47. Nilay

6.1K 312 215
                                    


— Do czego to doszło, że muszę jeździć pieprzonym fordem — jęczałam przeciągle.

— Mieliśmy nie rzucać się w oczy. I chciałem ci powiedzieć, że to najnowszy ford mustang GT500. Trzy i pół sekundy do setki. Nie ma tragedii, zawsze mogło być gorzej.

— Co nie zmienia faktu, że to ford.

— Odezwała się największa fanka Astona. — Przewrócił oczami.

— A wiesz, że nawet ostatnio polubiłam lamborghini — powiedziałam zaczepnie, oblizując kokieteryjnie usta.

— Tak? — wymruczał z cholernym uśmieszkiem. — A mianowicie kiedy je polubiłaś? — Popatrzył na mnie pożądliwie, zmieniając bieg. Wjechaliśmy na drogę trójpasmową.

— Hmmm. Pewnie wtedy, gdy pewien Meksykanin wziął mnie ze sobą na przejażdżkę. — Przygryzłam wargę.

Położył dłoń na moim kolanie, a mnie przeszedł cholerny prąd.

— To musiała być całkiem interesująca przejażdżka, jeśli tak bardzo utkwiła ci w pamięci. Samochód zrobił na tobie aż takie wrażenie? — zniżył seksownie głos, drocząc się ze mną. Sunął opuszkami palców po moim nagim udzie, tam i z powrotem.

— O tak, zdecydowanie, a zwłaszcza, kiedy ja prowadziłam. — Celowo zakołysałam biodrami. — A raczej ujeżdżałam...

— Nilay! — warknął, zaciskając palce na moim udzie. — Jestem już twardy. — Jego ręka praktycznie znalazła się w moich majtkach.

— To może spraw, żebym polubiła forda — powiedziałam prowokacyjnie, dając mu wyzwanie.

Zaczął przeklinać pod nosem i pewnie rozważał moją propozycję. Patrzył w lusterka i sprawdzał, jakie mamy opcje.

— Kurwa! — rzucił. — Jadą za nami paparazzi.

Popatrzyłam w bocznego lusterko i faktycznie, miał rację. Mała ciężarówka z logo telewizji i trzech gości z pieprzonymi aparatami.

Dosłownie wyrośli spod ziemi.

Przez ten nasze przekomarzania straciliśmy czujność.

— Zgub ich.

Przyspieszył, a ciężarówka oczywiście zrobiła to samo. Była godzina szczytu i na drodze, co chwilę napotykaliśmy korki.

Tobias zaczął wyprzedzać, lawirując między autami.

— Nie wiem, co tam mają pod tą maską, ale jak na taką ciężarówkę, jadą zajebiście szybko — powiedziałam wkurzona.

A miało być tak pięknie. Cholerny ford.

— Tam! — krzyknęłam, wskazując palcem na drogę ucieczki.

Tobias zrobił gwałtowny manewr, przeciął dwa pasy i zjechał na prawy zjazd. Brakowało kilku sekund, a żółte porsche przywaliłoby w moje drzwi.

Pieprzonym hienom również udało się zjechać, ale byli jakieś pięć aut za nami.

Zaraz potem znowu natrafiliśmy na korek i musieliśmy się zatrzymać.

— Wiesz co, pieprzyć ich. Zatrzymaj się gdzieś, ale nie na widoku. Chcą ładnych zdjęć, więc damy im ładne zdjęcia.

— Zwariowałaś. To nie jest dobry pomysł.

— Nie o takich zdjęciach mówiłam. — Popatrzyłam na niego wymownie.

— Nie możemy ich zabić, Nilay.

Spadkobierca Sabatii || (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz