22 lata później.
Yamaguchi zauważył znajomą sylwetkę przed Katedrą Najświętszej Marii Panny w Tokio, więc od razu skierował swoje kroki w tamtą stronę. Towarzyszyła mu Hitoka oraz ich nastoletnia córka, więc nie obawiał się, że będzie musiał w samotności czekać, aż ktoś inny się tu zjawi. Mimo wszystko ucieszył do widok swojego przyjaciela. W grupie zawsze raźniej, nawet jeśli towarzystwa bliskich znajomych będzie miał dziś aż nadto.
Był przyjemny, ciepły dzień. Mimo iż teoretycznie była jeszcze wiosna (chociaż raczej dość późna), to słońce świeciło intensywnie, ale jednocześnie nie było za gorąco, więc nawet najwięksi maruderzy nie mogli dziś narzekać na pogodę w Tokio. To był wręcz idealny dzień na ślub.
– Witaj, Keiji-san – Tadashi przywitał się z drugim mężczyzną. Chwilę później zrobiła to również Hitoka oraz ich jasnowłosa córka, Sumire.
– Cześć, Hitoka, Sumire, Tadashi – odpowiedział mu Akaashi spokojnie. – Jak się macie?
– Jestem strasznie podenerwowana – przyznała Hitoka. – To wielkie wydarzenie i boję się, że coś pójdzie nie tak, jak powinno.
– Rozumiem cię doskonale – zapewnił Keiji. – Wierzę jednak, że wszystko się uda bez komplikacji.
– Ja tak samo. W końcu jest tu od groma osób, które nie pozwolą na żadne incydenty – powiedział Tadashi. – Ogólnie to myślałem, że tylko my będziemy tak wcześnie – skomentował po chwili.
– Podejrzewam, że wielu gości nie wytrzyma zbyt długo i będzie chciało być tu jak najwcześniej – stwierdził Akaashi. – Za chwilę może się tu zrobić naprawdę tłoczno.
– Kotaro-san nie ma z tobą? – zapytała Hitoka, szczerze zainteresowana. Zaczęła się rozglądać wokół siebie, jakby wspomniany mężczyzna miał zaraz znienacka wyskoczyć nie wiadomo skąd. W sumie był do tego zdolny.
– Zaraz do mnie dołączy. Właśnie na niego czekam, bo musiał coś jeszcze na szybko załatwić.
Przez chwilę stali w ciszy i obserwowali pierwszych gości, którzy zaczęli wchodzić do katedry, wcześniej witając się z nimi.
Nagle na horyzoncie pojawił się Kotaro. Szedł w ich stronę, uśmiechając się szeroko i energicznie machając ręką.
– Keeeiji! – krzyknął już z daleka, przyciągając kilka zaciekawionych spojrzeń. – Cześć, rodzinko Yamaguchi!
– Cześć, Kotaro-san.
– Witaj, Kotaro-san.
– Co za dzień! – emocjonował się Kotaro. – Kto by pomyślał te dwadzieścia lat temu, że akurat ta dwójka będzie brać ślub!
– Tutaj akurat muszę ci przyznać rację, Kotaro – skomentował Keiji z westchnieniem.
– Widzieliście już dzisiaj któregoś z Oikawów? – dopytywał Kotaro.
– Widziałem się z nimi z samego rana, ale teraz nie wiem, gdzie są – odparł Tadashi, wzruszając ramionami. Po latach wprawy nie potrafił się za bardzo przejąć ich nieobecnością.
– Ja Tooru nie spotkałem, ale rozmawiałem z Koushim kilkadziesiąt minut temu – przyznał Keiji beznamiętnie. – Był niesamowicie szczęśliwy i rozpromieniony, ale jednocześnie nieco spanikowany. Potem straciłem go z oczu i nie wiem, gdzie aktualnie przebywa. Wydawał się już być gotowy na uroczystość, więc nie wiem, co go jeszcze zatrzymało.
– Właśnie – wtrąciła się Hitoka. – Ślub się niedługo zacznie, więc chyba powinniśmy już wejść do środka.
Pozostali skinęli jej głową i wspólnie weszli do katedry. Rodzina Yamaguchi od razu poszła zająć jedną z pierwszych ławek po lewej stronie, a Kotaro i Keiji podążali tuż za nimi. Prócz nich w kościele był już Kenta z żoną oraz dwójką nastoletnich synów, ale oni akurat zajęli miejsca w drugim rzędzie, więc Tadashi nie miał okazji się przywitać. Zrobi to dopiero na weselu.
CZYTASZ
My Lovesick Setters || OiSuga
Fiksi PenggemarTrzecia i zarazem ostatnia część historii przedstawionej w opowiadaniach My Lonely Setter oraz My Lovely Setter (oba również u mnie na profilu). Czytanie tej części przed tamtymi mija się z celem i odbierze Ci masę frajdy, dlatego zachęcam do zapoz...