Patrzyłam na Dylana to na Joe. Totalnie nie wiedziałam co jest grane.
-Dziwię się, że masz jeszcze odwagę ze mną rozmawiać - prychnął Dylan patrząc nienawistnie na Joe.
-A ja się dziwię, że ciągle wyrywasz takie laski - White kiwnął w moją stronę.
Spojrzałam zniesmaczona na chłopaka. Ten tylko się zaśmiał.
-Wybacz kochanie, ale już nie muszę udawać miłego - zrobił sztuczną smutną minę.
-Dupek - skwitowałam.
-Być może. Wiesz Dylan, kiedyś szanowałem naszą przyjaźni...ale kiedy już jej nie ma, to nic nie powstrzyma mnie przed..- O'Brien nie dał mu dokończyć.
-Pieprzenie! Nigdy jej nie szanowałeś, wtedy kiedy zrobiłeś to Carli ... - widać, że nie chciał tego powiedzieć. Złapał się nerwowo za włosy i spojrzał na mnie. Kim była Carla?
-Oh, to ! -powiedział entuzjastycznie jakby wspominał jakieś miłe wydarzenie.
-To było nic, w porównaniu do tego, co mogę zrobić z nią - powiedział bezczelnie się uśmiechając i wskazując głową na mnie.
-Nie odważysz się - warknął Dylan.
Stałam tam i przysłuchiwałam się rozmowie, która dla mnie nie miała sensu. Jedyne o czym myślałam to kim była wspomniana wcześniej dziewczyna.
-Chcesz się przekonać?
-Masz zniknąć rozumiesz? Tak jak zrobiłeś to wcześniej. Inaczej pójdę na policje.
Słysząc słowo policja zwróciłam na nich uwagę.
-Tak? I co im powiesz? - zapytał lekceważąco zakładając ręce na piersi.
Dylan szukał słów.
-A ja wiem co im powiesz. Gówno, bo tyle warte są twoje zeznania. Bez Carli, nie możesz nic. A teraz wybacz, bo szkoda mi czasu. Do zobaczenia Violet - ostatnie zdanie skierował do mnie.
-Po moim trupie - warknął Dylan.
-To się da załatwić - ostatnie co usłyszeliśmy od Joe to jego donośny śmiech.
Spojrzałam nieufnie na chłopaka.
-Kto to Carla ? - zapytałam.
Dylan rozglądał się na wszystkie możliwe strony.
-Odpowiedz mi! - krzyknęłam, a wzrok chłopaka w końcu natrafił na mnie.
-Moja była dziewczyna - powiedział zły.
-Co się z nią stało? - zapytałam niepewnie.
-Violet, to nie czas i miejsce na zwierzanie się.
Kiwnęłam lekko głową, nie chcąc się kłócić.
Odwróciłam się do chłopaka tyłem z zamiarem wyjścia z uliczki.
Poczułam ciepły uchwyt na dłoni.
-Zaczekaj...- na jego słowa ponownie się odwróciłam.
Uniosłam brwi.
Chłopak westchnął ciężko i czule mnie pocałował.
To było zupełnie nowe. Jakby ktoś całował cię poraz pierwszy, a za razem i ostatni. Jakby ktoś za tobą tęsknił, jednocześnie będąc obok.
Oddałam równie delikatnie jego pocałunek.
Chyba już wybrałam.
-Dylan...chyba...chyba chce być z tobą - wypowiedziałam to powoli. O'Brien gdy zrozumiał te słowa, mocno mnie przytulił.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę.
Nie wiem co się w nim zmieniło, ale zaczęło się od poznania z Joe. Swoją drogą, co Joe miał na myśli mówiąc, że już nie musi udawać miłego? Co Dylan ma z nim wspólnego poza starą przyjaźnią?
I co stało się z Carlą?O'Brien złapał mnie za rękę i wyprowadził na ulicę, na której stało jego auto.
Do mojej głowy wpadło zupełnie głupie pytanie.
-Co u Tashy? - wiedziałam, że ma na imię Tina.
Dylan spojrzał się na mnie z powagą i wybuchnął gromkim śmiechem.
-Jesteś o nią zazdrosna?
-Pfff...ja? Chyba kpisz - parsknęłam.
-Jasne, obydwoje wiemy, że tak jest. Nie nie wiem co u niej. Nie spotykamy się już.
-Wiesz, co?
-Hmm? - mruknął otwierając mi drzwi od auta.
-Myślałam na początku, że jesteś aroganckim, pewnym siebie, kobieciarzem i dupkiem.
-A teraz jak mnie postrzegasz?
-Nic się nie zmieniło ...no może, że jesteś trochę słodki.
-Dzięki...to miłe - burknął udając oburzenie, choć na jego twarzy dostrzegłam słabo ukryty uśmiech.
-Więc teraz gdy jesteśmy już w samochodzie, opowiesz mi co się stało z Carla?
Chłopak zesztywniał. Nie wiedziałam czemu się tak zjeżył.
-Czy naprawdę musimy o tym rozmawiać? - zapytał zdegustowany.
-Tak? - powiedziałam jakby to było oczywiste.
-Cóż jednego razu, poszedłem z Carlą na imprezę do Joe.
Na chwilę straciłem ją z oczu i...
Joe ją zgwałcił.
Patrzyłam na niego nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie powiedział.
-Dlatego nie chcę, byś się z nim trzymała. Teraz jesteś moją dziewczyną i nie pozwolę ci na to.
Zamrugałam kilka razy. Słowa w gardle zaczynały nagle ciążyć, a ślina przestała się produkować.
-Co się z nią stało? - zapytałam spodziewając się najgorszego.
-Po prostu wyjechała. Nigdy więcej jej nie zobaczyłem.
-Kochałeś ją?
-Myślę, że to był jeden z tych poważnych związków.
-A nasz związek jest jaki? - byłam bardzo ciekawa.
-Jedyny w swoim rodzaju.
Uśmiechnęłam się słodko przygryzając wargę.
-Dzisiaj nie śpimy w swoich domach - skwitował ciężko przełykając ślinę.
-Co? A niby gdzie? - byłam zdezorientowana.
-Daleko stąd._____________
Przepraszam za długą nieobecności ale w liceum dają nam popalić :/
Za błędy i krótki rozdział po przepraszam :( Rozdziały mogą pojawiać się rzadziej.
Zapraszam również na nowe opowiadanie pt. In Darkness Luke Hemmings :)