16.

15.3K 961 492
                                    

Patrzyłam zdegustowana na Dylana. 

-Mogę? - zapytał, a ja miałam ochotę się zaśmiać.

-Oczywiście, że nie ale oboje dobrze wiemy, że i tak wejdziesz - powiedziałam wywracając oczami. 

Zamknął drzwi i skierował się w stronę krzesła. 

-Nie powiedziałam, że możesz usiąść - warknęłam. 

-Violet, daj spokój ...

-Nie, to ty daj mi spokój. Mam cie dość. Ciebie i tego twojego dziecinnego zachowania - powiedziałam zła.

-Ja jestem dziecinny? A kto chciał wzbudzić u mnie zazdrość? Ja? Nie. TY.  - powiedział mrużąc oczy. 

Nie miałam nic do powiedzenia, więc tylko wywróciłam oczami. 

-Dylan to nie ma sensu. Po prostu o sobie zapomnimy i będzie po sprawie. Ty chcesz tylko przyjaźni, a ja świętego spokoju - powiedziałam smutno. Wcale nie chciałam by trzymał się ode mnie z daleka.

-Ale dlaczego? - zapytał marszcząc brwi. 

-Ja...ja nie chce tylko przyjaźni - powiedziałam jak najciszej. 

-Co? - był zdziwiony. 

-Och, to co słyszałeś ! Mam coś do ciebie ! Nie widzisz tego? Wszystkie cie pragną. Ta czarna z twojej tajemniczej paczki też...- stwierdziłam. 

-Tina? - uśmiechnął się.

-To tylko przyjaciółka - dokończył. 

-Widzisz? Przyjaciółka. Nie chce być jedną z wielu. 

-Ale...

-Po prostu mnie zostaw - powiedziałam, a łzy zagościły w moich oczach. 

-Jeszcze będziesz mnie błagać - powiedział zły i wyszedł trzaskając drzwiami. 

Związek z Dylanem nie ma sensu. Polegałby tylko na zazdrości, głównie o niego. Ja chcę tylko normalnego związku. Może z Joe mi się uda? Muszę zapomnieć raz na zawsze o Dylanie. Nie będzie to łatwe, no bo w końcu chodzimy do jednej szkoły. Na szczęście tylko rok. 

Przejechałam ręką po włosach i włożyłam twarz w poduszkę krzycząc. 

Dlaczego on musi być tak cholernie przystojny i charyzmatyczny?

Dlaczego nie może być przystojny i nieśmiały? 

Wzięłam do ręki telefon i zadzwoniłam do Joe. 


                                                                                   ***

-Cześć, po raz drugi - powiedziałam,gdy po raz kolejny tego dnia, wsiadałam do jego auta. Moja mina była niemrawa, ale starałam się to ukryć słabym uśmiechem. 

-Co się stało? - zapytał bez ogródek.

 Skrzywiłam się lekko pod jego bacznym wzrokiem. 

-Po prostu...chwilowo mam dość mojego domu i sąsiadów w odrębie 3 kilometrów -powiedziałam wzdychając. 

-Rozumiem - powiedział kiwając głową. 

-To może chcesz u mnie przenocować ? - zapytał Joe, a ja przez chwilę się wahałam. 

-Jasne - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. 


                                                                                        ****

DYLAN

Byłem cholernie zły na Craze. Co ona sobie myśli? Nie odpuszczę jej tak łatwo. Tak cholernie chce ją mieć, ale związki nie są jednak dla mnie. A ona tego chce. 

I jeszcze ten koleś. Kto to w ogóle jest? 

Siedziałem na łóżku i po raz kolejny odpychałem od siebie Tine. Ona nie rozumiała słowa "odpierdol się" ? przecież nie jest blondynką. 

-Lepiej żebyś już sobie poszła - powiedziałem bez emocji. 

-Ale Dylan jeszcze... - nie dałem jej dokończyć. 

-Po prostu sobie idź. I zamknij drzwi jak będziesz wychodzić. 

Dziewczyna prychnęła i zabrała swoje rzeczy. 

Sprawa Violet nie dawała mi spokoju. Nie umiem jej sobie odpuścić. Jak ona sobie to wyobraża? 

Że będziemy mijać się w szkole i nawet nie mówić sobie "cześć"? 

Dziewczyny są serio popieprzone. 

Mój telefon zaczął dzwonić, a ja z nadzieją, że to Craze, odebrałem. 

I faktycznie dzwonił Craze. Tyle, że Ian. 

-Co chcesz? - zapytałem obojętnie. 

-Jest u ciebie Violet? - zapytał, a ja słysząc imię dziewczyny od razu się zainteresowałem. 

-Nie, dlaczego pytasz? 

-Bo...wróciłem przed chwilą do domu i nigdzie jej nie ma. Mama już śpi, więc pewnie nie wie. 

-Sorry stary, ale u mnie jej nie ma. 

-No cóż, dzięki - powiedział zmartwionym głosem przyjaciel. 

Gdy się rozłączył zacząłem się martwić. 

Gdzie ona mogła się podziewać o tej godzinie ?

Przecież jest już późno, jutro szkoła, co ona sobie myśli? 

Wziąłem głęboki oddech i zamknąłem oczy. 

Właściwie, to gówno mnie ona obchodzi. Chce ją tylko zdobyć. 


                                                                                        ***

-Jeej, ty naprawdę potrafisz gotować - powiedziałam, kiedy tylko posmakowałam spaghetti Joe'ego. 

-Taa, jestem dobry - powiedział cwanie się uśmiechając. Nie mogłam się nie zaśmiać. 

-I skromny - dodałam.

-I przystojny. 

-Dobra, dobra nie schlebiaj sobie - pokiwałam rozbawiona głową. 

-OH, czemu po prostu nie przytakniesz? - zapytał przechylając głowę. 

-Wiesz, boję się, że twoje ego niedługo rozsadzi ci głowę - wytknęłam mu język, a on prychnął rozbawiony. 

Patrzył się przez dłuższą chwilę na moje usta. 

Wyciągnął rękę i dotknął palcem kącika moich ust, który później oblizał. 

-Miałaś trochę sosu -powiedział zwyczajnie i wstał zbierając swoje talerze. Dlaczego to nie może być O'Brien? 

Ups? Czy ja o tym pomyślałam...

Nie dobrze. 


_______________________________

Trochę krótki, ale to dla tego, że wstawiłam szybciej. 

Jak wam się podoba ten rozdział? CO myślicie o Dylanie i Joe ?

Czekam na komentarze. xx

 rozdział nie sprawdzony ;/ 

:)) 

Philanderer // Dylan O'Brien ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz