Drzwi do sali uchyliły się nieznacznie, a w powstałej w ten sposób szparze pojawiła się ruda czupryna. Hinata rozejrzał się pobieżnie po pomieszczeniu, zatrzymując się na chwilę przy Koushim oraz czuwającym przy nim Tooru, a następnie spoglądając na Iwaizumiego oraz Yamaguchiego, którzy siedzieli na krzesłach pod ścianą. Dwójka mężczyzn również odwzajemniła jego spojrzenie.
Hinata po cichu wszedł do środka, ostrożnie zamykając za sobą drzwi. Podszedł do Iwy i Yamaguchiego, a następnie zajął ostatnie wolne miejsce na krześle obok tego pierwszego.
– Cześć – przywitał się niemrawo i lekko skinął im głową.
– Hej, Hinata – odparł Yamaguchi, uśmiechając się nieznacznie i bez przekonania.
– Cześć, rudzielcu. – Iwaizumi nie silił się nawet na sztuczny uśmiech. – Dobrze cię widzieć.
– Przepraszam, że dołączam dopiero teraz. – Mina Hinaty wyrażała szczerą skruchę. – Zatrzymały mnie obowiązki w Brazylii.
– Spokojnie, rozumiemy – zapewnił Yamaguchi łagodnym tonem.
Od wypadku Sugi minęło już kilka długich dni, jednak wciąż nic się nie zmieniło. Tkwili w tym szpitalu, nie wiedząc, co więcej mogliby zrobić. Obserwowali jedynie, jak ich przyjaciel pogrążał się w coraz większej rozpaczy.
– Jak oni się czują? – zapytał Shoyo, patrząc na Tooru, który ściskał dłoń męża i poprawiał kosmyk włosów, który zsunął się na zamknięte oczy Koushiego.
– Suga bez zmian, a Oikawa coraz gorzej – odparł Iwa, marszcząc brwi.
– Lekarze coś mówili?
– Nic nowego. Ciągle każą czekać – odpowiedział Yamaguchi.
– Rozumiem...
Na kilka minut zapadła między nimi cisza, podczas której każdy utknął we własnych nieprzyjemnych myślach. Sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna, ponieważ szanse na to, że Suga się obudzi malały z każdą upływającą godziną.
– Nishinoya już od ciebie wyjechał? – zapytał Yamaguchi, chcąc zająć się czymś chociaż przez chwilę.
– Tak. Jakieś dwa tygodnie temu wyruszył na zwiedzanie Chile – odparł Hinata. Wydawał się być roztargniony i jakby nie skupiał się na tym, co tak właściwie mówi. Jego wzrok utkwiony był w bladej i nienaturalnie spokojnej twarzy jego licealnego senpaia. – Tak to zabrałabym go tu ze sobą.
– No tak. – Yamaguchi pokiwał głową. – Dobrze się chociaż bawiliście?
– Bardzo – przyznał Shoyo bez swojego charakterystycznego entuzjazmu. – Udało nam się zwiedzić wiele wspaniałych miejsc, graliśmy razem w siatkówkę plażową i nawet byliśmy na kilku imprezach. Naprawdę za nim tęskniłem. Poza tym mieliśmy okazję wyjaśnić kilka kwestii między nami, które gryzły mnie od ponad półtora roku.
– To znaczy? – Yamaguchi uniósł jedną brew.
– Wydaje mi się, że to nie jest rozmowa na teraz... – Hinata wyglądał na zakłopotanego. – Poza tym chciałbym móc najpierw opowiedzieć o tym Sudze-san.
Yamaguchi uśmiechnął się lekko i pokiwał głową na znak, że rozumie. On również chciałby móc porozmawiać z Sugą na wiele ważnych tematów. Prócz tego, że martwił się o jego stan zdrowia, to bardzo za nim tęsknił i zdawało się, że Hinata również.
– To mi przypomina te czasy, kiedy ci dwaj pokłócili się po śmierci matki Sugi – powiedział niespodziewanie Iwaizumi, patrząc nieobecnym spojrzeniem na swojego przyjaciela z dzieciństwa. – Wtedy też Koushi miał problem z tłumionymi przez siebie emocjami.
CZYTASZ
My Lovesick Setters || OiSuga
FanfictionTrzecia i zarazem ostatnia część historii przedstawionej w opowiadaniach My Lonely Setter oraz My Lovely Setter (oba również u mnie na profilu). Czytanie tej części przed tamtymi mija się z celem i odbierze Ci masę frajdy, dlatego zachęcam do zapoz...