Patrzyłam zdegustowana na Dylana.
-Mogę? - zapytał, a ja miałam ochotę się zaśmiać.
-Oczywiście, że nie ale oboje dobrze wiemy, że i tak wejdziesz - powiedziałam wywracając oczami.
Zamknął drzwi i skierował się w stronę krzesła.
-Nie powiedziałam, że możesz usiąść - warknęłam.
-Violet, daj spokój ...
-Nie, to ty daj mi spokój. Mam cie dość. Ciebie i tego twojego dziecinnego zachowania - powiedziałam zła.
-Ja jestem dziecinny? A kto chciał wzbudzić u mnie zazdrość? Ja? Nie. TY. - powiedział mrużąc oczy.
Nie miałam nic do powiedzenia, więc tylko wywróciłam oczami.
-Dylan to nie ma sensu. Po prostu o sobie zapomnimy i będzie po sprawie. Ty chcesz tylko przyjaźni, a ja świętego spokoju - powiedziałam smutno. Wcale nie chciałam by trzymał się ode mnie z daleka.
-Ale dlaczego? - zapytał marszcząc brwi.
-Ja...ja nie chce tylko przyjaźni - powiedziałam jak najciszej.
-Co? - był zdziwiony.
-Och, to co słyszałeś ! Mam coś do ciebie ! Nie widzisz tego? Wszystkie cie pragną. Ta czarna z twojej tajemniczej paczki też...- stwierdziłam.
-Tina? - uśmiechnął się.
-To tylko przyjaciółka - dokończył.
-Widzisz? Przyjaciółka. Nie chce być jedną z wielu.
-Ale...
-Po prostu mnie zostaw - powiedziałam, a łzy zagościły w moich oczach.
-Jeszcze będziesz mnie błagać - powiedział zły i wyszedł trzaskając drzwiami.
Związek z Dylanem nie ma sensu. Polegałby tylko na zazdrości, głównie o niego. Ja chcę tylko normalnego związku. Może z Joe mi się uda? Muszę zapomnieć raz na zawsze o Dylanie. Nie będzie to łatwe, no bo w końcu chodzimy do jednej szkoły. Na szczęście tylko rok.
Przejechałam ręką po włosach i włożyłam twarz w poduszkę krzycząc.
Dlaczego on musi być tak cholernie przystojny i charyzmatyczny?
Dlaczego nie może być przystojny i nieśmiały?
Wzięłam do ręki telefon i zadzwoniłam do Joe.
***
-Cześć, po raz drugi - powiedziałam,gdy po raz kolejny tego dnia, wsiadałam do jego auta. Moja mina była niemrawa, ale starałam się to ukryć słabym uśmiechem.
-Co się stało? - zapytał bez ogródek.
Skrzywiłam się lekko pod jego bacznym wzrokiem.
-Po prostu...chwilowo mam dość mojego domu i sąsiadów w odrębie 3 kilometrów -powiedziałam wzdychając.
-Rozumiem - powiedział kiwając głową.
-To może chcesz u mnie przenocować ? - zapytał Joe, a ja przez chwilę się wahałam.
-Jasne - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
****
DYLAN
Byłem cholernie zły na Craze. Co ona sobie myśli? Nie odpuszczę jej tak łatwo. Tak cholernie chce ją mieć, ale związki nie są jednak dla mnie. A ona tego chce.
I jeszcze ten koleś. Kto to w ogóle jest?
Siedziałem na łóżku i po raz kolejny odpychałem od siebie Tine. Ona nie rozumiała słowa "odpierdol się" ? przecież nie jest blondynką.
-Lepiej żebyś już sobie poszła - powiedziałem bez emocji.
-Ale Dylan jeszcze... - nie dałem jej dokończyć.
-Po prostu sobie idź. I zamknij drzwi jak będziesz wychodzić.
Dziewczyna prychnęła i zabrała swoje rzeczy.
Sprawa Violet nie dawała mi spokoju. Nie umiem jej sobie odpuścić. Jak ona sobie to wyobraża?
Że będziemy mijać się w szkole i nawet nie mówić sobie "cześć"?
Dziewczyny są serio popieprzone.
Mój telefon zaczął dzwonić, a ja z nadzieją, że to Craze, odebrałem.
I faktycznie dzwonił Craze. Tyle, że Ian.
-Co chcesz? - zapytałem obojętnie.
-Jest u ciebie Violet? - zapytał, a ja słysząc imię dziewczyny od razu się zainteresowałem.
-Nie, dlaczego pytasz?
-Bo...wróciłem przed chwilą do domu i nigdzie jej nie ma. Mama już śpi, więc pewnie nie wie.
-Sorry stary, ale u mnie jej nie ma.
-No cóż, dzięki - powiedział zmartwionym głosem przyjaciel.
Gdy się rozłączył zacząłem się martwić.
Gdzie ona mogła się podziewać o tej godzinie ?
Przecież jest już późno, jutro szkoła, co ona sobie myśli?
Wziąłem głęboki oddech i zamknąłem oczy.
Właściwie, to gówno mnie ona obchodzi. Chce ją tylko zdobyć.
***
-Jeej, ty naprawdę potrafisz gotować - powiedziałam, kiedy tylko posmakowałam spaghetti Joe'ego.
-Taa, jestem dobry - powiedział cwanie się uśmiechając. Nie mogłam się nie zaśmiać.
-I skromny - dodałam.
-I przystojny.
-Dobra, dobra nie schlebiaj sobie - pokiwałam rozbawiona głową.
-OH, czemu po prostu nie przytakniesz? - zapytał przechylając głowę.
-Wiesz, boję się, że twoje ego niedługo rozsadzi ci głowę - wytknęłam mu język, a on prychnął rozbawiony.
Patrzył się przez dłuższą chwilę na moje usta.
Wyciągnął rękę i dotknął palcem kącika moich ust, który później oblizał.
-Miałaś trochę sosu -powiedział zwyczajnie i wstał zbierając swoje talerze. Dlaczego to nie może być O'Brien?
Ups? Czy ja o tym pomyślałam...
Nie dobrze.
_______________________________
Trochę krótki, ale to dla tego, że wstawiłam szybciej.
Jak wam się podoba ten rozdział? CO myślicie o Dylanie i Joe ?
Czekam na komentarze. xx
rozdział nie sprawdzony ;/
:))