Te skrajne uczucia, jakie we mnie wywoływał, doprowadzały mnie do szału. Wyznałam mu prawdę. Te słowa po prostu się ze mnie wylały. Nie umiałam nad nimi zapanować. Przepełniała mnie furia i zazdrość. Ten drugi czynnik chyba był tym punktem zapalnym, który spowodował całą tę eksplozję. Od tego czasu pieprzyliśmy się praktycznie całą noc, a później przez trzy kolejne dni planowaliśmy całą operację. Od godziny omawialiśmy wszystkie za i przeciw. Oczywiście nadal miałam ochotę go zamordować, bo się rządził, jednak zrozumiałam, że jest zbyt seksowny, bym to zrobiła.
— Przegięliście! Tak dla was wygląda zaufanie?! — warczał Tobias. — Za co wy mnie macie?! Po co te gierki?!
Od jakiś pięciu minut prowadził głośną konwersację z Trójcą. Chodził tam i z powrotem po sypialni, rzucając mi krótkie spojrzenia i słuchał, tych po drugiej stronie. Był do schrupania. Miał na sobie tylko dresowe spodenki, a jego szyję zdobił cienki, złoty łańcuszek. Wszystkie mięśnie z każdym jego ruchem napinały się, a ja nie potrafiłam przestać się na niego gapić. Dopiero niedawno sunęłam po tym ciele dłońmi i językiem, a znowu miałam ochotę się na niego rzucić.
Oszalałam i pokochałam to szaleństwo.
— Tak, wariatka całkowicie oszalała! — powiedział, jakby czytał mi w myślach. Jednak tym razem, to nie miało nic wspólnego z tym szaleństwem.
Posłałam mu ostre spojrzenie, a ten piękny idiota puścił mi buziaka w powietrzu.
Nie mieliśmy czasu, musieliśmy wdrożyć w życie swój plan. Powinnam się skupić.
— Prędzej ją uduszę! — ryczał. — Nie powinniście mnie nawet o to prosić!
Wypuścił teatralnie powietrze. Całkiem nieźle mu to wyszło.
— Dobrze, ale zaraz po bankiecie wylatuje do LA. Nie chcę mieć z nią nic więcej wspólnego.
Podszedł do mnie i umościł się między moimi nogami. Ścisnęłam go za pośladki i pocałowałam w pępek. Przygryzł wargę, a potem uśmiechnął się szatańsko, ciągle ze słuchawką przy uchu.
— Nie, nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Muszę sprawdzić, czy towar ruszył zgodnie z planem. — Zaczęłam całować każdy kwadrat na jego brzuchu, a coś dużego zaczęło kuć mnie w piersi.
Yhmm, zdecydowanie mu się podobało.
Wyrzucił jeszcze kilka zdań i w końcu się rozłączył.
— Połknęli przynętę. Mamy dokładnie tydzień na wdrożenie naszego planu w życie, a potem równą dobę, nim się zorientują.
Nadal go całowałam.
— Nilay, nie słuchasz mnie — mruknął z drapieżnym uśmiechem na ustach.
— Mhmm. — Znowu go pocałowałam i zaczęłam masować go przez materiał spodni. Czułam, jak rośnie mi w dłoni.
Odchylił głowę i syknął.
— To jest zajebiście popieprzone, nawet jak dla nas. Na pewno chcesz to zrobić?
— Ciągle chcę to z tobą robić — powiedziałam na jednym wdechu już całkowicie pobudzona.
Jego głośny, wibrujący śmiech sprowadził mnie z powrotem na ziemie, a co najgorsze poczułam go w klatce piersiowej. Chciałam popukać się w pierś i zapytać, czy ktoś tam jest.
— Księżniczko, nie masz pojęcia, jak ja bardzo tego pragnę, ale jeśli chcesz to zrobić, musimy się skupić. Mamy mało czasu.
Jęknęłam zirytowana, ale puściłam go i wyprostowałam się.
CZYTASZ
Spadkobierca Sabatii || (ZAKOŃCZONA)
RomanceOn - meksykański przystojniak, posiadający ego i IQ wielkości Ameryki. Spadkobierca fortuny, artysta, który po swojej matce nie tylko odziedziczył talent do malowania. Bo przecież sztuka to nie tylko obrazy, lecz także rozbryzgane mózgi wrogów, któr...