29. Tobias

8.8K 352 110
                                    

— Nie obchodzi mnie to, czy jest wolny, czy nie. Chcę rozmawiać z Saviano, natychmiast.

— Pan prezydent ma teraz spotkanie. Oddzwoni, gdy tylko skończy. — W jej głosie usłyszałem panikę.

Taa, spotkanie, pewnie znowu pieprzy na potęgę swoją sekretarkę.

— Czy ty wiesz, z kim rozmawiasz?

— Nie przedstawił się pan.

— Rejes — powiedziałem krótko, bo zaczęła kończyć mi się cierpliwość. Kiedy wypowiedziałem nazwisko, po drugiej stronie usłyszałem jakiś hałas, a zaraz potem znowu roztrzęsiony głos tej dziewczyny. Bo pewnie była jakąś młodą lalką i pewnie tak samo, jak reszta, rozkładała szeroko nogi dla Fiore. Każdy wiedział, że prezydent Kalabrii uwielbiał swoje młode sekretarki. Każda mu dawała, inaczej szybko traciła swoją ciepłą posadkę.

— Mógł pan tak od razu. Już pana przełączam, panie Rejes, i przepraszam.

Po sekundzie usłyszałem zdyszany głos tego starca. Tak jak myślałem, na bank posuwał jakąś na swoim biurku.

— Przepraszam za tę małą niedogodność — wycharczał mi w słuchawkę. Dosłownie czułem, jak pluje mi w ucho.

— Zamiast pieprzyć swoje sekretarki, zacznij zajmować się sprawami, które są ważne — zagromiłem.

Chwila ciszy, tylko urywany oddech, a potem jęk kobiety.

Przewróciłem oczami, na co Księżniczka posłała mi pytające spojrzenie.

— Myślałem, że dzwoni Tobias senior — powiedział z oburzeniem.

Błąd, stary fiucie!

Strzeliłem karkiem.

— Posłuchaj mnie starcze. Chyba zapominasz, dzięki komu grzejesz ten wygodny stołeczek, a jak bardzo mnie zdenerwujesz, możesz już nigdy na nim nie posadzić swojej tłustej dupy. Mogę załatwić ci rozmowę z moim ojcem, ale gwarantuje, że to będzie twoja ostatnia rozmowa, jaką odbędziesz w swoim marnym życiu, więc mnie, kurwa, lepiej nie prowokuj, włóż swojego sflaczałego fiuta w spodnie i rób, co ci każę!

Nilay posłała mi buziaka w powietrzu, a potem wyszczerzyła zęby. Ubrała się w tak kusą, seksowną sukienkę, że nie potrafiłem kontrolować myśli. Wiedziałem, że zrobiła to celowo. Po moim trupie wyjdzie w tym czymś.

Fiore odchrząknął.

— Więc, jaki masz do mnie interes. Przecież przejęliśmy Giorno. Prasa wre, ludzie biją brawo. Towar odzyskany. Dostawa w kolejny piątek. Wszystko idzie zgodnie z planem. Czego jeszcze potrzebujesz? — zapytał z rozdrażnieniem.

Zdecydowanie nie doszedł i bardzo się tym faktem rozkoszowałem.

— Dla ciebie per pan Rejes — mój głos smagał jak bicz.

— Czego pan potrzebuje? — I tak w jego głosie usłyszałem sarkazm.

Od razu trafił na moją listę do odstrzału.

— Więc słuchaj...

Po dwóch minutach wiedział już, co ma robić.

— I co, co powiedział stary oblech? — Księżniczka uniosła seksownie brew.

— Za pięć minut będziemy mieli dostęp do każdej możliwej kamery w tym mieście. I myślę, że bankiet będzie jego ostatnią imprezą, na której zatańczy walca.

— Już dawno mówiłam Francesco, żeby rozwalił go do imentu. Powinien odstrzelić mu łeb. Odkąd dostał władzę, padło mu na głowę. — Prowokacyjnie zaczęła kręcić biodrami, zmierzając w róg pomieszczenia, w którym znajdował się barek.

Spadkobierca Sabatii || (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz