❄️ Rozdział 14 ❄️

113 8 0
                                    

Rosja, Syberia.

Plan był prosty. Może nawet zbyt prosty jak na organizację która od wielu lat nie dawała się zniszczyć. Scott, Sam i Rodhney asekuraowli najbliższe miasta i wioski. Wydawałoby się, że taki obszar jak Syberia nie jest zamieszkiwany lecz Stark dla bezpieczeństwa kazał sprawdzić to J.A.R.V.I.S'owi - okazało się że w okolicy jest sporawe miasto i dwie malutkie wsie. Razem w okolicy było kilkaset osób.
Nie mogli pozwolić by cokolwiek się stało niewinnym ludziom. Bucky koordynował akcję z Nowego Jorku, znał Syberię i Hydrę lepiej niż pozostali. Sam się do tego zgłosił, ponieważ nie chciał by któryś z agentów użył kodów aktywujących.  Nie widział o tym nikt prócz Steve'a, wstydził się do tego przyznać lecz jedna książka mogła sprawić, że zmieni się w bezwzględnego mordercę.
Furry przysłał do nich Marię, by pilnowała weterana, nie ufał mu, miał ku temu powody, lecz chciał odzyskać berło za każdą cenę.
,,Orginalna szóstka" ( nazwa nadana przez internautów) miała za zadanie dostać się do twierdzy Hydry i odzyskać kamień umysłu. T'Chacka i Valkiria robili za zaplecze, w powietrzu, wszystkich zdziwiły umiejętności wojowniczki w lataniu samolotem bo radziła siebie nie gorzej niż Clint. Mieli pomagać rannym, transportować ich jak najszybciej do Stanów gdyby zaszła taka potrzeba.
Lisa i Sif miały pomóc Tonyemu gdy ten dostanie się już do środka, chowały się przed kamerami tuż przed kopułą ochraniającą by wejść od razu do środka.
Nie mieli dużego pola popisu, dookoła był las, śnieg i bunkry z których wciąż wychodzili, niekończący się, żołnierze. Największy z nich był na drugim końcu lasu, ogrodzony kamiennym, szarym murem i ochronną kopułą którą wykrył J.A.R.V.I.S. Walczyli razem, rozdzielając się co chwila by nie dać się zabić. Może nie znali się długo to byli perfekcyjnie zsynchronizowani.

- Kurwa - wrzasnął Stark gdy jeden z agentów uszkodził mu zbroję.

- Wyrażają się- upomniał go Rogers powalając na ziemię tamtego mężczyznę.

- Chyba się kapneli, że tu jesteśmy - odezwał się Clint widząc jak uaktywnia się alarm.

- Chwila moment. Może dlatego, że jednocześnie toczymy wojnę, o ... Kulturę ?

- Dobra, Tony,  już.... Może trochę przesadziłem - odparł Steve.

- Skupcie się, macie towarzystwo.

- Lis, nie twierdzę, że masz problemy ze wzrokiem ale jest ich tu dosyć sporo.

- Thor, ona ma rację. Kręci się tu ktoś super. - Wstawił się za nią Barton. - Uważajcie na siebie, koleś jest szybki, o ile to koleś. Trudno go zobaczyć.

- Stark! Musimy tam w końcu wejść! - krzyknęła Steve widząc jak mężczyzna znów wisi nad bunkrem.

- Witam się z gąską. Backy, mów jak tam wejść.

- Kopułą ma dziurę - odezwał się głos w hełmie - góra nad wschodnim wejściem. Walniesz czymś ten punkt i wszystko się rozleci jak szkło.

- Nie, przypominaj mu o szkle - upomniał go Thor - drażliwy temat.

- Panie Stark, wyznaczyłem najlepsze miejsce, radził bym strzelać.

Wystrzelił promień. Barnners miał rację, kopułą roztrzaskała się na atomy i znikła. W powietrzu rozniósł się cichy okrzyk zadowolenia.

- Lis, Sif, zwiedzamy zamek proszę wycieczki - powiedział zadowolony lądując na czymś w rodzaju tarasu.

Steve, Thor, Clint, Natasza i Hulk wciąż walczyli z agentami Hydry, którzy wciąż się mnożyli, a powinni ginąć. Nie poddawali się. Mimo, że bestia niszczyła kolejne bunkry, wciąż atakowali. Barton wciąż walczył z człowiekiem szybszym niż światło. Nie mógł go zobaczyć ani się skoncentrować na walce, był zmieszany. Obserwował go i starał się go zestrzelić ale wszystkie strzały trafiały w drzewa. Denerwował się, nie mógł się skupić, nie widział już wszystkiego tak dobrze jak wcześniej. Padł na ziemię gdy kula z pistoletu jednego z żołnierzy przebiła jego bok.

- Clint ! - wrzasnęła Natasza. - Clint oberwał.

- Podaj współrzędne, zabiorę go - poprosiła Valkiria. Romanoff zajęła się ochroną przyjaciela przed resztą Rosjan.

- Jak sytuacja w środku?

- Miło by było gdyby nikt nie próbował nas zabić na każdym kroku - odpowiedziała Steve'owi Sif. Faktycznie wojowników było jeszcze więcej w środku niż na zewnątrz.

- Odciągnięcie ich jakoś ? - spytał wściekły Tony starając się przejść przez dziedziniec.

- Myślisz, że co my staramy się robić ? - spytał Steve wciąż walcząc.

- Kontratakują - mruknął do niego Thor.

- Wiesz młodzi są, nie wiedzą co robią. - Kapitan uklęknął i zakrył się tarczą w którą Bóg uderzył z całej siły młotem. Rozpłynęła się taka fala jak kilka miesięcy wcześniej w salonie Starka. Mężczyźni padli na śnieg odurzeni dźwiękiem.

- Sif, zajmij się tymi po lewej. Znalazłem chyba wejście ale muszę być czysty. - Tony wszedł do środka szarego bunkru. Czuł coś w powietrzu, dlatego wyszedł z zbroi, jednak sala była praktycznie pusta. Stał tam tylko jeden komputer, z którego starał się wyciągnąć wszystkie dane. Zauważył ścianę lecz jakoś nie mógł uwierzyć, że jest to po prostu ściana. Pchnął ją lekko, starając się nie denerwować. Miał rację, nie była to zwykła ściana, a drzwi. Drzwi do jeszcze większego pomieszczenia i jeszcze bardziej mrocznego. Leżały tam roboty, porozwalane na części ale roboty. Zajął się oglądaniem ich. Co Hydra chciała uzyskać? Odpowiedź była jedna - Ultron. Na końcu pokoju leżało ich upragnione złote  berło. Podszedł do niego i wyciągnął ręce gdy coś go zatrzymało. Usłyszał jak ktoś mu szepcze do ucha lecz było to tak ciche, że nie zrozumiał żadnego z tych słów.

- Tony ? - spytała Lisa do słuchawki gdy wszyscy przestali słyszeć jego komentarze. - Tony wszystko dobrze ?

Cisza.

- Ludzie coś jest nie tak - powiedział Scott, który przez cały ten czas słuchał ich rozmów.

- Tony kurwa ! - wrzasnęła Natasha, słychać było w jej głosie strach. Jednego z jej przyjaciół właśnie zabrano, rannego do szpitala, a drugi nie odpowiadał. Robiło się straszniej niż  miało być.
Nic to jednak nie zmieniło, znów odpowiedział cisza.

- Dobra idę tam - zadeklarowała równie przestraszona Lisa. 

Asgard

Odyn siedział zamknięty w sali tronowej. Myślał nad problem od kilkunastu godzin i kazał sobie nie przeszkadzać. Żołnierzy wysłał do walki doskonale wiedząc, że żaden z nich nie wróci już do domu. Nie mógł pozwolić by dostała się do Asgardu, za nic. Była już dla niego zbyt potężna, nie miał szans w walce z nią i doskonale o tym wiedział. Jego główną broń i jedyna szansa znajdowała się na Midgardzie - na wakacjach. Gdyby im kazał wracać wyśmiali by go, po za tym nie mogli z nią walczyć w Asagrdzie. Miał plan w teorii doskonały o wiele trudniejszy w praktyce. Do wykonania, ale nie z jego ludźmi. A na planecie całkiem niedaleko były osoby które zrobiły by dosłownie wszystko aby ich planeta była bezpieczna. Mieli do tego chęc, sprzęt oraz Bogów.






Siostra - Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz