Pozytywne wibracje

112 13 14
                                    

Tooru kazał Koushiemu się spakować, a następnie z zadowoloną miną wpakował męża do swojego samochodu. Sam zajął miejsce kierowcy i z piskiem opon wyjechał z podjazdu, zostawiając w tyle ich dom, a wkrótce również Buenos Aires.

Mężczyźni wrócili z Japonii do Argentyny już ponad tydzień temu i przez ten czas oddawali się najróżniejszym rozrywkom, które oferowało Buenos Aires. Przeważnie to Koushi wybierał dla nich zajęcie, żeby uniknąć powtórki z wcześniej, kiedy Tooru za bardzo wziął sobie do serca próby przywrócenia pamięci ukochanemu. Dziś jednak było inaczej i to Tooru zaprosił Koushiego na wycieczkę do miasta, w którym jeszcze żaden z nich nie był. Miasta oddalonego od ich domu o ponad czterysta kilometrów.

Mar del Plata jest trzecim co do wielkości miastem w Argentynie i znajduje się na wschodzie nad Oceanem Atlantyckim. Jest jednym z najważniejszych portów rybackich oraz kurortów morskich w kraju. Znane było z corocznego międzynarodowego festiwalu filmowego, który się tam odbywał. Tooru wybrał je tak naprawdę spontanicznie, bez żadnego konkretnego powodu.

Koushi początkowo sceptycznie podszedł do tego pomysłu. W końcu ta wycieczka nie była dobrze zaplanowana, a poza tym pokonanie trasy z Buenos Aires do Mar del Plata oznaczało ponad pięć godzin w towarzystwie Tooru. Z czego w większości zamknięci byliby w małej przestrzeni samochodu szatyna. Nic więc dziwnego, że Suga w pierwszej chwili nie pałał optymizmem na myśl o tej podróży. Dopiero później doszedł do wniosku, że w sumie podoba mu się ta mała dawka szaleństwa, a on coraz bardziej lubił towarzystwo Tooru. Zaczął się więc przekonywać do tego, że mogą się razem dobrze bawić na tej trzydniowej wycieczce.

– Co my tam właściwie będziemy robić? – zapytał, patrząc przez okno na coraz uboższe zabudowania na obrzeżach Buenos Aires. – W końcu jest sierpień, więc w Argentynie jest praktycznie zima.

– Zrobiłem mały rekonesans – odparł Tooru dumnym głosem, nie odrywając wzroku od drogi przed nimi.

– W to nie wątpię.

– I na pewno znajdziemy tam kilka ciekawych miejsc. Zaufaj mi.

Koushi westchnął. Zaufanie Tooru w takiej kwestii to był naprawdę ryzykowny interes i nie potrzebował swoich wspomnień, żeby to wiedzieć.

W końcu mężczyźni wyjechali poza teren metropolii, jaką było Buenos Aires. Przywitały ich proste drogi aż po horyzont i niemal puste łąki. Tylko w oddal widywali sporadycznie jakieś mniejsze lub większe skupiska drzew. Dodatkowo było bardzo pochmurno, więc świat poza samochodem wydawał się Koushiemu nieprzyjazny i chłodny. Jedyną atrakcją w takiej scenerii były liczne banery reklamowe, chociaż w wielu przypadkach były pozdzierane i tylko potęgowały przygnębiającą atmosferę. Był to naprawdę duży kontrast w porównaniu do barwnej i pięknej stolicy.

Ich pierwszym celem było miasto Chascomús, gdzie Tooru planował zatrzymać się na wczesny obiad. Mogli tam również udać się nad jezioro, które było atrakcją turystyczną, lub do Katedry Najświętszej Marii Panny, ale oboje zgodnie stwierdzili, że nie są zainteresowani takim spędzaniem czasu. W końcu Koushi mentalnie był nastolatkiem, a Tooru to nawet dzieckiem czasami.

Zanim jednak tam dotarli mieli przed sobą około dwie godziny podróży. W tym czasie Koushi głównie pisał ze swoimi przyjaciółmi na grupie Gang Tokijskiego Geja (+ Yamaguchi), gdzie wysyłał im na razie nijakie zdjęcia nieprzekonujących krajobrazów Argentyny.

W którymś momencie zerknął na Tooru i tak go zafascynowała jego skupiona sylwetka oraz lekki półuśmiech, że aż nie mógł się powstrzymać i zrobił mu zdjęcie. Oczywiście Tooru zorientował się, co się dzieje i zerknął na męża, unosząc jedną brew.

My Lovesick Setters || OiSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz