To jedziemy dalej z rozdziałami które mi nie idą.
Peter siedział obok Thora i Scotta w helikopterze. Pilotował go Clint, a drugi z nich T'Challa. Nie czuł się za dobrze: kręciło się mu w głowie, miał mroczki przed oczami, jelita zaciskały się w słup. Przeklinał w duchu, że zjadł aż tyle na śniadanie, szczególnie narzekał na gofry z bitą śmietaną i czekoladą. Dziecięca chciwość dała o sobie znać gdy zobaczył zastawiony stół i trochę go poniosło, a zdał sobie z tego za późno sprawę.
Po za tym się bał. Nie czuł się przygotowany, gotowy do walki, ale oczywiście nie mógł tego pokazać. Zjadł go stres i nudności lecz miał udowodnić, że jest zdolny do walki i do bycia Abengerem. Ci obok wyglądali na spokojnych i wesołych jakby lecieli w zupełnie innym kierunki niż on. Jakby nie bali się niczego. Mogli przecież zginąć lub zostać ranni - on też. Chciał brać z nich przykład, strać się być tacy jak oni ale to tego musiał się po prostu przyzwyczaić - do izolowania od siebie strachu, do wiary w plan i posiadania prawdziwych wrogów.- Dobra - usłyszał klaśniecie w dłonie, a potem donośny głos Starka. - Proszę państwa, za dwadzieścia minut lądujemy w Sokovii. Plan jest banalnie prosty, przynajmniej dla części z nas. Będziemy na miejscu plus / minus trzy godziny przed Ultronem, Lisa, Steve i Backy doskonale znją plan miasta więc oni, Peter, Piero, Clint, Sam i Rodhney ewakuują miasteczko. T.A.R.C.Z.A podstawi trzy statki, powinni się zmieścić. Ja, Thor, Wanda, Nat bronimy czegoś co Ultron wybudował na ruinach kościoła. Jest to coś w rodzaju bomby i żadnemu z tych robotów nie wolno mieć do tego dostępu bo cały kraj wyleci w powietrze, a spadając rozwali resztę. Roboty będą się mnożyć jak króliki, żeby je powstrzymać trzeba zabić samego Ultrona. Temu kto to zrobi z góry gratuluję. Całą robotę za nas tak naprawdę odwala Vision, ma włamać się w jego serwery i przejąć kontrolę. Wiesz o co chodzi? - spytał się obracjąc w stronę czerwonego androida.
- Oczywiście.
- I całe szczęście bo inaczej bylibyśmy w dupie. Ktoś ma jeszcze jakieś pytania ? Bo czas na przemowę się kończy.
- Ja mam jedno - odezwała się milcząca dotąd Wanda. - Chcę wiedzieć co się stanie z ludźmi z Sokovii? Ich też pozamykacie w piwnicach?
- Zostaną przeniesieni na jakiś czas do Polski lub Ukrainy. Gdy zrobi się bezpiecznie będą mogli wrócić.... O ile oczywiście będzie do czego wracać. Peter jest dobrze ? - zapytał odwracając się do nastolatka, ignorując zabijający wzrok rudowłosej.
- Tak. Mam wprowadzać ludzi na statek, a każdego spotkanego robota odklejać siecią by nie mógł się ruszyć.
- Dokładnie, a jakby jakiś się jednak ruszył to krzyczysz... Najlepiej coś jednoznacznego takiego ,,Pomocy!" ,,Ratunku!" lub zwykłe ,,Oni chcą mnie zabić!". Jasne ?
- Jaśniejsze od słońca - powiedział starając się by głos mu nie zadrżał, choć słowo zabić wywołało u niego zimny dreszcz i gęsią skórkę.
- Cieszę się. Clint! Jak sytuacja?
- Trzymajcie się, lądujemy. Pamiętajcie każdy trzyma się swoich zadań. Sokovia to może nie największy kraj ale za to pełen zakątków i ślepych zaułków dlatego proszę byście pilnowali się Steve'a, Lisy i Bucky'ego bo znają teren ewentualnie Pietra i Wandy. Cały czas jesteśmy na łączach więc jakby coś mówcie lub krzyczcie.
- To nie nasza pierwsza misja - zaśmiał się Sam.
- Moja pierwsza - wyszeptał Peter lekko się czerwieniąc.
Helikopter wylądował na jednej z polan których w rolniczym kraju było naprawdę wiele. Barton pozwolił sobie na żart w stylu ,, taki parking to ja rozumiem". Czekał na nich Backy. Tylko Backy, przez co Thor stał się poirytowany.
Za dużo sobie wyobrażał. Chęć opieki nad siostrą była silniejsza niż cokolwiek innego. Rozsądek podpowiadał mu, że to niedorzeczne, że bogini pokroju jego ukochanej siostrzyczki da się skrzywdzić śmiertelnikowi, że ktoś kogo już poznał i nawet zaczął uważać za przyjaciela mógłby odważyć się zranić choć w najmniejszym stopniu jego Lisę. Ale to nic nie dawało. Myśli zajmowały mu umysł, wyobrażał sobie za wiele a najgorsze było to, że nie mógł przestać. Miał ochotę znaleźć Steve'a i najzwyczajniej w świecie go udusić chociaż nic tak na prawdę nie zrobił.
CZYTASZ
Siostra - Loki Laufeyson
FantasyZatrzymajmy się w 2012 roku. W Avengers. W Nowym Jorku. W mieście zniszczonym przez Boga post. W trochę innej rzeczywistości. Co gdyby Thor miał jeszcze jedną siostrę - nie Helę. Co gdyby miał rodzeństwo które nie chciało by go zabić, z którym by si...