— Ty popierdoleńcu!
Zrobiłem szybki unik i uniknąłem ciosu w szczękę. Pozwoliłem się uderzyć nie raz, a nawet dwa, ale dosyć tego. Jak tak dalej pójdzie, to na zdjęciach będę miał twarz we wszystkich odcieniach tęczy.
Apartament Rafy przypominał istny sajgon. Rozpieprzyliśmy wszystkie lampy, poprzewracaliśmy meble, zrzuciliśmy obrazy, rozbiliśmy zastawę, praktycznie wszystkie rzeczy zmieniły lokalizację. Jedynie jeden telewizor pozostał bez szwanku, bo ciągle słyszałem słowa reporterki, która rozprawiała na temat naszej rzekomej śmierci.
— Jak, kurwa, mogłeś! — Znowu ruszył na mnie, ale odskoczyłem w bok.
— Proszę, przestańcie! — krzyczała Ester.
— Zostaw ich. Muszą sobie to po swojemu wyjaśnić. — To był głos mojej Księżniczki.
Chwyciłem go za koszulę i popchnąłem, ale skurczybyk był cwany i razem wylądowaliśmy na szklanej ławie. Roztrzaskała się w drobny mak. Odłamki szkła wbiły mi się w pieprzone przedramię.
Ester tak mocno wrzasnęła, że zaczęło piszczeć mi w uszach.
Poderwałem się na równe nogi, ignorując ból żeber. Moja koszula była cała w strzępach, jego wyglądała tak samo.
— Jak, kurwa, mogłeś... — wycharczał i zasłonił dłońmi twarz. Chyba w końcu odpuścił. Leżał na plecach, a jego klata poruszała się w zawrotnym tempie.
Otarłem wargę z krwi i wypuściłem głośno powietrze.
— Już? Możemy porozmawiać? — Próbowałem wyrównać oddech. Zaserwowaliśmy sobie konkretne kardio. Chcieliśmy się zabić, właściwie bez pozabijania.
Nie ruszał się, tylko patrzył na mnie morderczym wzrokiem. Nadal wyglądał, jakby chciał mnie zatłuc.
Wiem, że miał do mnie żal. I tak było lepiej, niż sądziłem.
Nachyliłem się nad nim i wyciągnąłem w jego stronę dłoń. Przyjął ją i wstał.
— Mówiłam — rzuciła Nilay.
— Mam cię ochotę naprawdę teraz zabić! — warknął, a potem po prostu zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Klepaliśmy się po plecach jak jakieś debile.
Wiem, że tak naprawdę mocno to przeżył, dlatego tak zareagował, kiedy zobaczyć mnie w progu drzwi. W tamtym momencie wyglądał jak wrak człowieka.
— Teraz będziemy płakać? — Wyszczerzyłem zęby. Klepnąłem go ostatni raz i usiadłem na rozharataną, skórzaną sofę po mojej lewej.
To był naprawdę ciężki dzień.
— Pierdol się! Myślałem, że straciłem brata — wycharczał, ale w jego głosie usłyszałem olbrzymią ulgę.
— Też cię kocham, stary. — Puściłem mu oko.
Pokazał mi środkowy palec i ruszył w stronę barku, a raczej czegoś, co go już tylko przypominało. Ester ciągle wodziła za nim wzrokiem.
Uchowała się jedna butelka wódki. Reszta leżała rozbita na ziemi.
— Chcę wiedzieć w tej chwili, co się dzieje! Praktycznie oddaliście pieprzonej suce nasz towar! Dziesięć, kurwa, ton!
— Słuchajcie! — krzyknęła Nilay z pilotem w ręku. Podgłośniła telewizor na cały regulator.
Rafa wymamrotał pod nosem, że skreślił ją ze swojej listy ulubieńców. Na nią też był wściekły.
Z ostatniej chwili, prezydent Kalabrii Fiore Saviano popełnił samobójstwo. Przypominamy, że to właśnie w jego nowo wybudowanym lokalu doszło do wybuchu gazu i pozbawiło życia miliarderów Nilay Amerigo i Tobiasa Rejesa. Prezydent prawdopodobnie nie udźwignął ciężaru, obwiniając się za śmierć tych młodych, wspaniałych ludzi, którzy tak wiele zrobili dla tego kraju, jak i świata.

CZYTASZ
Spadkobierca Sabatii || (ZAKOŃCZONA)
RomanceOn - meksykański przystojniak, posiadający ego i IQ wielkości Ameryki. Spadkobierca fortuny, artysta, który po swojej matce nie tylko odziedziczył talent do malowania. Bo przecież sztuka to nie tylko obrazy, lecz także rozbryzgane mózgi wrogów, któr...