Kiedy adrenalina po potyczce z fałszywym Zackiem, zaczęła mnie opuszczać, złamane żebro coraz bardziej dawało o sobie znać. Lecz to jeszcze nie był koniec. Pracetor wciąż nam zagrażał, wciąż nie został pokonany.
Teraz kiedy pokonałam fałszywego Zacka, Parcetor nie wyzwał się już taki zadowolony i pewny siebie. Widocznie z góry zakładał, że nie wygram z jego bronią doskonałą i nie przewidział takiej sytuacji. Widziałam jak niepewność wkradła się na jego twarz, choć raczej na twarz Alexandrii, której to ciało cały czas opanowywał.
Pracetor zaczął się powoli cofać ku schodom ze sceny.
- A dokąd to? - zastąpiła mu drogę Harley. - Przecież nie możemy zrobić zombiakowej imprezy bez naszego króla zombiaków.
Widziałam jak lekki niepokój maluje się na jego twarzy i jak usilnie próbuje wymyślić jakiś plan b.
- Czas to zakończyć – powiedziałam i z trudem podniosłam się z ziemi.
Kiedy stanęłam na nogach, o mało znów się nie wywróciłam się od zawrotów, jakie powstały w mojej głowie od gwałtownego ruchu i przez ból rozsadzający mi klatkę piersiową. Musiałam zebrać swoją całą siłę woli, by utrzymać się na nogach.
- W porządku? - Kornelia podtrzymała mnie, kiedy się zachwiałam.
- Tak, na tyle ile to możliwe.
Leo dobił jeszcze kilka ostatnich umarlaków i dołączył do nas.
Spojrzałam na Pracetora, który widząc, że jego zombiaki zostały zlikwidowane, a on sam otoczony, wydawał się być co najmniej zaniepokojony położeniem w którym się znalazł. Może i początkowo miał przewagę liczebną, ale jego zombi były tylko martwymi ciałami, często niekompletnymi przez to że były już w fazie rozkładu, więc jego armia była nad wyraz niezręczna i nieogarnięta, co dało nam przewagę.
- Koniec zabawy Pracetorze, czas wreszcie wysłać cię do zaświatów, gdzie powinieneś być już o dawna.
- Ty krzyżująca plany dziewucho, wszystko szło tak dobrze, już prawie byłem panem świata, musiałaś wszystko zepsuć?! - pieklił się Pracetor, nie mogąc się pogodzić z swoją porażką. Nie dziwię mu się, lata knowań i planowania, a wszystko psuję mu jakaś nastolatka.
Nie wchodziłam z nim już w żadne sprzeczki, tylko od razu wzeszłam do konkretów. Zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko próbując się skupić. Musiałam oczyścić umysł, więc skoncentrowałam się tylko na wdychaniu i wydychaniu powietrza, tak długo, aż nie zniknęły wszystkie dźwięki wokół mnie i nie poczułam wszechogarniającego spokoju. Dopiero wtedy spróbowałam wyczuć dusze Pracetora, samej zagłębiając się w świecie astralnym. I była tam, tuż obok duszy Alexandrii, obie stłoczone w jednym ciele, w którym zdecydowanie nie było miejsca na dwie dusze. Pora przywrócić prawowity porządek rzeczy.
Wyciągnęłam w stronę Pracetora swoje astralne wstęgi by pochwyciły go ze wszystkich stron. Oplotły go szczelnie, mimo że jego dusza wiła się i wyrywała, lecz nie pozwoliłam się jej uwolnić z moich wstęg. I wtedy zaczęłam ciągnąć za wstęgi próbując wyrywać dusze Parcetora z ciała Alexandrii.
Ku mojemu zaskoczeniu nie poszło tak łatwo jak się spodziewałam. Dusza Pracetora stawiała straszny opór, nie potrafiłam jej wyrwać z ciała Alexandrii. Poluzowałam na chwilę uścisk moich wstęg, wzięłam głęboki oddech i spróbowałam ponowie z większa siłą. Ciągnęłam i ciągnęłam, tak mocno jak tylko umiałam, jak tylko byłam w stanie. Jednak Pracetor walczył nad wyraz zaciekle, był zbyt silny, zbyt mocno zakotwiczony w ciele Alexandrii, bym była w stanie go wyrwać. Czułam, że powoli tracę siły i że słabnę. I czułam też triumf Parcetora, kiedy i on wyczuł mój opad z sił. W końcu poddając się, puściłam wstęgi i otwarłam oczy, powracając z powrptem do świata materialnego.
- Nie udało się - powiedziałam zaniepokojona.
- Zauważyliśmy – odpowiedziała mi Kornelia nie puszczając wzroku z Pracetora. - Ale dlaczego?
- Obawiam się, że Pracetor jest już zbyt długo w ciele Alexandrii – oznajmił Zack, który był nad wyraz, blady nawet jak na ducha. - Ich dusze były w jednym ciele tak długo, że zaczęły się nawzajem przenikać, łączyć się w jedną. Za niedługo jedna z dusz, zapewne ta silniejsza, całkowicie pochłonie tą słabszą.
Po tych słowach zapadła martwa cisza, kiedy powoli docierały do nas słowa Zacka i ich znaczenie. Jednym dźwiękiem jaki słyszałam był radosny śmiech Paracetora, który miał pełną świadomość, że sytuacja obrzucała się na jego korzyść.
- Co teraz? Co z Alexandrią? Przecież ona ciągle gdzieś tam jest – poczułam jak żółć podchodzi mi do gardła.
Wiedziałam, że Alexandria wciąż tam była, wyczułam ją kiedy byłam w świecie astralnym. Paracetor zawładną jej ciałem, przejął nad nim kontrolę, ale ona nadal gdzieś tam była, schowana, zniewolona, ale nadal istniała.
Nie miałam pojęcia co teraz robić. Byliśmy już tak blisko, już nam się prawie udało, kiedy niespodziewanie los się od nas odwrócił, stawiając nas w sytuacji bez wyjścia. Co mieliśmy teraz zrobić?
CZYTASZ
Medium. Do zaświatów i z powrotem
ParanormalU Sophii zdiagnozowano omamy, halucynacje oraz jeszcze inne fachowo nazywane objawy i jak kiedy tylko powiedziała, że widzi zmarłych, zamknęli ją w szpitalu psychiatrycznym na cztery spusty bez gadania. Ale czy na pewno jest ona chora psychicznie i...