27. Tobias

9.2K 361 155
                                    

— Oddał jej nasz pieprzony towar? To potwierdzona informacja? — zapytałem ojca.

Oczywiście, że była.

Po tylu latach pracy dla Michele, Antonio Giorno postanowił sprzedać się jakiejś głupiej rosyjskiej suce bez klasy.

— Poważnie, synu? — zapytał mnie, a w jego głosie usłyszałem naganę.

Odchrząknąłem.

— Co mamy z nimi zrobić? — poprawiłem się.

Nasi ludzie byli w gotowości. Wszystko było zorganizowane. Miałem zamiar zwerbować jeszcze trzech snajperów. Po tej informacji musieliśmy dmuchać na zimne.

— Wydusić z niego wszystko, a potem sami zdecydujcie. W tym wypadku wolałbym jednak, żeby odbyło się bez trupów, bo zrobiło się gorąco. Zabezpieczcie dokładnie teren. Nie wiadomo, czy czegoś nie kombinują. Musicie być przygotowani.

Ojciec zawsze dawał mi wybór. Pozwalał podejmować decyzję. Nie chciał, żebym zatracił w sobie człowieczeństwo. Bo tak naprawdę nigdy nie musiałem się tym zajmować, ale pragnąłem tego. I kurwa, uwielbiałem tę robotę. Rodzice, posiadając tyle legalnych inwestycji, również nie musieli. Byli ustawieni do końca swoich dni, ale nie zrezygnowali i ja też nie miałem zamiaru. Gdy raz wejdziesz w ten świat, nie ma odwrotu. To tak, jak z prochami, uzależniają. Nie oszukujmy się, rodzice uzyskali swoją potęgę i pozycję, siłą i niebywałą przebiegłością. Gdy moja matka myślała, że ojciec jest martwy, oprócz mnie, nie było dla niej żadnej świętości, którą postawiłaby ponad swoje plany przejęcia całego narkotykowego światka. Podążała swoją ścieżką i nie oglądała się na trupy, które zostawiała za sobą, by zdobyć swój upragniony cel. Eliminowała wszystkich i wszystko, co mogło być potencjalnym zagrożeniem. Przez wiele lat napędzała ją zemsta. Pewne priorytety zmieniła dzięki tacie. Tylko on, ja i moje siostry, miały na nią wpływ. Rodzina ponad wszystko.

— A co z jego synem? Maczał w tym palce?

— Nie, ale przyciśnij go, musisz być pewny, że zasługuje na to stanowisko. Wiemy, że jest skuteczny, lojalny, ma zasięgi i ludzie go szanują, ale gdy w grę wchodzi rodzina, wszystko może się zmienić.

— Księżniczka o tym wie?

— Tak, Michele przed chwilą z nią rozmawiał. — Chwila pauzy. — Nie jest z tobą?

— Nie. — Skrzywiłem się. Dobrze, że nie mógł tego zobaczyć.

— Wszystko w porządku?

A jednak znał mnie za dobrze.

—W sumie, to co zwykle. Nic nowego.

Tego akurat nie musiałem tłumaczyć. Każdy wiedział, jak nasza dwójka działa.

— Tak poza tym ładne zdjęcia w gazecie. — Zaśmiał się.

Też tak uważałem. Fotografowano mnie z różnymi kobietami, w różnych sytuacjach intymnych. Dlaczego akurat miałbym się przejmować, że zrobiono mi zdjęcie z najładniejszą z nich wszystkich?

— Całkiem niezłe — skwitowałem. — Ale mów lepiej, jak się mają sprawy z Kowalow?

— Obserwujemy ją. Wszystko jest pod kontrolą. Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Teraz są ważne Włochy.

— Oczywiście. — Przewróciłem oczami.

I tak to sprawdzę.

— Synu... — Nie podobał mi się ten dziwny ton.

— Tak?

— Wiem, że ci na niej zależy.

— Co? — Oburzyłem się.

Spadkobierca Sabatii || (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz