Cóż, postanowiłam zrobić wam małą niespodziankę :) Mam nadzieje, że wam się spodoba .
I mam jeszcze, małą prośbę. Gdybyście mogli zajrzeć, do mojego nowego opowiadania, o Luke'u Brooksie "Getaway" i stwierdzili, czy wam się podoba :) xoxo
__________________________________________________
-Hej Ian - powiedziałam odwracając się do brata.
-Wracasz do domu? - zapytał.
-A jak myślisz, gdzie mogę iść o tej godzinie he? Jak było na lodach? - zapytałam, choć miałam to gdzieś.
Ian uśmiechnął się sam do siebie, a ja już znałam odpowiedź.
Chłopak spojrzał na punkt za mną , a jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił.
-Co ta kurwa tu robi!? - powiedział zły, a ja odwróciłam się by spojrzeć na koleżankę Dylana.
-Pracuje, nie widzisz- prychnęłam, patrząc na tą dziwkę.
-Tatiana, jest chora psychicznie. Ubzdurała sobie, że Dylan jest jej, rozumiesz to? - prychnął rozbawiony.
-Niech zgadnę, Dylan nie ma z nią nic wspólnego, poza tym, że lizała mu twarz i mówiła do niego kotku - powiedziałam przewracając oczami.
-Dokładnie - powiedział od razu. - Czekaj co ?! - zapytał po chwili, spanikowany.
-Ale..
-Niech zgadnę, Dylan ci o tym nie wspomniał? - przerwałam mu.
-Violet, to nie tak, posłuchaj...-zaczął, ale nie pozwoliłam mu dokończyć.
-Ian, nie tłumacz się, za niego okej? On nie potrzebuje, adwokata. Chce mi coś powiedzieć, niech powie własną gębą, jasne? - zapytałam, a Ian zrezygnowany kiwnął głową.
-To idziemy, do domu, czy będziemy tu tak stali i oglądali to porno, na żywo - Ian wskazał na Tatiane i jakiegoś chłopaka, z którym rzewnie, uskuteczniała wymiane śliny.
Roześmiałam się, głośno a brat tylko się uśmiechnął.
-Więc...jak z Amber? - zagadnęłam brata, podczas drogi do domu.
-Wiesz, wydaje mi się, że to ta jedyna - powiedział śmiertelnie poważnie i lekko się uśmiechnął.
Nie dowiary. Mój brat, który nie miał dziewczyny dłużej niż tydzień, chyba się zakochał.
-Ian, co ci zrobili w tej szkole? - zapytałam i stanęłam, żeby przyłożyć dłoń do jego czoła.
-A może jesteś chory? - Ian odtrącił moją dłoń i złośliwie się uśmiechnął.
-Ludzie się zmieniają siostrzyczko.
-Ale ty? Pan jestem boski i wszystkie laski na mnie lecą? - powiedziałam naśladując jego głos i poprawiając włosy.
-A jak jest z tobą Violet? Czego tak na prawdę chcesz? - zapytał się mnie, a ja nie wiem co mam mu odpowiedzieć. Odpowiedź była prosta. Dylana. Ale nie przyznam tego na głos, ani przed sobą, ani nikim.
-Teraz? Żebyś się już zamknął - powiedziałam zirytowana.
-Okej, ale to ty zaczęłaś.
~*~
Siedziałam na łóżku odrabiając lekcje, gdy usłyszałam stukanie w okno. Zmarszczyłam brwi i podeszłam, do okna otwierając je.
-Co ty tu robisz, idioto?! - zapytałam zła.
-Stoję, nie widzisz? - odpowiedział chamsko Dylan i się uśmiechnął.
-Po co tu przylazłeś?
-Nie chciałaś, wysłuchać mojego adwokata, więc sam się pofatygowałem. Zejdziesz na dół?
Myślałam chwilę, czy to aby na pewno dobry pomysł, jednak w końcu zeszłam na dół.
-Violet, gdzie idziesz? - usłyszałam głos mamy.
-Amber przyniosła, mi książke. Przez przypadek wzięła moją - powiedziałam.
-Amber? - zapytał Ian i już chciał wstać gdy mu przerwałam.
-Siad, Ian, chce pobyć z nią sama - powiedziałam akcentując ostatnie słowo.
-Hej - powiedział Dylan.
-Szybko, napalony dupku - powiedziałam , zakładając ręce na piersi.
-Więc...nie dałaś mi dojść do słowa, na imprezie. Uciekłaś. Ona nic dla mnie, nie znaczy. Przyczepiła się do mnie, jak rzep do psiego ogona. Przyznaję całowałem się z nią. Byłem zły, za to, że powiedziałaś, że dla ciebie to w łazience nic nie znaczyło.
-Myślałam, że to dla ciebie nic nie znaczyło. Nie chciałam wyjść na idiotkę - powiedziałam zachwycona, jego szczerością.
-Dasz mi drugą szansę? - zapytał z nadzieją.
-Przyjaciele? - zapytałam
-Przyjaciele. - potwierdził, ale zaraz po tym, pocałował mnie.
-Przyjaciele, tak nie robią.
-Od teraz - powiedział i szeroko się uśmiechnął. Walnęłam go lekko w ramię i pożegnałam.
Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie, szczerząc się jak głupia.
-To nie była Amber prawda? - zapytał Ian, kręcąc rozbawiony głową.