Wdzięczność

95 12 6
                                    

Było tak samo jak tamtego dnia.

Po raz kolejny Tooru nie zauważył oznak zbliżającej się katastrofy. Tak skupił się na swoich próbach przywrócenia Koushiemu pamięci, że całkowicie zapomniał o jego uczuciach. Naprawdę był beznadziejny i nie znajdywał dla siebie absolutnie żadnego usprawiedliwienia. Przecież zapewniał ich przyjaciół, że zostawiają Koushiego w dobrych rękach... Tymczasem ponownie tylko bardziej namieszał.

Tamtego dnia też tak było. Pokłócili się, Koushi wyrzucił z siebie wszystko, co mu ciążyło na duszy, a potem uciekł. Później zaś były długie tygodnie, w których bał się o jego życie. Żył w strachu, że jego mąż już nigdy się nie obudzi i to będzie tylko i wyłącznie jego wina, bo nie spełnił się w swojej roli, mimo iż co innego przysięgał w urzędzie przed wszystkimi ich bliskimi.

Teraz Oikawa chodził po ich wspólnym domu, w drżących dłoniach trzymając komórkę. Zastanawiał się, czy ma prawo zadzwonić do Koushiego i czy ten w ogóle od niego odbierze. Tamtego dnia nie odebrał ani razu.

Strach, że tym razem będzie tak samo, paraliżował go i powodował, że nie mógł złapać oddechu. Nie dałby sobie rady, gdyby ponownie coś złego stało się Koushiemu. Nigdy by sobie tego nie wybaczył.

Tooru nie miał pojęcia, jak długo tak krążył i ile czasu minęło, odkąd Koushi wyszedł, ale miał wrażenie, że trwała to już całą wieczność. Bezustannie nawiedzały go wątpliwości i pytania o nich i ich relację. Czy to możliwe, że jednak za bardzo pospieszyli się ślubem? Czy to oznaczało, że nie byli na niego gotowi? Czy jednak sama miłość to za mało?

Mimowolnie Tooru myślał też o ich rozmowie sprzed kilku dni. Nastoletni Sugawara marzył o posiadaniu dziecka, ale dorosły Koushi nigdy nic mu nie powiedział na ten temat. Co to oznaczało? Czy po prostu zrezygnował z tego wraz z upływem lat, czy jednak z niczym się nie zdradził, ponieważ wiedział, jakie zdanie będzie mieć na ten temat jego małżonek? Tooru obawiał się, że niestety to ta druga opcja jest prawdziwa. W końcu nigdy nie ukrywał tego, że nie miał ręki do dzieci i zawsze był bardzo niechętny do obcowania z nimi. Nawet z tymi, które należały do rodziny jak młody Takeru lub Takuya, obchodził się raczej ostrożnie. Wykazał tylko konieczne minimum zainteresowania Mirai i nigdy nie kwapił się do dobrowolnego spędzania czasu z kimkolwiek poniżej wieku licealnego.

Tooru po prostu nie lubił dzieci. Nie wiedział, jak się przy nich zachować, a te małe gówniaki przeważnie były dla niego wredne. Nigdy nie przypuszczał jednak, że to okaże się problemem.

Tymczasem Koushi zrezygnował ze swojego marzenia tylko dlatego, że go kochał. Po raz kolejny porzucił coś ważnego, bo Tooru był dla niego mimo wszystko ważniejszy. Przecież nie tak miało wyglądać ich małżeństwo. Nie takie plany snuli jeszcze jako narzeczeństwo. Tooru nie chciał mieć dzieci, ale chciałby móc mieć chociaż szansę o tym porozmawiać. Czy Koushi naprawdę aż tak mu nie ufał? Czy naprawdę uważał, że jego mąż nie jest zdolny pójść na kompromis? Niestety, Tooru był świadomy tego, że to, jak wygląda teraz ich życie, jest dowodem na to, że to Koushi musi się zawsze poświęcać. On w zamian miał do zaoferowania tylko swoją miłość. Pieniądze, pozycja, korzyści seksualne – to wszystko bladło w porównaniu do tego, co zrobił już dla niego Koushi.

Tooru miał już się pogrążyć w totalnej rozpaczy, kiedy niespodziewanie usłyszał trzask drzwi frontowych. W pierwszej chwili zatrzymał się gwałtownie i nie wiedział, co zrobić. Czy to mógł być Koushi? W drugiej już biegł do przedsionka, żeby przekonać się na własne oczy, czy naprawdę jest inaczej niż tamtego dnia.

– Cześć – powiedział Koushi niepewnie. Stał w przejściu i spoglądał na Tooru tak, jakby trochę obawiał się jego reakcji.

Szatyn nie wahał się ani chwili. W mgnieniu oka pokonał ostatnie dzielące ich metry i zamknął męża w szczelnym i desperackim uścisku. Dopiero teraz uświadomił sobie, że nie dotykał go od tygodni.

My Lovesick Setters || OiSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz