Na takie przyjemności KOCHANIE trzeba sobie zasłużyć? Serio? On chyba zapomniał z kim ma do czynienia.
Byłam jeszcze bardziej podminowana i napalona niż jakieś kilkanaście minut temu. Na dodatek moja siostra doprowadzała mnie do szewskiej pasji.
O co im wszystkim chodziło?
— Możesz być odrobinę delikatniejsza? — syczałam, kiedy moja kochana siostrzyczka polewała mi jakimś śmierdzącym specyfikiem ranę. Piekło jak diabli i dopiero kiedy adrenalina opadła, zaczęło kurewsko boleć. Dorobiłam się dziewięciu szwów na łydce i wielkiego sińca na stopie i kostce. Na dokładkę wczorajsze siniaki, zaczęły zmieniać kolor. Przypominałam ofiarę gwałtu.
— Trzeba było pomyśleć, zanim postanowiłaś niczym John Rambo, gołą stopą wykopać drewniane drzwi. — Kręciła głową i zaczęła owijać moją łydkę białym bandażem. Ciągle na jej twarzy tańczył wesoły uśmieszek.
Nie miałam na to ochoty i siły. Chciałam wymazać z pamięci kilka ostatnich minut, a najlepiej i cały poprzedni dzień.
— No wyrzuć to z siebie, bo zaraz od powstrzymywania śmiechu wyplujesz wnętrzności — powiedziałam, przewracając oczami.
— Myślałam, że Cristiano jest, no wiesz... — mruknęła z zawstydzeniem.
Uśmiechnęłam się krzywo.
— No wiem? Kurwa, Ester. Nawet nie potrafisz tego wypowiedzieć, a chcesz o tym rozmawiać.
— Nilay — rugała mnie, a jej policzki płonęły. — Gdyby się dowiedział, że analizuje od innego mężczyzny...
Zarechotałam, widząc jej zawstydzoną twarz.
Postanowiłam odpuścić jej te katusze.
— Że ma dużego kutasa, ale kiedy zobaczyłaś kutasa Księcia, stwierdziłaś, że cholernie się myliłaś? — Uniosła zadziornie brew.
— Coś w tym stylu — powiedziała, zakrywając usta dłonią. — Nie, żeby Cristiano był mały...
Znowu parsknęłam gromkim śmiechem.
— Ale masz rację. Też myślałam, że wiem, co to naprawdę dobry seks, aż do wczoraj. Bo jeśli myślałam, że był naprawdę dobry, kurewnie się myliłam. Jego kutas spowodował u mnie nawet pieprzony orgazm mózgu — powiedziałam z rozmarzeniem i dopiero dzięki jej rozdziawionej buzi i szeroko otwartym oczom, zrozumiałam, że powiedziałam to na głos.
Szlag! Ten mój niewyparzony jęzor.
— Spałaś z nim? — Jej usta przypomniały wielką literę O.
— To znaczy, nie... — nie dokończyłam, widząc jej minę. Wyglądała, jakby połknęła kij.
— Cholera, Nilay! Mów!
Wow, przeklęła.
— W klubie. — Westchnęłam. Nie chciałam o tym rozmawiać, a wiedziałam, że ona teraz nie da mi żyć.
— Wiedziałam! Wiedziałam! — powtarzała z ekscytacją, ściskając bandaż na mojej nodze zbyt mocno.
— Zaraz odetniesz mi dopływ krwi, Ester!
— Przepraszam. — Od razu poluzowała bandaż. — Ale chcę znać wszystkie szczegóły — paplała podekscytowana.
Ehh.
— Jakoś tak wyszło... No i dobra, przyznaję, było zajebiście, ale nadal go nienawidzę. Gdyby nie to, że zabrakło mi naboi, zabiłabym go. — Prawie sama w to wierzyłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/291660106-288-k593488.jpg)
CZYTASZ
Spadkobierca Sabatii || (ZAKOŃCZONA)
RomanceOn - meksykański przystojniak, posiadający ego i IQ wielkości Ameryki. Spadkobierca fortuny, artysta, który po swojej matce nie tylko odziedziczył talent do malowania. Bo przecież sztuka to nie tylko obrazy, lecz także rozbryzgane mózgi wrogów, któr...