- Więc podsumujmy. Mamy drugiego Ironman'a, znanego jako War Machine / James Rhodes, Falcon'a / Sam Wilson czyli człowieka samolot, faceta który zna Syberię perfekcyjnie i nie ma ręki Zimowego Żołnierza Jeams'a Bucky'ego, Barners'a, Clint załatwił Ant-Man'a / Scott'a Langa człowieka który potrafi być wielkością mrówki, a Natasza króla Wakandy Czarną Panterę / T'Chall'e. Od nas jest Sif i ostania żyjąca Valkiria, choć wciąż nie wiem jakim sposobem Thorowi udało się ją wyciągnąć z alkoholizmu. Nat ściągnęła również Bruce'a ale nie jest zbyt chętny do akcji. A ten drugi rekrut od ciebie Tony ?
- Stwierdziłem, że jednak nie jest gotowy. Zbyt młody jak na takie akcje, może na coś mniej niebezpiecznego.
- Skoro tak twierdzisz to niech tak będzie. Trzeba do nich iść i powiedzieć co się dzieje, przecież nie możemy ich tak trzymać w niepewności, po za tym trzeba odzyskać berło. Pokoje są gotowe. Mówimy im o wszystkim i jutro z samego rana ruszamy do Rosji.
- Dokładnie.
W salonie stało wielu ludzi. Każdy z nich był inny ale byli tak samo zdezorientowani. Stali przy swoich znajomych rozglądając się dookoła po salonie. Zadziwiała ich ilość sprzętu i jakość wykonania samego pokoju. Bruce siedział razem z Pepeer na kanapie i ze spokojem czekali na rozwój wydarzeń. Ich walizki czekały już w pokojach. Mimo wszystko nie łatwo było ich wszystkich sprowadzić w jedno miejsce, z innego kontynentu, kraju, planety czy stanu. Każdy z nich miał przecież swoje plany, swoje zadania, rodziny. Nie znali się przecież zupełnie, a dobry zespół powinien rozumieć się bez słów - dlatego sprowadzono ich odpowiednio wcześnie.
- Jesteś Tony, prawda ? - spytał jeden z nich podchodząc. Ściskał nerwowo rękę milionera z głupkowatym uśmiechem na twarzy. - Hank by mnie zabił gdyby się dowiedział. Nienawidzi cię.
- Dobrze wiedzieć... - odparł zaskoczony i trochę zdziwiony. Nigdy w życiu nie słyszał o żadnym Hanku, lub jego pamięć wykasowała Hanka ze wspomnień. Tak też mogło być, spotkał zbyt wiele osób by każdego pamiętać.
- No tak, gdzie ja mam głowę. Jestem Scott, Scott Lang.
- Człowiek miniaturka, myślę, że możesz mnie już puścić.
- A tak, już. To co może powiem coś o sobie ? - reszta pokiwała tylko twierdząco głową. Na prawdę byli ciekawi siebie nawzajem i tego co ich łączy bo przecież coś miało ich połączyć. - Historia nie zbyt prosta ale sądzę, że tak jak wasze. Jakiś rok temu wyszedłem z kicia, małe włamanie nic złego ale akcja wymagała trochę sprytu. Jak wyszedłem to kumpel mi mówi, że jest druga, prosta i dużo kasy można zgarnąć, no a ex żona powiedziała, że nie mogę zobaczyć córki póki nie zapłacę jej wszystkich alimentów. Wywali mnie z roboty no to poszedłem na ten rabunek. Tam okazało się, że w sejfie nie ma pieniędzy tylko jakiś strój motocyklowy. Sam nie wiem czemu ale go wziąłem i założyłem, jak go założyłem to się okazało, że on się zmniejsza. Byłem tak mały, że wpadłem do kanalizacji i jeszcze jakiś koleś zaczął do mnie gadać. Dopiero później się okazało, że to był ten staruszek którego okradłem. On to wszystko zaplanował bo wyczytał w gazecie o tym, że jestem genialnym złodziejem. No się mnie pyta czy wchodzę w jego plan załatwienia jednego kolesia który chce sprzedać wojsku takie same skafandry czy wracam do więzienia za napad na niego. No to wiadomo wszedłem w to. Długo trenowałem no i jestem. Kto teraz? Może ty ? - popatrzył na Bucky'ego - wydajesz się skomplikowany.
- To ja zamówię jakieś jedzenie - westchnął Tony który właśnie zrozumiał, że czeka ich długa noc pełna dziwnych historii.
- Niech będzie - odparł spokojnie - w wielkim skrócie powinienem umrzeć siedemdziesiąt lat temu ale Hydra zdecydowała inaczej. Byłem ich marionetką i zabijałem wszystkich których mi wskazali. Ją - wskazał na Natasze - na przykład myślałem, że zabiłem. Miałem zabić i Steve'a ale wziął i mnie wyleczył razem z tą rudą.
- A ja myślałam, że chodzicie na randki - wtrąciła się roześmiana Pepeer przeskakując wzrokiem z blondyna na Rosjankę.
- Nigdy w życiu - odpowiedziała Romanoff udając obrzydzenie, wypieka język co Rogers skontrował krótkim jej udawaniem.
- No weź - trącił ją Rogers na co tylko parsknęła śmiechem - skoro już tak wyglądamy. Po za tym mówiłaś, że pocałunek ci się podobał.
- Nigdy tak nie...
- Dobra wracajmy do opowieści - przerwał jej zanim doliczyli przez co wszyscy zaczęli się śmiać. - Kto teraz? Ty? - wskazał na czarnoskórego mężczyznę podpierającego ściany. Jesteś księciem, tak?
- Już królem. Pochodzę z Wakandy w Afryce. To państwo na które wiele lat temu spadł meteoryt. Do dziś wydobywamy z niego vibranium. Z tego metalu mam swój kostium, który nawiasem mówiąc zaprojektowała moja siostra.
- Ej z tego metalu mam tarcze - skojarzył Steve - myślałem, że więcej go nie ma.
- Myliłeś się - zaśmiał się Sam - z resztą nie po raz pierwszy. My poznaliśmy się na biegach, skubany zawsze jest szybszy. No i przyszedł do mnie pewnego dnia z Nataszą i mówią, że jest problem bo ktoś chce ich zabić. Tu mowa o tym gościu z metalowym ramieniem. Potrzebowali pomocy, a ja miałem w domu swój wojskowy strój więc go wykorzystałem. No a teraz jestem tu. A te dwie piękności ?
- Zabiją cię gdy krzywo spojrzysz - odparła wojowniczka - Jestem Sif, a to Valkiria. Elita wojskowa Asgardu.
- Dobra... Zostałeś nam ty - wskazał na Jamesa.
- Ja? Ja po prostu gwizdnąłem Starkowi jedną ze zbroi i nauczyłem się z niej korzystać. To wszystko.
- Wow, a myślałem, że ja jestem dobry złodziejem - zachwycił się Scott jedząc kawałek pizzy którą dostawca przywiózł kilka minut wcześniej. - A tak właściwie to czemu jesteśmy tu wszyscy?
- Ponieważ potrzebujemy waszej pomocy aby odzyskać berło Lokiego, świat jest w niebezpieczeństwie. Steve i Backy pamiętają Hydrę, z ich opowieści można wywnioskować, że nie są przyjemni i nie pójdą na kompromis - wyjaśniła Lisa, która starała się ukrywać swoje zachwycenie jedzeniem.
- Mamy dwójkę ludzi którzy znają Rosję, Syberię. Baza Hydry jest teoretycznie nieosiągalna. Dlatego ułożyliśmy plan zawierający was. Pytanie jest jedno: kto idzie z nami ? - spytał Rogers stając się poważniejszy niż przed chwilą.
- Nie mamy chyba wyboru. Ja idę - krzyknął Sam.
- Trzeba ratować staruszkę Ziemię - zaśmiała się Valkiria.
- Wszyscy w to wchodzimy.
------------------------------------------------------------------------------
- I co o tym myślisz najmilszy ?
- Staram się nic nie myśleć. Przeraża mnie to gdy tylko zaczynam.
- Nasz syn wpadł do placu jak opętany i zabrał z niego dwie największe wojowniczki nie mówiąc nam ani słowa. Dobrze, że zostawił gwardię królewską, miałam wrażenie, że pozbawi nas całej obrony.
- Ale przynajmniej wyciągnął Valkirie z baru. Kto wie, może przekona ją by tam nie wracała. Pytanie po co to robił ?
- Sif też nic nie powiedziała, a myślałam, że jest porządniejsza. Odynie, któreś z nich cię wkrótce zastąpi, mam nadzieję że wiesz już czy będzie to Thor czy Lisa ?
- Trudna decyzja. Jeszcze rok temu byłem pewny, że Thor będzie idealnym władcą, a teraz ? Żadne z nich nie chce mnie zastąpić. Nie ma co ukrywać kochana jesteśmy coraz starsi i przydały by nam się wakacje, a nie kolejne zmartwienia.
Frigga wtuliła się w męża. Miał rację, im obojgu od dawna należał się czas wolny, który mogli by spędzić bez trosk. Ich rozmyślania przerwał posłaniec wbiegając do sali tronowej. Ciężko dyszał, był ranny i przerażony.
- Wasza wysokość - wykrzyczał padając na kolana.
- Co ci się stało ? - spytała królowa podbiegając do pokiereszowanego mężczyzny, pomogła mu wstać i posadziła na krześle - Kto ci to zrobił ?
- Nachodzi...
- Kto? Loki się uwolnił ? On ci to zrobił ?
CZYTASZ
Siostra - Loki Laufeyson
FantasyZatrzymajmy się w 2012 roku. W Avengers. W Nowym Jorku. W mieście zniszczonym przez Boga post. W trochę innej rzeczywistości. Co gdyby Thor miał jeszcze jedną siostrę - nie Helę. Co gdyby miał rodzeństwo które nie chciało by go zabić, z którym by si...