11. Nilay

9.1K 348 88
                                    

Ta melodia rozrywała mi czaszkę. Próbowałam otworzyć jedną powiekę, ale świat zbyt niebezpiecznie wirował. Dźwięk ucichł, ale po chwili znowu usłyszałam rozdzierającego się Roberta Planta.

Ktoś nie dawał za wygraną.

Szlag!

Na oślep próbowałam ręką zlokalizować swoją komórkę. Po kilku sekundach udało mi się chwycić ją w dłoń. Po omacku przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam go do ucha.

— Halo? — wycharczałam. Samo wypowiadanie słów powodowało u mnie ból głowy. Brzmiałam jak pijus.

— Nilay? — odezwała się zaskoczona Zahara.

— Coś się stało? — zapytałam, bo jeszcze nie do końca kodowałam, co się wokół mnie dzieje.

— To chyba ja powinnam zapytać, czy coś się stało? Gdzie mój syn? — W jej głosie usłyszałam jakąś dziwną nutkę, która była podszyta obawą, ale też niebezpieczeństwem.

— Nie mam pojęcia, dlaczego pytasz? — Skrzywiłam się, gdy coś po jej stronie zaskrzypiało. Myślałam, że wybuchnie mi głowa. Fruwały w niej helikoptery. Dosłownie bolało mnie całe ciało. Nie umiałam sobie przypomnieć, jak znalazłam się w łóżku. A o otwarciu powiek w ogóle nie było mowy. W mojej głowie panowała wielka, czarna dziura.

— Odebrałaś jego telefon, a on nigdy się z nim nie rozstaje, więc ostatni raz zapytam, gdzie jest mój syn, Nilay? — Jej głos zabrzmiał cholernie groźnie.

— Co?! — Na jej słowa zerwałam się wściekle do pozycji siedzącej i gwałtownie otworzyłam oczy. Na ten ruch ktoś po mojej prawej zrobił to samo.

O kurwa!

Kompletnie zaspany Książę, ubrany tylko w czarne bokserki od Versace, uniósł się na łokciach. Napiął się jego każdy mięsień na brzuchu, a mi od tego widoku zjeżyły się wszystkie włosy na ciele. I to nie w ten zły sposób.

Czy on spał ze mną w moim pieprzonym łóżku?

Mój wzrok spoczął na jego porannym, ogromnym wzwodzie. Kompletnie mnie zatkało. Nie umiałam wydobyć z siebie żadnych dźwięków. Po prostu się lampiłam.

Za gorąco. Za duszno. Zdecydowanie.

— Nilay? Jesteś tam? — wyrwał mnie z transu głos Zahary.

— Rozmawiasz przez mój telefon? — wychrypiał Rejes, seksownym, zaspanym głosem. Spojrzał na moją dłoń, w której prawdopodobnie trzymałam jego komórkę. A raczej na pewno.

Ja pierdolę. Co ja zrobiłam?

Książę przeczesał palcami swoje rozczochrane włosy jak po seksie, napinając przy tym biceps.

Ufff.

Bez odpowiedzi rzuciłam komórkę w jego stronę i zakryłam ręką usta. I dopiero wtedy zorientowałam się, że była cała zabandażowana. Co najlepsze byłam ubrana w za duży, czarny T-shirt, który pachniał nim. Na kolanach również miałam plastry.

Było coraz gorzej.

Zszokowana spojrzałam na Księcia, który już trzymał swój telefon przy uchu.

— Wszystko w porządku. Zabalowaliśmy w klubie. Nilay wypiła zbyt dużo, a ja jej pomogłem wrócić. Jestem pewny, że ochrona o wszystkim już cię poinformowała. — Kiedy to mówił, nie wyglądał na zadowolonego. Co chwilę krzywił się i przewracał oczami. Przez chwilę tylko słuchał i milczał.

Zasłoniłam rękami twarz. W odmętach pamięci próbowałam coś sobie przypomnieć. Najpierw zebranie, potem sprzeczka w podziemiach, następnie tańce z nudnymi znajomymi Chiary. Przeraźliwa ilość alkoholu i....

Spadkobierca Sabatii || (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz