24.

12.7K 828 115
                                    

Gdy chłopak się zbudził, nie czuł obok siebie gorącego ciała dziewczyny. Wiedział, że coś jest nie tak. Jego sen nigdy nie był tak mocny, czułby gdyby Vet wstała. 

Pocałował mnie zanim odszedł, letni smutek dał o sobie znać. Chcę by wiedział, że jest najlepszy. 

Jestem w czerwonej sukience i tańczę w bladym blasku księżyca. Moje włosy upięte w stylu królowej, bez szpilek czuję, że żyje. 

Czuję to w powietrzu. Kochanie ja płonę, czuję to wszędzie. Nic mnie już nie przeraża.

Czuję się jak naelektryzowana, biegnę wzdłuż wybrzeża czując ulgę. Wiem, że jeśli dziś odejdę, umrę szczęśliwa tej nocy. 
Wydaje mi się, że będę tęskniła za tobą zawsze
Niczym gwiazdy tęsknią słońca o poranku
Lepiej późno niż wcale
Nawet jeśli odszedłeś, ja będę biegła dalej.

Pocałuj mnie mocno zanim odejdziesz
Letni smutek
Chcę tylko, żebyś wiedział, że
kochanie, jesteś najlepszy .*

Otworzyłam ociężale oczy. Jasny błysk oślepił mnie na chwilę. Czy właśnie tak wygląda śmierć ? Łuna nieziemsko jasnego światła ?  Nie chcę jeszcze umierać, chcę być u boku Dylana. Kochać go, całować, przytulać. Może to dziwne, że w takiej chwili myślę o nim, ale czy to właśnie nie jest miłość ? Światło zniknęło, a na jego miejscu pojawiła się twarz Dylana.

-Violet ? ! - do mojej głowy doszedł stłumiony męski głos. 

Może to właśnie jest niebo ? Widzimy to, co chcemy. Mamy wszystko. 

-Vet ! - poczułam ciepłe dłonie na ciele. Wszystko stawało się wyraźniejsze. Szum drzew, dźwięk wody. Zapach lasu dotarł po chwili. Ja żyłam. A nade mną pochylał się Dylan. Moje oczy ponownie się zamazały, lecz tym razem od łez. Jestem bezpieczna ? 

-Boże, Violet muszę cię stąd zabrać - jego głos wydawał się zmęczony, słaby i płaczliwy. Nigdy takiego nie słyszałam. Chciałam coś powiedzieć, ale z mojego gardła nie wyszedł żaden dźwięk. Czułam się jak roślina pozbawiona wody i słońca. Kiedy Dylan podniósł moje ciało, zamknęłam oczy. Chciałam zniknąć, razem z nim. Być w raju. 

DYLAN

Las był ogromny, już powoli zaczynałem tracić nadzieję, na znalezienie jej. Nie wiem co się stało. Dlaczego wyszła ? Przetarłem twarz dłońmi i przystanąłem na chwilę. To się nie dzieje na prawdę. 

Odwróciłem głowę w stronę jeziora. Coś mnie tknęło. Zmrużyłem oczy i zobaczyłem zarysy kobiecej sylwetki. Violet ! 

Ruszyłem biegiem w tamtą stronę. 

Jej blade ciało leżało prawie bez tchu. Nie wiedziałem co mam robić. Użyłem tego, czego nauczyli mnie w szkole. 

Uciskałem jej klatkę i całowałem zimne usta. Nie mogła mnie zostawić. Nie mogła ! 

-Violet ! - jej powieki lekko się poruszyły. Latarka leżąca obok świeciła jej w oczy, więc szybko ją zgasiłem. 

Gdy ujrzałem jej roztargnione oczy, widziałem w nich łzy. Nie wiedziała co się dzieje, była zagubiona. 

-Violet ! - powiedziałem głośniej. Nie była wstanie się ruszyć. Jej ciało było jak z lodu. Mokre ubrania w ogóle nie pomagały. Musiałem ją stąd zabrać, jak najszybciej. 


VIOLET

Ciepło kominka sprawiło, że moje ciało znów zaczęło funkcjonować. Leżałam okryta grubymi kocami, w koszulce Dylana. Czułam jego zapach. Próbowałam usiąść, ale męskie dłonie mnie powstrzymały. 

- Nie wstawaj. Musisz odpoczywać - jego zachrypnięty głos, sprawił, że się spięłam. 

-Dylan  ? 

-Tak, Violet ?  - usłyszałam szept przy swoim uchu. 

-Kocham Cię - odwróciłam się w jego stronę i pocałowałam jego usta. 

Poczułam znów to przyjemne ciepło. Chciałam być po prostu blisko niego. Zawsze. 

-Też Cię  Kocham Violet - powiedział, delikatnie gładząc mnie po policzku. 

-Dlaczego wyszłaś ? - wiedziałam, że w końcu zada to pytanie. 

-Chciałam, się przewietrzyć i ...wydaje mi się, że ktoś był w domu. 

Jego ciało momentalnie się napięło. 

-I wyszłaś sama ?! Nie budząc mnie ?!! - powiedział podwyższonym tonem. 

-Dylan przepraszam...ja myślałam..

-Nie myślałaś ! Gdybyś myślała, nie wyszła byś sama - był coraz bardziej zły. Wzdrygnęłam się na jego ostry ton. 

Gdy chłopak zobaczył mój przestraszony wzrok, lekko się uspokoił. Jego nozdrza były rozszerzone, a żyła na szyi pulsowała. Był wściekły. 

-Wiesz chociaż kto to był ? 

Joe. To pieprzony Joe White ! Ale czy aby na pewno mówić o tym Dylanowi ? Co to zmieni ? Przysporzy tylko problemów. 

-Nie. Musiało mi się przesłyszeć - skłamałam. 

-Więc, po co poszłaś w głąb lasu ? - zapytał unosząc brwi. Nie wierzył mi. 

-Chciałam się przejść. Myślałam, że las jest mniejszy. Przepraszam - westchnęłam skruszona. Mogłabym być niezłą aktorką. 

-Violet, wiesz, że byłaś bliska śmierci ? Gdybym Cię wtedy nie znalazł... nie wiem. Nie było by Cię tu teraz. Co się tam stało ? W lesie. 

-Nic, po prostu chciałam wrócić do Ciebie i wpadłam na pomysł, że jeziorem szybciej znajdę domek. 

Dylan pokręcił głową i złapał się za włosy. 

-Violet ! Dlaczego nie mówisz mi wszystkiego do cholery ! 

Moje oczy zrobiły się większe. Nie wiem o co mu chodzi. 

Spojrzeliśmy po sobie, gdy rozległo się pukanie do drzwi. 

Dylan przyłożył palec do ust i skierował się cicho w ich stronę. 

Minęła chwila gdy usłyszałam znienawidzony głos. Moje serce omal nie wyskoczyło z piersi. 

-Przyszedłem złożyć Ci kondolencje. Najszczersze. 

______________________________________

Tak więc, chciałabym przeprosić za dramatycznie długą nieobecność. Jest mi strasznie głupio, że tak to zaniedbałam, ale postaram się to nadrobić. Miałam bardzo dużo nauki, by zaliczyć semestr, więc chyba zrozumiecie :) 

Rozdział nie jest jakiś wybitny, ale myślę, że jest znośny ;> 

* Przerobiony tekst piosenki Lany Del Rey - Summertime Sadness 






Philanderer // Dylan O'Brien ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz