17.

15.1K 949 207
                                    

Szłam szybkim krokiem w stronę szafek. Byłam zmęczona, kanapa Joe była strasznie nie wygodna. Uparł się, że on będzie na niej spał, ale jak zwykle musiałam postawić na swoim. W szkole nie było zbyt tłoczno i dziękowałam za to w duchu. Byle nie spotkać Dylana. 

Niespodziewanie na kogoś wpadłam. 

-Wybacz.. - podniosłam wzrok i zobaczyłam zmieszanego Alex'a

-Łoo, dziewczyno co się z tobą dzieje? - zapytał łapiąc mnie za ramiona. 

-Nic i to nie twoja sprawa - mruknęłam. 

-A może jednak moja? Co się dzieje...jako twój przyjaciel powinienem o wszystkim wiedzieć - uśmiechnął się chytrze. 

-Nie odpuścisz? - gdy zobaczyłam tylko przeczące kiwanie głową westchnęłam. 

-Okej, dzisiaj po szkole? W jakiejś kawiarni.

Alex kiwnął głową i się zmył. 

-Violet ! - no nie, co oni dzisiaj się mnie tak uczepili? Uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam w stronę Amber. 

-Co się stało Am? Ian zrozumiał w końcu jakim jest idiotą? Czy może rodzice w końcu powiedzieli mu prawdę, że jest adoptowany? - powiedziałam trochę niemiło. Dzisiaj wszyscy mnie denerwowali. 

Uśmiech Amber zszedł z ust, kiedy głos za moimi plecami się odezwał. 

-No popatrz, całe nastoletnie życie w kłamstwie. Dlaczego dowiaduję się ostatni co? - zapytał rozbawiony brat. Wywróciłam oczami i oparłam się plecami o szafki. 

-Czy wy dalej drzecie ze sobą koty? Bo naprawdę nie mam ochoty słuchać waszych wyżaleń. 

-Co cię dzisiaj ugryzło Vet? Masz te dni? - zapytała zirytowana Amber. 

Zrobiłam zgryźliwą minę i zwróciłam się do obojga. 

-Nieważne. To jak jest z wami? 

-Cóż, jesteśmy znów razem - powiedział uśmiechnięty Ian i podszedł do Amber przytulając ją. 

-Cóż, a ja znów rzygam tęczą...a teraz wybaczcie ale czas mnie nagli - powiedziałam miło i wyminęłam ich. 

Jeżeli jeszcze ktoś dzisiaj, się do mnie odezwie to przysięgam nie ręczę za siebie. 

Poczułam wibracje w kieszeni i wyciągnęłam telefon z kieszeni. 

od: Joe

Widzimy się dzisiaj? :) x

Lekko się uśmiechnęłam. Naprawdę go lubię. 

Odpisałam mu szybko twierdzącą odpowiedź. Nim zdążyłam schować telefon, poczułam jak wypada mi z rąk. Świetnie znowu w kogoś weszłam. 

-Czy ten dzień kiedykolwiek się skończy....- mruknęłam i podniosłam telefon. 

-Tak, jeżeli pójdziesz ze mną na randkę - usłyszałam głęboki głos przy uchu. 

-O'Brien, daj se siana. Czy ja wyraziłam się nie jasno? Albo nie wiem, mówiłam może po chińsku? 

Zaśmiał się cicho i wsadził ręce w kieszenie. 

-Daj spokój wiem, że tego chcesz. 

-Taa? A niby od kiedy czytasz mi w myślach ? - zapytałam zakładając ramiona na piersi. 

-Od kiedy prawie wziąłem cię na umywalce - powiedział chytrze się uśmiechając. 

-Jesteś chamem. 

Philanderer // Dylan O'Brien ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz