Koushi ze swojego miejsca na ławce pod jednym z nielicznych drzew obserwował, jak jego ukochany oraz Ines bujają się razem na huśtawce działającej na zasadzie wagi. Robili przy tym straszny hałas, bez przerwy się ze sobą drocząc. Chociaż czasem łączyli siły i razem na coś narzekali. W takich momentach ich duet był zbyt potężny, żeby móc się z nim mierzyć.
Plac zabaw, na którym aktualnie przebywali, przylegał ściśle do budynku sierocińca. Niestety, nie mogli zabrać Ines gdziekolwiek poza jego teren, ponieważ w tym celu musieliby mieć sądowne pozwolenie, a nawet o czymś takim nie rozmawiali. To w końcu oznaczałoby dla nich zostanie rodziną zastępczą dla Ines, a Koushi doskonale wiedział o niechęci Tooru do wszystkiego, co związane z tego typu odpowiedzialnością. Dlatego nigdy nie planował mówić o swoim pragnieniu posiadania dziecka. Dopiero jego wersja po amnezji się wygadała, co wciąż powodowało w nim uczucie zażenowania.
– Wyżej, Tooru! – krzyczała Ines kilka metrów dalej.
– Żebyś spadła, zabiła się i ja miałbym później z tego powodu problemy? – Tooru popatrzył na nią z oburzeniem. – Mam do zagrania jeszcze kilka sezonów w siatkówkę, więc nie, dzięki.
– Znowu nic tylko siatkówka ci w głowie! – Ines zabawnie nadęła policzki, jednocześnie machając energicznie nogami po obu stronach swojego siedziska.
– Jest jeszcze ktoś jeszcze, kto zagnieździł się tam na stałe.
Tooru wymownie spojrzał na Koushiego, uśmiechając się figlarnie. Ines głośno wyraziła swoje obrzydzenie tym publicznym okazywaniem uczuć, a tymczasem Koushi po prostu się roześmiał. Jego wzrok zdradzał jednak równie silne uczucia.
Właściwie odkąd odzyskał pamięć, to razem z Tooru na nowo przeżywali swoją szczeniacką miłość. Takie spojrzenia pełne uczucia stały się dla nich codziennością, a poza tym wykorzystywali każdą możliwą okazję do nawiązania kontaktu fizycznego. Potrafili kilkadziesiąt minut spędzić na kanapie w salonie i po prostu obściskiwać się jak para napalonych nastolatków. Uczucie euforii nie odstępowało ich nawet na moment.
Jego odzyskanie wspomnień świętowali przez prawie tydzień. Udali się do klubu z Diego oraz Rodrigo, a przebywający aktualnie w Japonii Hinata zaprosił ich do siebie do Brazylii, kiedy już wróci, żeby móc to uczcić. Poza tym spędzili dużo czasu na wideo rozmowach z ich rodziną oraz przyjaciółmi. W końcu każdy miał coś do powiedzenia Koushiemu, który mimo iż cały czas był wśród nich, to jednak nie do końca. Suga chciał im też podziękować za wsparcie, którego mu udzielili.
Jeśli dodać do tego regularne spotkania z Ines, wizyty Koushiego u lekarza oraz treningi Tooru, to wychodziło na to, że byli ostatnio dość zapracowanym małżeństwem. Przebywali jednak ze sobą niemal przez cały czas, więc Koushi nie rozumiał jednej, bardzo ważnej dla niego rzeczy. Dlaczego, do cholery, wciąż nie uprawiali seksu?!
– Chyba niedługo zacznie padać – stwierdził Tooru, wyrywając Koushiego z jego co najmniej niecenzuralnych myśli.
– Chyba tak – przyznała Ines, ze smutkiem spoglądając na ciemne chmury gromadzące się nad ich głowami.
Koushi wstał ze swojego miejsca na ławce i podszedł do dwójki, która wciąż tkwiła na huśtawce – Ines aktualnie kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią, a Tooru tuż przy glebie.
– Może w takim razie wrócimy do środka i pouczymy się trochę japońskiego? – zasugerował, pytająco patrząc na pięciolatkę.
– Tak! – krzyknęła Ines bardzo entuzjastycznie. – Odstaw mnie na ziemię, Tooru! Muszę szybko iść uczyć się z Koushim!
CZYTASZ
My Lovesick Setters || OiSuga
FanfictionTrzecia i zarazem ostatnia część historii przedstawionej w opowiadaniach My Lonely Setter oraz My Lovely Setter (oba również u mnie na profilu). Czytanie tej części przed tamtymi mija się z celem i odbierze Ci masę frajdy, dlatego zachęcam do zapoz...