32. Nilay i Tobias

8.3K 332 183
                                    

Nilay

Gdy opuściliśmy kaplicę, dostaliśmy telefon od Zahary, że mamy do załatwienia jeszcze jeden klub ze striptizem, w którym znajdują się osoby, jakie trzeba natychmiastowo usunąć, bo zagrażają interesom. Hektor podobno znalazł coś ważnego, więc rozdzieliliśmy się z Tobiasem. Ja miałam załatwić klub, a on postanowił załatwić Hektora, a raczej uparł się. Miałam tylko nadzieję, że nie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Obiecał mi, ale nadal mu do końca nie ufałam. Tym bardziej w tym temacie. Mieliśmy się pieprzyć, ale interesy ponad wszystko. Przyjemności musieliśmy zachować na później, co mi wcale nie pasowało. Już zaczynała doskwierać mi jego nieobecność, a minęła dopiero godzina. Byłam napalona, to wszystko, dlatego moje frustracje seksualne zostaną ulokowane na moich przyszłych ofiarach.

I te jego słowa — uważaj na siebie, kochanie.

Potrząsnęłam mocno głową, by skupić się na swojej misji.

— Dawaj ją! — odezwałam się do mojego człowieka, który miał tępawy wyraz twarzy, nieskażony żadną myślą. Sterydy pewnie wyżarły mu szare komórki. Ci byli najgorsi, jednakowoż potrzebowaliśmy ludzi od brudnej roboty. Nadawali się tylko do niej. Sowicie ich za to wynagradzaliśmy, więc nie narzekali. Od myślenia byliśmy my.

Pomasowałam skronie, bo czułam, że nadchodzi pieprzona migrena.

— Głuchy jesteś?! Czy masz opaskę uciskową na mózgu?

Stał i przyglądał mi się z konsternacją, bo nie wiedział, o czym mówię.

— Chodziło mi o broń. — Westchnęłam poirytowana. — Dawaj, kurwa, AK-19.

— Kałachy zostały w aucie, szefowo.

Wyjęłam nóż, który miałam przypięty do uda i po chwili poszybował w stronę jego głowy. Śmignął dosłownie milimetr od jego policzka i zatrzymał się na ścianie tuż za nim.

— Trzymasz moje dzieci w samochodzie, bez żadnej opieki? — wysyczałam.

Skulił się i czekał na baty.

— Na co czekasz?! Zapierdalaj po nią w podskokach!

Taki wziął rozpęd, że po sekundzie już go nie było. Dziwiłam się, że nie wybił sobie zębów.

— To na pewno dobry plan? — zapytał mnie Leo. Widziałam, że był rozbawiony.

— Wątpisz w moje umiejętności? — Uniosłam wysoko brew.

Zaprzeczył głową.

— Twoje pomysły są popieprzone, ale zawsze skuteczne. — Wyszczerzył zęby.

Uśmiechnęłam się diabelsko.

— To świetnie. — Klasnęłam w dłonie. — A teraz my zrobimy mały pokaz ognia. Uwielbiam masowe egzekucje.

A raczej rzeź.

— Wszyscy wiedzą, co mają robić? — zapytałam moich ludzi.

Skinęli głową.

— W takim razie, ruszamy...

Tobias

— Mam nadzieję, że to, co znalazłeś, jest naprawdę godne mojej uwagi i nie marnujesz mojego cennego czasu — warknąłem w stronę Hektora, który wydawał rozkazy swoim ludziom. Znajdowaliśmy w centrum jego dowodzenia. Całe pomieszczenie było zawalone specjalistycznymi komputerami, monitorami i urządzeniami do śledzenia. Informatycy, którzy zajmowali się całym tym chaosem, czując mój oddech na karku, dosłownie wychodzili z siebie. Ich skronie były zroszone potem. Inwalida wyglądał na równie zdenerwowanego. Wiedział, że jeden jego zły ruch, a odseparuje mu głowę od szyi.

Spadkobierca Sabatii || (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz