa wreszcie wybuchł. Zareagował na wszystko poprzedniego dnia zbyt emocjonalnie. Myślał, że wszystko było przemyślane a jego decyzja rozsądna. Może powinien odczekać kilka dni. Dać Hongjoongowi szansę na rozmowę niż atakowanie go od razu. Po części dalej uważał, że zrobił dobrze. Jednak ta druga część żałowała.

Bardzo żałowała. Nieobecność Hongjoonga rankiem wstrząsnęła nim. Osiągnął swój cel, ale jakim kosztem...

- JAK TO NIE WIESZ?! KURWA HWA! - Wooyoung aż kipiał ze złości, był bliski rozszarpania Parka na malutkie kawałeczki a jedyne co go blokowało to umięśnione ramiona Sana, który trzymał go jak najmocniej się dało.

- NIE WIEM! - krzyknął po czym schował twarz w dłoniach. - Jestem okropnym partnerem.... Hongjoong nic nie zrobił a ja go tak potraktowałem...

- Hyung, co się wczoraj wydarzyło? - Choi podszedł do tej sytuacji spokojniej. Odstawił wściekłą hienę a.k.a Jung Wooyounga i poszedł zaparzyć melissę dla całego towarzystwa. - Opowiedz wszystko od początku. Może jeszcze da się to odkręcić.

- Ehh... To ogólnie od kilku tygodniu w sumie nie rozmawialiśmy.

- JAK! MIESZKACIE W JEDNYM DOMU DO CHOLERY!

- Woo, kochanie, sklej pizdę na chwilę - powiedział San i dał szybkiego buziaczka w policzek najmłodszego. - Kontynuuj, Hwa.

- Hongjoongie miał ważny projekt ja nagrania, gale. No ogólnie zapchany grafik. Trochę się od siebie oddaliliśmy. A jak już rozmawialiśmu to nasze rozmowy kończyły się darciem kotów - San pokiwał głową jakby doskonale wiedział o jakie sytuację chodziło Parkowi. - Ale nie przestałem go kochać. Nic z tych rzeczy. Dalej jest dla mnie najważniejszą osobą, ale mam wrażenie, że zaczęliśmy sobie powoli przeszkadzać. To już nie jest ta sama relacja, w której nie możesz się doczekać aż zobaczysz partnera, a każda chwila spędzona razem jest jak z marzeń.

- To jest najgorszy etap, ale potrzebny. Pamiętasz przecież jak my prawie ze sobą zerwaliśmy i gdy nie ty to już nie siedzielibyśmy w tym jednym mieszkaniu wszyscy razem - zaśmiał się Choi i położył na stół białe kubki z gorącym naparem. - Obie strony wtedy zawiniły. Dlatego też nie obwiniaj tylko siebie. I ty Wooyoung też nie obwiniaj Seonghwę, doskonale wiesz ile razy dzwonił do ciebie zapłakany - Wooyoung trochę ochłonął i przestał z taką złością w oczach na wszystkich patrzeć.

- W końcu ja skończyłem grafik, ale Hong dalej pracował. Wtedy chyba ta cała frustracja wylała się. Jest cholernym pracoholikiem, a każda moją próba odciągnięcia go chociaż na chwilę od pracy kończyła się kłótnią. Może naprawdę mu przeszkadzałem... Kilka dni temu znalazłem list. Hong kiedyś, jeszcze kiedy nie umawialiśmy się, powiedział że chciałby kiedyś tworzyć muzykę w Ameryce. Dużo o tym mówił. Potem temat ucichł. Dopóki nie zobaczyłem tego listu. Był w śmietniku. Chciałem wyrzucić śmieci i znalazłem go. Dostał rekomendacje od Agusta i proponowano mu współpracę z największymi zachodnimi gwiazdami. Nie chciałem, żeby odmówił, to mogła być jego wielka szansa.

City of stars / Seongjoong, WoosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz