🏹 Rozdział 35 🏹

58 5 2
                                    

- To jaki jest plan? - spytał Peter chcąc ukryć przed sobą i innymi lekko drżące dłonie.
Nie chciał się bać, chciał odizolować strach od siebie tak jak radził mu to Clint jednak okazało się to trudniejsze niż się spodziewał.

- Ty idziesz na statek! - wrzasnął Tony chroniąc go przed drzazgą lecącą prosto w ich stronę. - I nie podlega to żadnej dyskusji.

- Janse panie Stark - krzyknął oburzony kierując się w drugą stronę.

X

- Witaj siostrzyczko - zamawiała się Lisa podchodząc do Heli. - Dawno cię nie wiedziałam, jak tam w piekle?

- Zaraz się przekonasz - odpowiedziała przez zaciśnięte zęby. Nie chciała podzielić jej do siebie podejść, doskonale wiedziała też, że nie może pozwolić się jej dotknąć.
Nagle wszyscy zniknęli. Odwróciła się tylko by jej odpowiedzieć, a gdy spojrzała ponowienie ich już nie było. Jakby się poddali wstawiając Lisę jako przynętę albo pozostawiając ją samej sobie. Trudno jej było to oceniać. Po za tym doskonale widziała, że siostra nie sprawi jej bólu póki jej nie dotknie, a była pewna, że młodsza siostra się nie odważył podejść aż tak blisko i zaryzykować życie.

- Porozmawiajmy - poprosiła upuszczając łuk na ziemię co trochę ją zaskoczyło. - Nie pamiętasz jak było dawniej Hel? Jak byłyśmy prawdziwymi siostrami? Jak zaplatalałaś mi warkocze? Nadal może tak być, możemy do tego wrócić tylko ty również musisz tego chcieć.

- Ah, ta twoja dobroć - Przewróciła oczami. - To wszystko przez ciebie. To przez te twoją wrażliwość Odyn zaprzestał na podbiciu dziewięciu królestw i nie pragnął już tak potężnej władzy jak wcześniej. Ty od zawsze byłast jego ulubienicą, za nim przyszłaś na świat moja droga było całkiem inaczej.  Ale postawiłaś przyjść na ten świat żywa i wszystko mi odebrałaś, wszystko co miałam ty zabrałaś.

- Dobrze wiem, że przemawia za ciebie twa złość i mimo tych przykrych słów pragnę dać ci szansę. Wrócić z nami do Asgardu. - Wyciągnęła w jej stronę rękę na co straszą lekko się zaśmiała.

- Wrócę tam - powiedziała odwracając się od niej. - Z wami w kajdanach bądź martwymi by moi przyszli poddani wiedzieli jak potężna jestem. Ty zawsze  chcesz wiedzieć we wszystkich dobro, to twoje przekleństwo siostro. No rozejrzyj się tylko; gdzie są teraz twoi braciszkowie? Gdzie ci herosi którzy mieli cię wspierać? Powiem ci czemu odeszli, bo twa dobroć ich przerosła.

- Ta rozmowa właśnie dobiegła końca. Thor! Nie pokazały byś siostrze jakiegoś pioruna, najlepiej z bliska. Chłopcy zaczynamy zabawę.

Kilka minut wcześniej:  

To co robili nie działało. Nie tak jak powinno, Hela był silniejsza i nic mogli z tym zrobić. Jedna z drzazg trafiła w zbroję Iron Mena zmuszając  go do opuszczenia pola walki. 
Z Helą najłatwiej szło Lokiemu dlatego to głównie on starał się z nią walczyć. Ale potrzebowali planu. Musieli poprzydzielać zadania do konkretnych osób, każdy powinien wykonać je adekwatnie do sowich zdolności. Wtedy mogło im się udać. Z tym, że nie mieli na to czasu. Nie mogli analizować jej słabości bo ich nie miała. Oni za to mieli i Hela to dostrzegała. Byli na przegranej pozycji i wszyscy o tym wiedzieli. 

Lisa wylądowała obok Rogersa naciągając strzałę na cięciwę. Byli tak zajęci walką, że nawet nie zaważyli, że byli blisko siebie po raz pierwszy od tygodni. 

- Wyzdrowiałaś - powiedział kiedy dotknęli się plecami. 

- Tak jak widać - zaśmiała się bo mimo wojny cieszyła się, że jest blisko niego. - Czuwałeś przy mnie? - spytała wypuszczając strzałę.

- Nie - westchnął ciężko. - Thor mi nie pozwalał. Ale myślałem o tobie bez przerwy. 

- Powiedz, że się się pogodziliście.

- Tak, po długich... dyskusjach lecz tak - odparł chroniąc ją swoją tarczą przed drzazgą. Trzymał ją za talię przyciskając do siebie jak najbliżej mógł. Ich spojrzenia się spotkały, coś jakby cały świat, nawet tak koszmarny jak ten w którym byli, zniknął. To było coś czego nie dało się zapomnieć. Jakby iskry przedostawały się między ich oczami, a chemia między nimi wprost parowała. 

- Przefarbowałeś włosy? - spytała widząc wystające pod kaskiem czarne pasemka które delikatnie przeczesała. 
Parsknął lekko śmiechem. 

- Obiecaj mi, że nigdy więcej nie przyjmiesz żadnej trucizny...

- Trucizna - powiedziała jakby olśniona. - Trucizna z moich strzał to jest to. Skoro osłabiła mnie to...

- Osłabi i twoją siostrę - dokończył za nią. 

- I więcej, jeśli trafimy ją w odsłonięte serce to może uda się nam ją zabić. Mam plan - dodała zachwycona. 

Zostawiła Thora by walczył z Helą, a resztę zabrała na statek by powiedzieć im o swoim planie.

- Tony - zaczęła wiedząc o jego niechęci puszczenia dziecka do walki. - Jeśli chcemy ją pokonać to Pete musi nam pomóc. Jest częścią mojego planu i możesz go schować ale wtedy nasze szanse zmaleją. A jeśli przegramy nie będzie już ratunku dla wszystkich dziewięciu planet. 

- Panie Stark, proszę. Proszę mi pozwolić. Skoro Lisa mówi, że dzięki mnie może się udać to muszę spróbować - powiedział nerwowo gniotąc maskę w dłoniach. 

- Wiem, że się o niego boisz i nie jestem w stanie obiecać, że wyjdzie z tego bez szwanku, nie gwarantuję, że wygramy ale skoro mamy szansę, nawet minimalną to musimy zaryzykować bo jeśli tego nie zrobimy to i tak zginiemy. Pomyśl o tym w ten sposób. Pozwól mu pomóc. 

-Jaki masz ten plan - spytał chowając nastolatka za siebie. 

- Petey odwróci jej uwagę starając się jej zakleić ręce. To samo zadanie przydzielam Lokiemu i Scottowi. Muszą ją omamić by nie wiedziała z której strony nastąpi atak. Jeśli nie podejdzie w obszar jej wzroku.

- Dlaczego? - spytał poddenerwowany wychylając się zza Tony'ego. 

- Bo jeśli kogoś zobaczy - zabije bez zbędnych ostrzeżeń. Pete musi uważać ale jego sieci są długie. Wiecie że zabicie Heli to jedyny sposób by ją pokonać. Kiedy chłopcy odwrócą jej uwagę Clint rzuci dwa ostrza w jej klatkę piersiową by moje strzały mogły sięgnąć jej serca, wtedy spotęguję jej ból by nie mogła się ruszać. Kiedy to się uda Thor ją przysmaży. Wiem to nie jest pewny plan ale jedyny który może coś zmienić. 

-  Zróbmy to - powiedział Barton. - To jedyna możliwość i może się udać. 

- Panie Stark, pamiętam co Pan powiedział i obiecuję, że nie będzie miał mnie Pan na sumieniu. 

- Jeśli coś ci się stanie młody... Dobiję cię.

- Obiecuję Panie Stark.

- Reszta niech opiekuję się bliźniakami - rozkazał Tony wiedząc, że Wanda nie kontroluję całej swoje mocy. 

- Chodźmy - poprosiła Lisa. - Steve będziesz chronił resztę przed drzazgami, Hela zapewne będzie rzucać nimi na oślep, a twoja tarcza jest wstanie je odbić. 

- Według twoich rozkazów moja królewno - uśmiechnął się do niej lekko przeczesując jej poplątane włosy. - Uważaj na siebie - poprosił całując ją delikatnie na pożegnanie. - Nie chcę cię znów stracić. Jasne? 

- Jak piorun Thora kochanie. 

Siostra - Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz