Powierzam Ci mój losDaję Ci całą siebie
Pragnę Twojej symfonii
Śpiewającej o tym wszystkim czym jestem
Z wierzchołka moich płuc Oddaję to z powrotem*
Odetchnęłam głęboko widząc dom rodziców. Amber siedziała już z nami w samochodzie. Nie wiem, co powiedzieli rodzicom, ale ja miałam w głowie totalną pustkę. To wszystko było tak cholernie popieprzone. Nie wyobrażam sobie tego, że nie skończę szkoły. Mam nadzieje, że zdam ją w innym mieście. O ile to będzie miasto.
A może najlepiej byłoby uciec? Tak bez żadnego słowa. Skazać rodziców na umieranie z tęsknoty i troski. Nie, nie jestem tak okrutna.
-Violet? - cichy głos Dylana dobiegł do moich uszu.
-Nie mamy czasu. Wiem, że jesteś przerażona ale...nie ma innego wyjścia.
Kiwnęłam głową w geście zrozumienia.
Wysiadłam z auta i ruszyłam mozolnie w stronę katastrofy, która mnie czeka.-Violet ! Gdzieś Ty była - krzyknęła mama, gdy tylko weszłam do domu.
Załatw to szybko i bez łez Craze.
-Jest Ian ?
-Żartujesz? Masz się w tej chwili wytłumaczyć - wtrącił się tata.
-Ian ! Znieś nasze rzeczy ! - krzyknęłam z trudem. Gula którą miałam w gardle uniemożliwiała mi nawet prawidłowe oddychanie.
Usłyszałam kroki brata.
-Moment. Co tu jest grane? - mój tata nie był zadowolony.
-Mamo, tato - zaczął mój brat, który nagle znalazł się na dole.
Wręczył im kartkę, którą trzymał w dłoniach.
Spojrzałam na niego, ale on dał mi znak, że mam już wyjść. Nie byłam na to gotowa.