Nieprzemijające poczucie straty

104 10 9
                                    

Koushi obudził się gwałtownie i mocno wciągnął powietrze. W jego głowie wciąż kotłowały się żywe wspomnienia snu i czuł, że po policzkach lecą mu łzy. Nie rozumiał tej reakcji i nie rozumiał siebie. Czy to, co wiedział we śnie, wydarzyło się naprawdę, czy tylko sobie to wyobraził po obejrzeniu zdjęć ze swojego pobytu w Paryżu?

Uniósł nieco głowę i zorientował się, że znajduję się w szczelnym uścisku Tooru. Szatyn wciąż spał, jego oddech pozostawał miarowy, a twarz spokojna i zrelaksowana. Koushi wtulił w niego jeszcze bardziej swoje mokre od łez policzki.

Czuł jakieś niewytłumaczalne poczucie straty. Jakby coś zostało mu odebrane. Nie do końca to rozumiał, ale musiało mieć to związek z tym dziwnym snem. Nie wiedział, co tym myśleć, bo Tooru nigdy nie opowiadał mu z takimi szczegółami o tej sytuacji, którą odtworzył dla niego jego umysł.

Czy mógł mieć nadzieję, że to jakiś fragment jego wspomnień? Czy w końcu odzyskał cokolwiek z tego, co mógł stracić już bezpowrotnie?

Koushi, którego zobaczył we śnie, był taki szczęśliwy i zakochany. W którym momencie coś poszło nie tak? Dlaczego czuł się źle z tym co miał? Aktualny Koushi bardzo chciał to zrozumieć, ale bez wspomnień nie miał takiej możliwości. To było cholernie frustrujące.

Teraz jednak nie było co tego roztrząsać. Jeśli nigdy nie odzyska wspomnień, to musi zrobić wszystko, żeby dotrzeć do etapu, na którym byli przed całą tą aferą. Nie chciał czuć, że coś stracił. Nie chciał być wybrakowany i niepełny. Potrzebował wypełnić czymś tę pustkę, która tylko narosła po zobaczeniu sceny z Paryża. Tooru go kochał, a on wtedy kochał jego. Teraz też część jego nie potrafiła zrezygnować z szatyna, o czym przekonał się już niejednokrotnie.

Koushi poruszył się niespokojnie, czym obudził Tooru. Mężczyzna zaczął mruczeć, jeszcze na wpół we śnie, i odruchowo zanurzył twarz w kosmykach włosów Sugi. Jego ręce zaczęły samoistnie błądzić po trzymanym w objęciach ciele.

– Dzień dobry – powiedział Koushi, rozbawiony zachowaniem Tooru. Jakoś tak poprawił mu się humor po tym, co czuł w związku ze swoim snem.

– Dzień dobry, Koushi – odparł Tooru, mamrocząc słowa wprost we włosy męża. Zdaje się, że zostawił na nich nawet szybkiego całusa. – Jak się spało? – zapytał.

– Nieźle. Chociaż miałem dziwny sen.

Tooru odsunął się od jego włosów i spojrzał mu w oczy ze szczerym zainteresowaniem. Wyglądał już na w pełni rozbudzonego.

– To znaczy? Co ci się śniło?

– Ty.

Tooru zmarszczył czoło i wydął wargi.

– I dlatego był dziwny?

Koushi roześmiał się szczerze. Wyswobodził się nieco z objęć szatyna i podniósł się do siadu. Tooru chwilę później podążył za nim, jedną ręką opierając się za placami męża.

– Nie, nie dlatego.

– Więc co się wydarzyło w tym śnie? – dopytywał Tooru. Jednocześnie nosem zaczął pocierać o ramię Koushiego. Widocznie był bardzo spragniony kontaktu fizycznego i korzystał, póki drugi mężczyzna nie protestował.

Tymczasem Koushi zawahał się. Nie był pewien, czy ten sen to migawki z jego utraconych wspomnień, a nawet jeśli tak było, to nie oznaczało to, że cokolwiek sobie przypomniał lub zrobi to w przyszłości. A nie chciał przecież dawać Tooru fałszywej nadziei.

My Lovesick Setters || OiSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz