Niezapomniana miłość

103 12 19
                                    

– Co to jest, Koushi? – zapytała Ines, wskazując palcem na coś, co właśnie Suga narysował na swojej kartce papieru.

– To panda, takie zwierzę – wyjaśnił Suga. – Żyją w Azji, ale mogłaś je też widzieć w zoo.

Ines przez chwilę zamyśliła się, marszcząc lekko czoło. Koushi zauważył, że bardzo często tak robiła, kiedy nad czymś intensywnie myślała. W ogóle jej ekspresja była bardzo bogata i dziewczynka rzadko utrzymywała neutralny wyraz twarzy.

Oboje siedzieli teraz w pokoju wspólnym w sierocińcu, w którym mieszkała, i zajęli jeden z dziecięcych stolików, gdzie czuli, że chociaż minimalnie odgradzają się od harmideru, który robiły inne dzieciaki. To była już druga wizyta Koushiego tutaj, odkąd Tooru zdobył informacje o miejscu pobytu rudowłosej. Koushi i tak miał dużo wolnego czasu, więc postanowił, że przynajmniej spożytkuje go na wizyty u Ines, którą bardzo polubił.

– Dawno temu byłam w zoo z innymi dziećmi ze sierocińca, ale nie pamiętam takiego zwierzęcia – odparła. – Mogę ją też narysować na swoim rysunku? – zapytała, a jej oczy zabłysły z ekscytacji. W takich momentach przypominała Koushiemu Hinatę.

– Oczywiście. Pandy nie należą tylko do mnie.

– Jej! Moja panda będzie najlepsza na świecie! Tooru aż pęknie z zazdrości, kiedy ją zobaczy!

Koushi roześmiał się na tę nagłą wzmiankę o Tooru. On oraz Ines tak się zarzekali, że się nie lubią, a bez przerwy się ze sobą droczyli i wspominali o sobie nawzajem niemal bez przerwy. Zdaniem Koushiego ta dwójka złapała naprawdę dobry kontakt, a jego mąż zdawał się szczerze przejmować losem Ines. W końcu to on przyczynił się do realizacji wizyty Koushiego w domu dziecka. To dzięki niemu Suga mógł dziś spędzić czas ze swoją małą przyjaciółką.

Niespodziewanie Koushi usłyszał dźwięk połączenia przychodzącego. Odłożył kredki, którymi razem z Ines tworzyli swoje dzieła sztuki, i sięgnął po komórkę, którą do tej pory trzymał w kieszeni swojej torby na ramię porzuconej obok krzesła. Okazało się, że jego przyjaciółka wywołała wilka z lasu i to Tooru do niego dzwoni.

– To Tooru – poinformował Ines, która patrzyła na niego z zainteresowaniem.

Koushi odebrał od szatyna, czując jak mimowolnie się uśmiecha.

– Cześć, Tooru – powiedział, odruchowo przechodząc z hiszpańskiego na japoński. – Co tam?

– Hej, Koushi. Właśnie skończyłem trening, więc niedługo u was będę.

– To fajnie. Akurat zdążysz zobaczyć najlepsze pandy na świecie.

– Pandy? – powtórzy zdezorientowany Tooru.

– Przyjedź tu szybko, a sam się przekonasz.

– Czuję się skuszony – powiedział Tooru, a w jego głosie dało się usłyszeć rozbawienie. – Do zobaczenia wkrótce, skarbie.

Koushi mimowolnie zarumienił się na to określenie. Tooru coraz częściej wplątywał je w ich rozmowy, odkąd się pocałowali, ale Suga wciąż się do niego nie przyzwyczaił. Nadal było mu gorąco, kiedy je słyszał.

– Czekamy na ciebie, Tooru – odparł, starając się, żeby jego głos zabrzmiał normalnie.

Koushi rozłączył się i schował z powrotem swoją komórkę. Już miał wrócić do rysowania domku dla swojej pandy, kiedy zobaczył duże oczy Ines, które z widoczną fascynacją śledziły każdy jego ruch.

My Lovesick Setters || OiSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz