15.

15.5K 968 320
                                    

- Nigdy mu o tym nie powiedziałem. Na pewno wściekłby się, że to jednak ja zgubiłem jego ukochany scyzoryk  - siedzieliśmy w kawiarni i wymienialiśmy się naszymi przeżyciami. Joe jest spoko gościem. Źle go oceniłam twierdząc, że jest dupkiem. 

-A ty? - zapytał po chwili. 

-Ja co? - zapytałam zdezorientowana. 

-Czym wkurzyłaś swojego tatę?-zapytał a ja starałam sobie coś przypomnieć.

-Właściwie to niczym - powiedziałam kiedy nic nie przyszło mi do głowy. 

Joe pokazał śnieżnobiałe zęby i powiedział : 

-Ah, rozumiem córeczka tatusia? - powiedział rozbawiony.

-Nie prawda ! - powiedziałam równie rozbawiona. 

-Po prostu się przyznaj, że lubisz tatusiów - zażartował. 

-Ugh, wiesz, że jesteś okropny? 

-Dziewczyny nie narzekają - wzruszył ramionami. 

-Ty serio jesteś niemożliwy. Chyba powinnam się zbierać - powiedziałam spoglądając na zegarek. 

-Odwiozę cię - powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu. 

Uśmiechnęłam się lekko. Jestem dumna bo ani razu nie myślałam o Dylanie. 

Po tym jak podałam White'owi mój adres wsiadłam do jego czarnego range rower'a. Zastanawiam się czy jest bogaty czy co. Kto normalny w naszym wieku ma takie cuda? Tylko bogacze. Zapytam go o to innym razem. 

Stojąc pod moim domem, Joe zapytał. 

-Dasz mi swój numer? Bo wiesz skoro i tak znam już twój adres, to co ci szkodzi? W najgorszym wypadku przyjdę i cię zgwałcę - powiedział śmiertelnie poważnie, a ja prawie uwierzyłam.

-HHa ha, bardzo śmieszne. Daj mi swój telefon - wyciągnęłam rękę w jego stronę.

Chłopak podał mi urządzenie, a ja zaczęłam wstukiwać swój numer. 

-Dziękuję, za mile spędzony czas - powiedziałam uprzejmie i już chciałam wyjść kiedy Joe złapał mnie za rękę. 

-Dostanę chociaż buziaka w policzek ? - zrobił minę zbitego psa, a ja wywróciłam oczami. 

Dałam chłopakowi całusa i opuściłam auto, mówiąc ciche "do zobaczenia" .

Joe odprowadził mnie wzrokiem do drzwi, a później odjechał. Stałam przez chwilę się uśmiechając. 

-Cześć piękna - znikąd wyskoczył Dylan. Zirytowana przewróciłam oczami i weszłam do domu zatrzaskując mu drzwi przed nosem.

-Odejdź ! - krzyknęłam gdy dobijał się do drzwi. 

Jednak gdy nie przestawał otworzyłam z rozmachem drzwi. 

-Czego chcesz? - syknęłam, wciąż na niego zła.

-O co ci chodzi? Okres masz? 

-Tak, jak ciebie widzę, której litery w słowie odejdź nie rozumiesz? 

-Co cię ugryzło ?

-Końska mucha, którą zwie Dylan. Spadaj - powiedziałam ostrzej. 

-Jesteś nienormalna. Kim był tamten dupek?

-Co cię to obchodzi? Jedyny dupek jakiego znam stoi przede mną - powiedziałam i słodko się uśmiechnęłam. 

-Powiesz mi wreszcie? 

Philanderer // Dylan O'Brien ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz