Asgard
- Czy ktoś raczy tu przyjść ? - zawołał Loki chodząc po celi. Od kilku dni pozostawał bez jedzenia i z małymi zapasami wody. Zdawało się, że nikogo nie były w całym lochu, nie raz próbował zwrócić na siebie czyjąś uwagę jednak wszystkie próby na nic. Długo zastanawiał się co ma zrobić lecz nic nie przychodziło mu do głowy prócz czarnych scenariuszy. Wyjawił Lisie prawdę o Thanosie i od tamtej pory nie mógł spokojnie zasnąć martwiąc się czy jego rodzina jeszcze żyje, a on się nie dowiedział o złamaniu tajemnicy z jego strony. Umowa był prosta - z pozoru, ale trzymanie w sobie tajemnicy i udawanie potwora by ją kryć nie jest łatwe, szczególnie gdy pojawiają się osoby chcące ją poznać. Mieli tesseract, kamień który potwór pragnął zdobyć za wszelką cenę. Strażników nie było na stanowiskach więc coś musiało się dziać. Pytanie kotłujące się w jego myślach brzmiało: ,,Co?"
- Ktoś mnie słyszy ? - zawołał jeszcze raz stojąc przy oknie. - Ktoś może mi to wytłumaczyć? Jestem głodny !
--------------------------
- Odynie straciliśmy kolejną armię. Jest zbyt potężna, nie damy jej rady.
- Myślisz, że nie wiem ? - zapytał z pretensjami wstając z tronu. - Czerpie moc z Asgardu, a my musimy ją stąd wygnać zanim będzie zdolna podbijać inne królestwa.
- Panie, jak mamy to zrobić ? - zapytał żołnierz. Był ranny jednak stał wyprostowany i dumny przed swoim królem. W środku był zaś załamany i przerażony tym co dzieje się w ich świecie. - Nasi ludzie giną masowo. Boję się, że skończymy tak jak Valkirie.
- Zatrzymajcie ją nad jeziorem, zrobicie wszystko co mogłoby ją zatrzymać. Wszystko.
- Panie - do sali wszedł strażnik, czysty i w pełnej zbroi - Panna Ollesen przybyła.
- Wpuść ją. A ty - wskazał się na zranionego mężczyznę - masz zatrzymać ją nad jeziorem.
- Oczywiście - skinął głową i wyszli oboje.
Drzwi otworzyły się jeszcze raz i przeszła przez nie kobieta wyglądająca jak każda dyrektorka z filmów o szkole czarownic. Włosy miała wytapirowane i spięte wysoko z tyłu głowy, z lekkim makijażem, czerwoną szminką na ustach, ubrana w garsonkę o odcieniu brudnego różu, na nogach miała czarne pantofle na niskim obcasie które podczas chodzenia wydawały bardzo charakterystyczny dźwięk. Staneła przed Odynem wyprostowana i poważna tak bardzo, że aż strach czasami z nią rozmawiać.
- Wzywałeś mnie - powiedziała zamiast przywitania.
- W rzeczy samej Elizo. Mniemam, że wiesz co dzieje się na świecie, w związku z tym mam do ciebie prośbę. Wiem, że jest za wcześnie jednak prosiłbym cię byś zrobiła wyjątek i rozpoczęła rekrutację do Zagody.
- Trzynaście lat za wcześnie? Mam przerwać tak długą tradycję?
- Potrzebuję żołnierzy. Tylko Zagota ma moje zaufanie.
- Nie mam ludzi.
- Masz za to moje wsparcie. Wierzę w ciebie Elizo, wierzę ze dasz radę zacząć jutro o świcie i dasz mi nowych wojowników. Przyjmij ich o sto więcej niż trzeba.
- Odynie nie chce cię smucić lecz to nie możliwe.
- Nie znam tego słowa moja droga, żyje od tysięcy lat i mam świadomość, że wszystko jest możliwe.
Ziemia
Peter obudził się kilka minut przed budzikiem. Z podekscytowania nie mógł zasnąć, a jego wyczulona podświadomość nie pozwoliła mu zaspać z czego był dumny. Stres brał nad nim górę tak bardzo, że przez kilka minut po prostu stał i zastanawiał się czy opłaca brać się mu teraz prysznic. Ocknął się gdy usłyszał głosy z korytarza. Nałożył na siebie kostium i nie mógł się nim nacieszyć. Był o wiele lepszy niż jego dres. Trzymał w dłoni maskę i przeglądał się w lustrze.
- Młody, wstałeś ? – zapytał Stark pukając do jego drzwi.
- Tak, tak. Już idę.
- Czekamy na dole.
Wyszedł na korytarz i pierwszym kogo zobaczył była Natasha w czarnym stroju i wyglądała zupełnie inaczej niż we wczorajszych dresach i koszulce. Drugą osobą jaka rzuciła mu się w oczy był Thor, też w innym stroju niż wczorajszego wieczora. Blondyn pomachał w jego stronę z głupawym uśmiechem.
- Stres ? – zapytał widząc jak nastolatek się spina.
- Jest – odpowiedział bez wachania. – I to dużo.
- Zjedz, jedzenie to podstawa. – Klepnął go w ramię i poprowadził na górę.
- A Pan się nie stresuje?
- Penem zwą mojego ojca – zaśmiał się – nie mów mi tak więcej. A co do twojego pytania, to walczyłem przez ostanie miesiące z gorszymi stworami.
- Wow. Czyli ma Pa... Masz wprawę.
- Można tak to ująć.
Na górze czekali już wszyscy oprócz Bruca. Stół w salonie był zastawiony naleśnikami, goframi, kanapkami i przeróżnymi dodatkami oraz sokami. Wszystko wyglądało jak śniadanie z filmów w których i tak bohaterowie jedzą tylko truskawkę mówiąc, że nie mają czasu na nic więcej. Większość siedziała już przy stole i zaczynało jeść. Salon był pełny atrybutów innych: młot Thora leżał na stoliku, łuk Clinta podpierał ścianę, na pufie obok leżało kilka pistoletów.
- Na co czekasz ? – zapytał go Tony popychając lekko w stronę stołu.
- Sam nie wiem – odpowiedział zestresowany. – Dużo tu tego – dodał z zachwytem.
- Siadaj - poleciła z uśmiechem Pepper której Tony właśnie szarmancko odsunął krzesełko.
Spróbował wszystkiego. Ośmielił się jeszcze bardziej gdy zauważył, że inni są podobnie zszokowani ilością jedzenia. Szczególnie Scott, który wydawał się jeszcze bardziej zachwycony posiłkiem niż Peter. Obaj wymieniali się wrażeniami i polecali sobie dodatki. O wiele bardziej skupiał się na tym by umiejscowić jak najwięcej truskawek na gofrach niż na rozmowach które słyszał wokół siebie.
- Peter, co o tym sądzisz ? – zapytał w pewnym momencie Sam.
- O czym? – Podniósł oczy na mężczyznę siedzącego po lewej stronie. Było mu trochę głupio, patrzył się na niego przepraszającym wzrokiem i czekał spokojnie na odpowiedź.
- O robocie którego twój mentor planuje ożywić.
- Android ? Ekstra.
- Przegłosowane – zaśmiał się Thor. Wziął w ręce Mjonir i zniknął w windzie. Chwilę później zobaczyli niebieskie światło pioruna. Stark zaśmiał się tylko widząc zaskoczenie na twarzy Perkera.
- Też tak zareagowałem gdy to zobaczyłem pierwszym razem. Koleś ma rozmach - stwierdził Scott.
- Avengers, oto nasza tajna broń w walce z Ultronem - zaczął Baner wchodząc po schodach. Chwilę później za nim pojawił się czerwony robót w złotej pelerynie.
- J.A.R.V.I.S ! - krzyknął Tony widząc robota. - Dobrze, że wróciłeś.
- Nie nazywaj mnie tym imieniem, nie czuje się już J.A.R.V.I.S.E.m nie jestem już nim.
- W takim razie jak cię nazwać ? - spytała Pepper.
- Vision.
- Okey. Clint, jak dzieciaki ?
500 osób 🤯🥳
Dziękuję ❤️
CZYTASZ
Siostra - Loki Laufeyson
FantasyZatrzymajmy się w 2012 roku. W Avengers. W Nowym Jorku. W mieście zniszczonym przez Boga post. W trochę innej rzeczywistości. Co gdyby Thor miał jeszcze jedną siostrę - nie Helę. Co gdyby miał rodzeństwo które nie chciało by go zabić, z którym by si...