Szłam szybkim krokiem w stronę szafek. Byłam zmęczona, kanapa Joe była strasznie nie wygodna. Uparł się, że on będzie na niej spał, ale jak zwykle musiałam postawić na swoim. W szkole nie było zbyt tłoczno i dziękowałam za to w duchu. Byle nie spotkać Dylana.
Niespodziewanie na kogoś wpadłam.
-Wybacz.. - podniosłam wzrok i zobaczyłam zmieszanego Alex'a
-Łoo, dziewczyno co się z tobą dzieje? - zapytał łapiąc mnie za ramiona.
-Nic i to nie twoja sprawa - mruknęłam.
-A może jednak moja? Co się dzieje...jako twój przyjaciel powinienem o wszystkim wiedzieć - uśmiechnął się chytrze.
-Nie odpuścisz? - gdy zobaczyłam tylko przeczące kiwanie głową westchnęłam.
-Okej, dzisiaj po szkole? W jakiejś kawiarni.
Alex kiwnął głową i się zmył.
-Violet ! - no nie, co oni dzisiaj się mnie tak uczepili? Uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam w stronę Amber.
-Co się stało Am? Ian zrozumiał w końcu jakim jest idiotą? Czy może rodzice w końcu powiedzieli mu prawdę, że jest adoptowany? - powiedziałam trochę niemiło. Dzisiaj wszyscy mnie denerwowali.
Uśmiech Amber zszedł z ust, kiedy głos za moimi plecami się odezwał.
-No popatrz, całe nastoletnie życie w kłamstwie. Dlaczego dowiaduję się ostatni co? - zapytał rozbawiony brat. Wywróciłam oczami i oparłam się plecami o szafki.
-Czy wy dalej drzecie ze sobą koty? Bo naprawdę nie mam ochoty słuchać waszych wyżaleń.
-Co cię dzisiaj ugryzło Vet? Masz te dni? - zapytała zirytowana Amber.
Zrobiłam zgryźliwą minę i zwróciłam się do obojga.
-Nieważne. To jak jest z wami?
-Cóż, jesteśmy znów razem - powiedział uśmiechnięty Ian i podszedł do Amber przytulając ją.
-Cóż, a ja znów rzygam tęczą...a teraz wybaczcie ale czas mnie nagli - powiedziałam miło i wyminęłam ich.
Jeżeli jeszcze ktoś dzisiaj, się do mnie odezwie to przysięgam nie ręczę za siebie.
Poczułam wibracje w kieszeni i wyciągnęłam telefon z kieszeni.
od: Joe
Widzimy się dzisiaj? :) x
Lekko się uśmiechnęłam. Naprawdę go lubię.
Odpisałam mu szybko twierdzącą odpowiedź. Nim zdążyłam schować telefon, poczułam jak wypada mi z rąk. Świetnie znowu w kogoś weszłam.
-Czy ten dzień kiedykolwiek się skończy....- mruknęłam i podniosłam telefon.
-Tak, jeżeli pójdziesz ze mną na randkę - usłyszałam głęboki głos przy uchu.
-O'Brien, daj se siana. Czy ja wyraziłam się nie jasno? Albo nie wiem, mówiłam może po chińsku?
Zaśmiał się cicho i wsadził ręce w kieszenie.
-Daj spokój wiem, że tego chcesz.
-Taa? A niby od kiedy czytasz mi w myślach ? - zapytałam zakładając ramiona na piersi.
-Od kiedy prawie wziąłem cię na umywalce - powiedział chytrze się uśmiechając.
-Jesteś chamem.