Lisa dogadała się się z Tony'm który pozwolił jej zamieszkać kilka dni w wieży, nie tylko jej lecz także Thorowi i Lokiemu oraz Kapitanowi i Borucowi. Natasza wróciła do swojej misji w Rosji, Hill do bazy T.A.R.C.Z.Y. ,a Clint wyjechał do siebie. Siedziała na kanapie wpatrując się w śpiących barci pogrążona we własnym świecie myśli. Zagryzła dolną wargę myśląc o tym co powiedział jej Thor,martwiła się, że to co mówił było prawdą. Była potężna i wiedziała o tym doskonale lecz nigdy nie podejrzewała, że się jej bał.
- Cześć. Mogę ? - zapytał Rogers wchodząc do pokoju.
- Tak, proszę - odpowiedziała wracając do rzeczywistości - możesz wejść.
- Przyniosłem drinki - uśmiechnął się ponosząc do góry dwie wysokie szklanki z czerwonym napojem w środku z prostymi czarnymi słomkami - o ile nie masz dość alkoholu.
- Nie, jeszcze chyba nie - uśmiechnęła się przyjaźnie i zrobiła miejsce na sofie.
- Wypiłaś jakieś siedem szklanek wisky. Wnioskuję, że Asgardcycy inaczej przyswajają alkohol.
- Na to by wychodziło - przyjęła szklankę.
- Też mi zajmuje upicie się... Można powiedzieć, że jest to nierealne.
- Dlaczego? - spytała zaciekawiona
- Jestem wynikiem eksperymentu, moje tkanki regenerują się w ekspresowym tempie. Mój organizm nie pozwala mi się zatruć alkoholem ani niczym innym.
- Ile razy próbowałeś?
- Wiele, gdy chcieli mnie zamknąć w laboratorium i badać, gdy robiłem za maskotkę, po zobaczeniu jak facet po tej samej substancji co mi wstrzyknięto zdejmuje sobie twarz, gdy na moich oczach zginął przyjaciel, gdy miałem poprowadzić żołnierzy do zwycięstwa z Hydrą. A jak jest z Asgardczykami?
- Alkohol zaczyna w nas działać gdy we krwi mamy go już jakieś pięć, może sześć promila.
- Wow... To trochę dużo... Jestem ciekawy ile trwają wasze przyjęcia?
- Długo - zaśmiała się - mógłbyś kiedyś odwiedzić Asgard i sam zobaczyć.
- Zobaczyć inną paletę? Furry miał rację świat stał się o wiele bardziej dziwniejszy niż był za moich czasów... Tak szczerze to nie wiem. Podróż w kosmos?
- Może w przyszłości uznasz to jako codzienność...
- Długo jeszcze będą tak spali ? - zapytał przerywając niezręczną ciszę która nastała po jej odpowiedzi.
- Loki jakieś czterdzieści minut, Thor pewnie jeszcze jakąś godzinkę... Może mniej.
- Jak to zrobiłaś ? Jesteś boginią bólu tak ?
- Dokładnie.
- W takim razie jak ? - zapytał zafascynowany
- To tak naprawdę czysta nauka o organizmach, każdy reaguje tak samo. Prosty przykład, gdy dziecko zachoruje, ma gorączkę, jego organizm z nią walczy przez co traci dużo energii, gdy jego rodzice podadzą mu lek to substancja w nim zawarta tak jakby zabiera od tego dziecka ból, zgadzasz się ?
- No, powiedzmy.
- I jak lek zacznie działać to co robi dziecko?
- Jest zmęczone i zasypia - odpowiedział spokojnie układając siebie wszystko w głowie.
- Dokładnie. Każdy z nas ma w sobie jakiś ból, jedni fizyczny inni psychiczny, zmaganie się z nim nas powoli nas wykańcza, zabiera naszą energię. Potrafię zabrać ten ból, ludzie wtedy organizm czuję się tak błogo, że zasypia, wykończone wcześniejszą walką. Czas snu jest zależny od ilości bólu zgromadzonego w środku im go więcej tym sen trwa dłużej.
- Obiecaj mi, że kiedyś spróbujesz tego na mnie - poprosił oczarowany mocami dziewczyny - co jeszcze potrafisz ?
- Aż tak się mną interesujesz ?
- Niecodzienne spotka się Boga - rozłożył się na kanapie - a tamta dwójka nie była zbyt rozmowna. Musisz mnie zrozumieć, leciałem samolotem, a później obudziłem się i kazano mi walczyć z Bogami i kosmitami. Chcę poprostu poznać trochę ten nowy świat, a w zasadzie wszechświat.
- No dobrze Kapitanie, pytasz co jeszcze potrafię, więc odpowiem. Umiem odebrać czyjś ból, to już powiedziałam, umiem też go zadać w różnym stopniu, od bólu ledwo wyczuwalnego do tak potężnego, że pękają żyły, a potem porostu go zabieram i chociaż boli jakby łamano kości to nic takiego się nie dzieje.
- Łuk ? Clint był nieźle nim podjarany, Tony mniej po uśmiercił kwiaty które kupiły dla Pepper.
- Nie sądziłam, że Tony potrafi tak krzyczeć
- Oboje jeszcze mało go znamy. Opowiadaj co jest w nim nadzwyczajnego ?
- W łuku ? Chyba nic, jest trochę ciężki, zrobiony z Asgarckiego złota. Ciekawe są strzały, od tych Bartona różnią się tym, że nigdy się nie skończą, a każda ma w sobie 400 gram XV, dawka śmiertelna wynosi 200 gram.
- I dałaś taką broń komuś kogo ledwo znasz ?
- Facet ma przezwisko Sokół i trafił w Lokiego lecącego statkiem kosmicznym, byłam pewna, że ma lepszego cela - usprawiedliwiła się rozbawiając przy tym ich obojga.
- Zawiodłaś się na nich ? - zapytał spokojnie patrząc w smutne oczy dziewczyny.
- Nie rozumiem ich, kiedyś walczyliśmy razem. Każde z nas oddałoby życie aby ratować siebie nawzajem. Każdy trening, każda z nauk, wszystko to robiliśmy razem, od zawsze. Zaczęło się od nieudanej koronacja i wygrania Thora. Musiałam wyjechać aby nie dopuścić Ego do władzy jaką posiada wszechojciec. Tamten bożek już od dłuższego czasu działa mi na nerwy więc się zgłosiłam, pomyślałam, że dzięki temu choć na chwilę zapamnę o całej tej sytuacji z Thorem, po za tym szczerze nienawidzę tamtego faceta i z chęcią go posadziłem na jego miejscu. Gdy wróciłam, zastałam zrujnowany most, roztrzęsioną rodzinę i martwego brata. Thor przestał się do wszystkich odzywać, nie dość, że stracił dziewczynę to czuł się winny śmieci Lokiego. Wpadł w jakąś depresję, lecz udawał, że nic się nie stało. Zmienił się, a później mnie zamknął mnie w klatce, bez przyczyny, bez podawania jakiegokolwiek powodu. Na szczęście Heimdall okazał się mądrzejszy, wypuścił mnie, informując polecenie mojego głupiego barta. Thor ma całkowitą rację jestem zdolna zabić, ale nigdy nie spróbowałabym nawet zrobić tego któremuś z nich.
- Morderstwo to nieodłączny element każdej wojny - stwierdził poważnie Steve - wiem coś o tym. Walczyłem podczas drugiej wojny światowej, zabiłem kilku tych którzy chcieli zabić mnie czy moich przyjaciół. Robimy to tylko wtedy kiedy musimy lecz nigdy nie chcemy śmierci bliskich.
- Jesteś żołnierzem ? - spytała lekko zdziwienia - byłam pewna, że Midgardczycy żyją o wiele krócej.
- Zwykli tak, mi wszczepiono jakieś substancje chemiczne, jak mówiłem jestem wynikiem eksperymentu, a później przez wypadek, zostałem zamrożony. Obudziłem się po siedemdziesięciu latach...
- To ile teraz masz lat ?
- 94 - odpowiedział pijąc powoli swój drink - ty?
- 1023 - uśmiechnęła się i podniosła głowę w stronę łóżka które skrzypnęło pod ciężarem podnoszę go się Boga oszustwa.
- Stark to multimiliarder i genialny inżynier, a kupił pewnie najtańsze łóżka z Ikei i nieudolnie je złożył - zaśmiał się wstając - nam nadzieję, że ci się u nas spodoba. Myślę, że chcesz teraz porozmawiać z nim sam na sam, mam nadzieję, że znajdziesz odpowiedź na twoje pytania - uśmiechnął się przyjaźnie i wyszedł zabierając naczynia które przyniósł, wyszedł tak szybko, że dziewczyna nie zdążyła nawet podziękować za napój.
Loki powoli dochodził do siebie, zawsze po takim śnie był mocno skołowany i chwilę mu to zajmowało. Usiadł na łóżku i chciał przetrzeć oczy lecz powstrzymały go kajdanki. Ogarnął się dopiero gdy Rogers zamykał drzwi.
- Gdzie jestem ? - zapytał zdezorintawany oglądając się dookoła.
- Nadal na Midgardzie - wyjaśniła spokojnie blondynka - pokaż to - podeszła, ukucneła przy łóżku i zdjęła metal blokujący jego ruchy.
- Dziękuję - wyszeptał zdziwiony lecz szczęśliwy, zaczął rozmasować obdarte nadgarstki.
- Mamy kilka spraw do omówienia. Jak myślisz ?
- Chyba masz rację - uśmiechnął się smutno - chyba musimy porozmawiać.
- Dlaczego to zrobiłeś ? - spytała spokojnie splątując ich ręce - Tylko proszę, powiedz mi całą prawdę. Nie chcę słyszeć z twoich ust kłamstwa, nie teraz. Dobrze ?
- To będzie trudne - przyznał załamany - wiesz, że kłamię od zawsze.
- Postaraj się, proszę. Powiedz dlaczego to zrobiłeś ? - powtórzyła łagodnie - od początku.
- Od samego początku - westchnął ciężko, zamknął oczy sięgając pamięcią do feralnego dnia koronacji Thora - początkiem można nazwać dzień gdy walczyliśmy wtedy w Jotunhamie, dotknął mnie jeden z olbrzymów i wyobraź sobie moje zaskoczenie gdy moja skóra nie zaczęła zamarzać tylko zmieniła kolor na niebieski. Długo nad tym myślałem i już wtedy zacząłem podejrzewać, że Odyn nie jest moim ojcem. Chciałem to sprawdzić. I sprawdziłem, wszystkie moje przypuszczenia były prawdziwe, Odyn był przy tym, widział jak dowiaduje się prawdy. Zdałem sobie sprawę, że nie chce mnie na króla tylko dlatego, że nie płynie w mnie jego krew. Powiedział mi wprost, że zabrał mnie z tamtej planety po to by kiedyś móc zawrzeć pokój między Asgardem a Jotnhamem. Chciałem pokazać mu, że nadaje się na króla Asgardu, że nie obchodzi mnie moje pochodzenia tylko bezpieczeństwo naszych podanych. On jednak znów stał za Thorem. Chociaż to on chciał zemścić się na olbrzymach i to przez niego...
- A kto wpuścił olbrzymów do pałacu ? - zapytała pewnie patrząc bratu prosto w oczy.
- Ja... - wydusił zawstydzony - ja ich wypuściłem aby pokazać Odynowi, że myli się w wyborze następcy tronu. Chciałem pokonać wrogów o których mówił Odyn od zawsze, których nie nawiedził, którymi starszy się dzieci i którym okazałem się być ja sam. Kocham Asgard z całego serca i gdy chciałem mu to udowodnić, gdy chciałem by był ze mnie dumy powiedział, że nie jest. Wolałem umrzeć niż żyć dalej wiedząc, że zawsze będę na ostatnim miejscu, a nawet umrzeć nie potrafiłem. Spadłem z mostu prosto w portal prowadzący na Midgard. Tam wyczułem móc teseraktu. Skoro nie mogłem być królem Asgardu, to chciałem zostać królem Midagardu. Na początku Midgadrdu, później po kolei dziewięciu królestw. Chciałem zdobyć je wszystkie, być najpotężniejszym Bogiem we wszechświecie.
- Chciałeś być równy Odynowi - podsumował Thor który obudził się kilka zdań Lokiego temu.
- Chyba... - uśmiechał się smutno odwracają się do blondyna - nie... Nie... Nie chciałem być równy Odynowi, chciałem być równy tobie. Usłyszeć, że Odyn jest ze mnie dumny, że mi ufa. Tylko skoro nigdy nie ufał Lokiemu z Asgardu to czemu miałby zaufać Lokiemu Laufeysonowi.
- Bo sam go wychował - powiedziała spokojnie Lisa - dowiedziałeś się w nie taki sposób jaki powinieneś...
- Czyli... Czyli wy wiedzieliście ? - zapytał zaskoczony, a oczy powiększyły się do granic możliwości.
- Gdy ojciec cię przyniósł mieliśmy po 30 lat, może nie byliśmy jeszcze jakoś mocno rozumni ale już spokojnie przyjęliśmy do świadomości, że mamy nowego barta - uśmiechnął się Thor obejmując brata ramieniem - wiedzieliśmy o tym od zawsze, a powiedz mi szczerze czy zawsze czułeś się gorszy ?
- Nie... Dopiero gdy Odyn zaczął wybierać między waszą dwojaką na władcę.
- Może Odyn nie do końca ci ufał, lecz kochał cię tak samo jak nas - uśmiechała się blondynka - a nie ufał ci nie dla tego, że podchodzisz od niebieskich olbrzymów tylko dlatego, że nie wiedział jak zareagujesz na prawdę która bał się ci wyjawić.
- A wiesz dlaczego się bał ? - Loki zaprzeczył machając głową - ponieważ, nie chciał cię stracić, nie chciał byś od niego odszedł do Jotunhamiu.
- Nigdy nie chciałem - po lewym policzku Boga spłynęła czysta łza smutku.
- Jesteś Bogiem psot, podstępu i kłamstwa, a mimo to wierzę teraz w każde twoje słowo. Wiesz, że postąpiłeś źle ale tego nie żałujesz... Zabiłeś 80 niewinnych ludzi, chciałeś zniszczyć planetę, na której zła była większość lecz nie wszyscy, nie będę cię oceniał, nie po tym jak sam tak myślałem, jak sam kochałem wojnę, tylko... Chcę ci tylko powiedzieć, że mimo to, że jesteś inny to nigdy nie sądziłem, że tak się czujesz, starałem się być dla ciebie prawdziwym bratem, tak abyśmy w przyszłości zawsze mogli na siebie liczyć. Wszyscy razem, nie przeciw sobie.
- A to ciekawe - westchnął Lisa podchodząc do okna - na usta samo nasuwa się pytanie... Skoro chciałeś walczyć razem to czemu mnie zamknąłeś ?
- Lis, jesteś opanowana i wiem to, nie zamknąłem cię że strachu, że puszczą ci nerwy. Wymyśliłem to na szybko, bo naciskkałaś, a ja nie zabardzo chciałem zdradzić prawdę. Zrobiłem to bo chciałem załatwić to sam - przyznał Thor podchodząc do siostry - gdy Furry poinformował mnie, że Loki jest na Ziemi, i w dodatku żywy, myślałem że padnę że szczęścia. Oczami wyobraźni widziałem twój uśmiech jak ci o tym mówię, lecz później dowiedziałem się co on tam robi i czułem się jeszcze bardziej winny i zły na siebie, że pozwoliłem by wtedy spadł. Nie mówiłem o tym nikomu, nawet ojcu gdyż moja wyobraźnia znów zadziałała i podsunęła mi obraz matki gdy jej o to wszystko tłumacze. Chciałem go sprowadzić z powrotem i mieć pewność, że nikomu więcej niestanie się niepotrzebna krzywda, a my nie będziemy więcej się zastanawiać co się z nim dzieje. Może powinien, ale nie chciałem cię w to mieszać.
- Lis - westchnął Loki wstając z posłania - tęskniłem za tobą - wyszeptał wtulając się w blondynkę.
- Ja też - uśmiechnęła się smutno odwzajemniając uścisk.
- Przepraszam was - powiedział Loki odsuwając się od rodzeństwa na parę kroków - chciałem coś udowodnić lecz chyba w zły sposób się do tego zabrałem... Tak naprawdę to nie lubię zabijać, nie sprawia mi to żadnej radości... Nigdy nie sprawiało. Po prostu sądziłem, teraz wiem, że błędnie, że gdy się dowiecie znienawidzicie mnie tak jak ja siebie. Powinien poczekać aż wrócisz Lis, powiedzieć ci o wszystkim czego się dowiedziałem, a na pewno nie powinien cię okłamywać Thor. Żałuję. Teraz gdy wiem, gdy uświadomiliście mi co zrobiłem to chciałbym cofnąć czas. Przepraszam. - W jego oczach pojawiły się szczerze łzy smutku. Poczuł jak rodzeństwo go obejmuje i z radością stwierdził, że jest mu w tym dobrze. Minął jakiś dłuższy czas jak tak stali, a wzruszający moment przerwał Tony wchodząc do środka.
- Nie chcę nic mówić, ale rząd chce mieć Lokiego na tacy i to już - oznajmił poważnie rozsiadając się na sofie.
- Cholera - szepnęła Lisa.
- Rogers śpi - zaśmiał się Stark słysząc w głowie ,, język" - mamy nieograniczone słownictwo.
- I co my teraz mamy z nim zrobić? - zwróciła się do Thora, który podobnie jak ona się nad tym zastanawiał.
- Na ziemi na pewno nie zostanie, a do Asgardu...
- Chcesz go oddać pod sąd Odyna ? Nie zrozum mnie źle, kocham ojca ale też doskonale go znam, osądzi Lokiego sprawiedliwie. Tobie odebrał moce i skazał na wygnanie, boje się o wyrok jakim obdarzy Lokiego, wiemy doskonale jaką jest kara za zdradę kraju.
- Ja nie wiem - wtrącił się Tony zaciekawiony ich rozmową.
- Śmierć - odpowiedział spokojnie Loki siadając z wrażenia na łóżku.
- To masz przechlapane - stwierdził miliarder - bo z tego co wiem się to nasi przywódcy chcą zrobić to samo.
CZYTASZ
Siostra - Loki Laufeyson
FantasíaZatrzymajmy się w 2012 roku. W Avengers. W Nowym Jorku. W mieście zniszczonym przez Boga post. W trochę innej rzeczywistości. Co gdyby Thor miał jeszcze jedną siostrę - nie Helę. Co gdyby miał rodzeństwo które nie chciało by go zabić, z którym by si...