Błoga beztroska

118 13 8
                                    

Trzeciego dnia ich niewielka grupa opuściła Islandię zachodnią i skierowała się do największego miasta na północy kraju, czyli do Akureyri.

– Ale mnie wczoraj Iwa zaskoczył tą informacją o ciąży Mai – powiedział Tooru, kiedy razem z Koushim i resztą grupy stali na skalistym klifie i obserwowali dość abstrakcyjną formację skalną Havítserkur.

– Tak, mnie też – przyznał Koushi, przytakując głową. – Chociaż cieszę się ich szczęściem – dodał. Już dawno przestał chować urazę do Iwaizumiego o ten nieszczęsny pocałunek, który wymusił na jego ukochanym.

– Może nawet to dziecko spowoduje, że Iwa choć trochę złagodnieje.

– Szczerze w to wątpię – stwierdził Koushi, śmiejąc się głośno.

– Zawsze warto mieć nadzieję...

Koushi posłał mu współczujące spojrzenie, zanim obok nich nie zmaterializował się Tendo. Zaraz za nim pojawił się również Ushijima, jak zawsze z tak ekspresywnymi emocjami na twarzy jak te skały, które właśnie oglądali.

– A wam co tak wesoło? – zapytał Satori, nie kryjąc swojego zaciekawienia.

– Wczoraj do Tooru dzwonił Iwaizumi, żeby się pochwalić, że jego żona jest w ciąży – wyjaśnił Koushi.

– To ci dopiero nowina! – Tendo odwrócił się w stronę Ushijimy. – Słyszałeś, Wakatoshi?

– Tak, słyszałem. Będę musiał złożyć mu gratulacje.

– Ode mnie również możesz, Wakatoshi.

– W porządku.

Tooru przewrócił oczami, ale darował sobie zbędne komentarze. Teraz niby Ushiwaka to taki dobry kumpel Iwy, a przecież w przeszłości obrażał jego i całe Aoba Johsai. Coś, co w tamtym czasie było niesamowicie ważne dla Tooru, więc nie zamierzał o tym tak łatwo zapomnieć.

Tymczasem Dalla stanęła przed ich grupą i zaczęła opowiadać o miejscu, w którym się aktualnie znajdowali.

– Hvítserkur to piętnastometrowy monolit, który znajduje się przy brzegi półwyspu Vatnsnes, na którym aktualnie przebywamy – wyjaśniła spokojnym tonem. – Zakłada się, że ta formacja skalna jest wszystkim, co pozostało z wulkanu, który został zniszczony wskutek działania morza oraz erozji.

– Jak dla mnie to ten głaz przypomina słonia, trzymającego trąbę w wodzie – powiedział Tooru do Koushiego, oceniając monolit krytycznym okiem.

– W sumie rzeczywiście trochę go przypomina – zgodził się Koushi, przechylając lekko głowę, żeby mieć lepszy obraz na wizję męża.

Później grupa udała się na zwiedzanie naturalnej fortecy Borgvirki oraz kościółka w Thingeyrar. Po południu zaś zawitali do Akureyri, gdzie zjedli obiad, a później mieli czas wolny, który mogli przeznaczyć na pójście na drinka do jednej z najlepszych restauracji w mieście lub do jakiegoś pubu.

Oczywiście Tooru długo nie trzeba było na to namawiać.

– Jestem bardzo podekscytowany na myśl o spróbowaniu lokalnego alkoholu – powiedział, łapiąc męża za rękę, żeby móc go wreszcie zaciągnąć do jakiegoś przyzwoitego pubu.

– Chyba zawodowy sportowiec nie powinien się tak cieszyć na myśl o trunkach wysokoprocentowych.

– Czego trener nie widzi, tego sercu nie żal. – Tooru wzruszył ramionami, uśmiechając się rozbrajająco.

My Lovesick Setters || OiSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz