-Dylan? Gdzie my jedziemy co? - powiedziałam rozglądając się niespokojnie po ciemnych drzewach, które mijaliśmy.
Zobaczyłam kątem oka, jak się uśmiecha. To wcale nie było śmieszne. Byłam zła i zdezorientowana.
-Bawi cię to? - prychnęłam zakładając ręce na piersi.
-Tak? - ton głosu miał bardzo rozbawiony.
-Jeżeli powiem ci, że za kilka minut będziemy, to przestaniesz się tak denerwować? Przecież mnie znasz, nie jestem pedofilem, który lubi małe dziewczynki.
-Wiesz, w sumie ten z "Nostalgii Anioła" też wydawał się być normalny. Dzisiaj nikomu już nie można ufać. - skwitowałam wspominając mój kochany film.
Nie rozumiem jakim człowiekiem trzeba być, aby zrobić coś tak okropnego, niewinnej osobie, która dopiero poznawała świat. Pierwsze zauroczenie, to jedyne czego doznała. Później nie było jej dane, poczuć niczego ponad.
-Co u Am? - zagadnęłam, jednak mój głos lekko zadrżał.
-Wszystko w porządku...pogodziła się z Ianem...- spojrzał na mnie dziwnie.
-To wiem, czyli nic się nie zmieniło.
-Dobrze się czujesz? - zapytał.
Nie wiedziałam o co mu chodzi. Poczułam się dziwnie, ale to ze względu na film. Zawsze tak mam gdy o nim myślę.
-Tak, dlaczego pytasz?
-Po prostu, jesteś jakaś nieobecna.
Tak, naprawdę moje myśli krążyły dookoła rodziców.
Nie mam już pięciu lat i wiem, że to nie chwilowe, ale nie jestem pewna, czy dam radę to znieść. Czy Ian da rade to znieść?
W radiu zaczęła lecieć, moja ulubiona piosenka. Zaczęłam ją po cichutku śpiewać.
* Jesteś szalony jak ja? Cierpiałeś, jak ja?
Kupiłeś butelkę szampana za sto dolarów, jak ja?
Tylko po to, aby wylać je w błoto, jak ja?
Użyłbyś swojego rachunku za wodę aby wysuszyć plamę, jak ja?
Byłeś wystarczająco naćpany bez marychy, jak ja?
Czy drzesz się na kawałki by zabawiać, jak ja?
Czy ludzie w pociągu o tobie szepcą, jak o mnie?
Mówiąc, że nie powinieneś marnować swojej ślicznej twarzy, jak ja?
I wszyscy ludzie mówią
Nie możesz się obudzić, to nie sen
Jesteś częścią maszyny, nie człowiekiem
Z wyimaginowaną twarzą, żyjesz na ekranie
Z małą pewnością siebie, więc funkcjonujesz przez benzynę
Oh, ooh, oh, ooh, oh, oh
W moim kodzie jest chyba błąd
Zawsze chciałam być dziewczyną, która nie potrzebuje nikogo. Ale prawda jest taka, że cały czas jestem taką małą, kruchą dziewczynką, która potrzebuje miłości, a nie problemów.
Cieszę się, że w szkole nie ma już McCalla, nie przeżyłabym, gdyby Dylan wtedy nie wszedł do sali.
-Ślicznie śpiewasz - ocknęłam się dopiero, gdy samochód już stał.
Spojrzałam nieśmiało na O'Briena.
-Dziękuję - to dziwaczne, że przy nim czuję się pewna siebie, ale kiedy trzeba też nieśmiała.
Wysiadłam z samochodu, uważnie przyglądając się otoczeniu. Nie widziałam zbyt wiele, ale wystarczająco, by się zachwycić.
Dom stojący, w środku lasu na tle pięknego jeziora, w którym odbijał się księżyc.
-Skąd wytrzasnąłeś to miejsce? - zapytałam pełna podziwu chłopaka, który stał tuż za mną.
-Rodzice mi go "pożyczyli" - odpowiedział szeptem wprost do mojego ucha.
Odwróciłam się powoli w jego stronę i uśmiechnęłam.
-Prawdopodobnie będę jeszcze tego żałować...- westchnęłam teatralnie, spuszczając wzrok.
-...ale wierzę, że to będzie jedno z najlepszych przeżyć w moim życiu.
Dylan podniósł mój podbródek i głupio się uśmiechnął.
-Obiecuję ci, że nie będziesz żałować niczego, co jest związane ze mną.
-A jeżeli już czegoś żałuje?
Nie wiedział o co mi chodzi, więc po prostu go pocałowałam.
Złapał mnie za biodra, a ja delikatnie na niego wskoczyłam.
Nasze pocałunki były dzikie, wygłodniałe. To był ten czas, kiedy damy naszym emocjom ujść. Między nami wisiało tyle napięcia, od czasu imprezy, a teraz wszystkie niewypowiedziane obietnice, spełnią się.
Dylan zaczął kierować się ostrożnie, w stronę wejścia do domku. Nie przestając całować, wsunął rękę do kieszeni i wymacał w niej klucze.
Potem wszystko działo się szybko.
Nasze ciuchy, układające ścieżkę do sypialni.
Nierówne oddechy.
Jęki.
I mój donośny krzyk, kończący coś, czego nie zapomnę.
Czując jego, między moimi biodrami...mogłabym czuć go codziennie, o każdej porze dnia i nocy. Patrzeć w jego czekoladowe oczy, wiedząc, że będę żałować następnego dnia.
Ale on jest kobieciarzem i może mieć każdą. Nie jestem pewna, czy jestem w stanie to zmienić. A może jego, nie da się już zmienić?
Ułożyłam głowę na jego klatce i pocałowałam delikatnie mostek.
To może być jedyna okazja, gdy jesteśmy tak blisko.
Poczułam jego rękę, owijającą moją talię i usta na moim czole.
- Dobranoc, Vet - powiedział szeptem.
-Branoc dupku - uśmiechnęłam się lekko słysząc jego śmiech.
**To właśnie piękno sekretu
Wiesz, że powinieneś go dochować
Ale nie muszę ci nic mówić
Wszyscy czekają by usłyszeć, czy odważę się wypowiedzieć Twoje imię
Umieść go głęboko po torem, tak jak dziurę którą pozostawiłeś we mnie
Wszyscy chcą wiedzieć jak to jest słyszeć Twój krzyk
Oni wiedzą, że poruszasz się jak Bóg, oni nie mogą uwierzyć że uczyniłam cię słabym
Napisaliśmy historię we mgle, która tej nocy znajdowała się na oknach
Ale zakończenie jest takie samo za każdym cholernym razem.
Nie wiedziałam tylko, że po tym wszystko się zmieni.
_________________________________
* Halsey - Gasoline
** Halsey - Strange Love
Witajcie kochani ! Przepraszam za moją długą nieobecność, ale w szkole tak nas cisną, że nie kiedy nie ma czasu na nic. Więc niestety rozdziały mogą pojawiać się nieregularnie :(
Rozdział nie jest sprawdzony i mam nadzieję, że się wam podoba :)
Ewentualne poprawki błędów mile widziane :) xx