🪑Rozdział 21🪑

95 6 0
                                    

Siedział na drewnianym krześle. Wiedział co go czeka - ból i zapomnienie. Nazywali to resetem. Robili to często sprawiając, że zawsze zapominał powodu. Poczuł w ustach smak plastiku, nienawidził tego, nienawidził życia w tym miejscu. Nienawidził wszystkiego co go łączyło z tym miejscem, a najgorsze było jeszcze przed nim i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Robił wszystko by nie myśleć, by nie spodziewać się bólu. On jeden wiedział tylko jak bardzo nie chciałby mieć świadomości co stanie się za chwile. Miał ochotę wrzeszczeć, krzyczeć z całego gardła, a wszystkich którzy byli wokół zastrzeliłby lub przynajmniej obezwładnił. Zrobiłby to gdyby mógł, gdyby miał jakąkolwiek władze nad swoim ciałem. Chciał wstać i uciec najdalej jak tylko to możliwe lecz powstrzymywały go taśmy przywiązujące go do krzesła. Zamknął oczy - to jedno pozostało mu zrobić.

Zimna cela, bez okien, drzwi ani żadnej żarówki dającej światło. Ciemność otaczająca go do następnego zadania które będzie musiał wykonać. Czas w którym uświadamiał sobie co zrobił, dlaczego i że nigdy nie będzie mógł się uwolnić. Krew na ścianach celi której nie mógł dostrzec, a która nieustanie przypominała mu o tym co robi. Metalowe ramię, dosłownie przyspawane, sprawiało mu ból porównywalny do momentu w którym je stracił. Zamknięty w klatce jak zwierzę w które wypuszczą się tylko na polowanie, tracił wszystko co miał. Jak zwierzę dostawał resztki jedzenia, tylko po to by żyć i dalej zabijać. Był marionetką pozbawioną wszelkiej swobody, wolnej woli, w rękach Hydry na wieczność - tak przynajmniej sądził. Ból i śmierć towarzyszyły mu na każdym kroku. Od dziesięcioleci znał tylko to: ogromne wyrzuty sumienia, smak własnych łez i niewiadomego pochodzenia krew.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Obudził się z krzykiem, cały zlany zimnym potem. Długo orientował się gdzie jest oraz dlaczego, łóżko było dziwnie miękkie, pościel czysta i przyjemna w dotyku, cały pokój był mały ale przytulny. Okno zostało otworzone i zimny wiatr przywoływał ostanie wspomnienia. Przetarł oczy chcąc wyzoomować wzrok. Przy jego łóżku stał przerażony Steve, a w drzwiach Lisa. Blondyn krzyżował ręce na piersi i czekał na wyjaśnienie. Obudził ich krzycząc od północy.

- Wszystko w przypadku? - spytał widząc zdezorientowanie wypisane na twarzy przyjaciela. Rozglądał się dookoła jakby nie wiedział gdzie jest i dlaczego, potem popatrzył ze zdziwieniem na dziewczynę, potem na przyjaciela układając sobie wszystko w gołowie.

- Tak - odpowiedział niepewnie regulując oddech.

- Wyglądasz na przerażonego.

- Sen.... Nieważne, przepraszam, że was obudziłem. Nie chciałem. Która godzina ?

- Druga rano. Backy, na pewno wszystko w porządku ? - dopytał Rogers podając mu butelkę wody.

- To tylko koszmar. Nic nadzwyczajnego. Dzięki. Nie zamierzacie pójść póki nie wyjaśnię co ? - spytał upijając wodę. Ocierał co chwila twarz mając nadzieję, że w końcu zapomni o śnie.

- Tak - powiedziała spokojnie Lisa wciąż opierając się o ścianę. - Po za tym jeśli się nie wygadasz jest większe prawdopodobieństwo, że przyśni ci się kontynuacja.

- Niech będzie.- Westchnął głęboko. - Nie czuje się pewnie wśród Słowian. Wolałbym siedzieć w Ameryce gdzie nikt nie zna kodów, tu zbyt wiele ludzi wie o zimowych żołnierzach... Jak wrócimy zabije Thora za to że mnie tu wysłał.

- Obawiam się, że to nie będzie możliwe. Ale możesz próbować, będzie zabawnie.

- Chodźmy spać, jutro czeka nas wiele, nie wiemy co. Możecie mi obiecać jedno?

- Niby? - Steve zamknął oczy starając się nie zasnąć w ciszy która nastała.

- Jeżeli ktoś użyje kodów... Nie wahajcie się. Jeśli tylko zacznie mi odbijać, błagam zastrzelcie mnie. Nie chcę nikomu wyrządzić niepotrzebnej krzywdy. Za dużo tego było.

- Mogę ci obiecać, że jeśli użyją kodów nikomu nie zrobisz krzywdy - odparł blondyn. - Mogę też ci obiecać, że nikt nie zrobi krzywdy tobie.

- Mogę ? - spytała blondynka powoli do niego podchodząc. Ukucnęła przy łóżku i dotknęła pościeli zaciskając na niej swoje pieści. Zamknęła oczy i przez chwilę po prostu tak siedziała. Backy i Steve patrzyli na zdziwieni lecz nie chcieli przeszkadzać, wymieniali się tylko zdziwionymi spojrzeniami. Po kilkunastu sekundach otworzyła oczy, patrzyła się w przestrzeń tak jakby wróciła z innego świata.

- To straszne - powiedziała siadając na łóżko. - To co ci robili - wyjaśniła widząc ich zaskoczone miny.

- Tak.... Ale..... Wyczytałaś to z kołdry?

- Nie, z twojego snu. Długo krzyczałeś i twój koszmar ,,zapisał" się w materiale. Tak w skrócie, nie będę tego dokładnie wyjaśniała.

- Aha. No tak. Jasne. Asgard rządzi się innymi prawami. A z drugiej strony to nie normalne ale jak już mówiłem to normalne, że nie normalne. Lis, rozumiem troskę i dziękuję lecz poradzę sobie z tym wszystkim, na serio. To tylko wspomnienie i nie zamierzam się nim przejmować. Idźcie już spać albo korzystajcie z wolnego czasu, tylko by dzieci z tego nie było bo wtedy Thor zabije mnie.

---------------------------Nowy York - Avengers Tower --------------------------------------------------

- Co o tym myślisz ? - spytała Wanda nie odrywając wzroku od książki którą czytała.

- Pomóc im? Nigdy.

- Chodzi o Sokovię, my uciekliśmy ale nasi bliscy wciąż tam są...

- Myślisz, że oni chcą ich uratować? A jeśli to kolejny podstęp, jeżeli wcale nie chodzi o bezpieczeństwo Sokovii? Przypomnij sobie co zrobili w Rosji, z tymi ludźmi.

- Właśnie. Przydało by się ich przypilnować, po za tym możemy to wykorzystać. Nie znają naszego kraju, nie tak jak my. - Podeszła do brata i wyrwała z jego ręki statek z ,,Krwi i popiołu". - Pomyśl, z Texasu nie uciekniemy. Tam nas zamknął w oddzielnych celach, być może wiele kilometrów od siebie, ja tak nie chcę Pietro, nigdy tego nie chciałam. Jak nigdy z tego nie wyjdziemy? Nie chcę eskalować ale to może być poważny problem.

- Chcesz wrócić do Hydry? - spytał nie przekonany co do własnego pomysłu. Hydra im również kojarzyła się z strachem, cierpieniem i bólem. Nie było to dobre miejsce dla nikogo, jej przywódcy mieli wyznaczony cel i chcieli go osiągnąć niezależnie od ceny. Gdyby mieli wybić wszystkich ludzi na ziemi, a za to dostali by władzę - zrobiliby to nie zważając, że musieli by też zabić samych siebie, a cała umowa była bezsensowna.

- By znów nas torturowali ? Nigdy więcej. Avengersi czy Hydra, to żaden wybór, ale możemy znaleźć inną, skrytą opcję... Możemy być przecież wolni. Działać sami, we dwójkę. Jestem czarownicą, a ty Sonikiem damy sobie radę.

- Miło będzie odwiedzić rodzinne strony - powiedział z lekkim uśmiechem. - Tyle, że będą cały czas patrzeć nam na ręce.

- Dlatego damy im powód by nam zaufali... Twierdzą, że nie chcą krzywdzić ludzi, my też, jeżeli damy im tego dowód, jeśli obdarzą nas zaufaniem albo sami nas wypuszczą albo o wiele łatwiej będzie ich oszukać. Rozumiesz?

- Tak mi się zdaje.

Siostra - Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz