Rozdział 13

112 10 1
                                    

8h później

Doleciałem do Massachusetts. Gdy byłem już na lotnisku, to czekał tam na mnie jakiś gościu z kartką z moim imieniem.
- Ty jesteś Peter Parker tak? - Spytał.
- Tak. - Powiedział.
- Chodź ze mną. W MIT już na ciebie czekają.

Mj pov

Miałam dzisiaj oprowadzać chłopaka z mojego stanu po uczelni, lecz źle się czuje i nie dam rady. Z jednej strony to dobrze, bo nie miałam na to wcale ochoty. Zamiast mnie, zrobi to moja koleżanka z pokoju, więc jak przyjdzie to się wszystkiego dowiemy.

Peter pov

Po około 30 minutach byliśmy już na miejscu. Gdy wszedłem do środka, to moim oczom ukazała się jakaś dziewczyna.
- Cześć jestem Betty i oprowadzę cię po uczelni. Miała to zrobić moja koleżanka Mj, lecz zachorowała. - Powiedziała.
Mj... - Pomyślałem. To chyba nawet lepiej że to nie ona.
- Ja jestem Peter. Miło cię poznać. - Powiedziałem po chwili ciszy.
Po kilku minutach oprowadzania spytałem.
- Wiesz może z kim będę chodzić do klasy?
- Tak, między innymi ze mną i Mj i z chłopakami z twojego pokoju który ci zaraz pokaże. - Powiedziała.
To wszystko co się dzieje, to na prawdę musi być jakieś przeznaczenie. - Pomyślałem.
Po kilku minutach Betty powiedziała.
- Tutaj jest twój pokój. Ja cię już zostawiam, a więc do zobaczenia jutro na zajęciach. - Powiedziała.
- Do zobaczenia. - Powiedziałem i wszedłem do środka.
- O cześć ty musisz być Peter. - Powiedział jeden z chłopaków.
- Tak. - Powiedziałem.
- Ja jestem Matt, a to jest James i Lucas. - Powiedział i wskazał na resztę.
- Miło was poznać. - Powiedziałem.
- Tutaj jest twoje łóżko i rzeczy od uczelni. - Powiedział wskazując na łóżko.
Gdy już się rozpakowałem to było już późno, więc postanowiliśmy pójść już spać. Podczas zasypiania nie mogłem przestać myśleć o Mj i o tym, że już jutro ja spotkam...

Mj pov

Po kilku godzinach wróciła Betty.
- I jak? - Spytałam.
- Nawet sobie nie wyobrażacie jaki on jest przystojny. - Powiedziała podekscytowana Betty.
- A jak ma na imię. - Spytała koleżanka obok (Rue)
Betty nie odpowiadała.
- Nawet nie mów że zapomniałaś. - Zaśmiałam się.
- No co, byłam w szoku jak go zobaczyłam. - Zaśmiała się.
- Na pewno jakieś na literę P... - Powiedziała.
Na myśl przyszło mi jedynie jedno imię, lecz wątpiłam, że to one.
- Peter? - Powiedziałam niepewnie.
- Tak! Peter! - Powiedziała.
Gdy to usłyszałam, to aż pobladłam.
- Spokojnie Mj, to nie jest twój Peter. Nie przypominał tego, którego widziałam na zdjęciach. - Powiedziała Betty.
To nie tak, że nie chce żeby spełniał swoje marzenia, ale po prostu bałam się go spotkać po tym wszystkim. Wiem, że popełniłam błąd krzycząc wtedy na niego, ale jest mi teraz głupio i wolę sama jakoś zacząć tą rozmowę któregoś dnia. Mam nadzieję, że Betty się nie myli...

Forgotten love - Peter & MjOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz