Koushi oraz Kenma leżeli na leżakach obok siebie pod jednym, dużym parasolem. W tym czasie kilka metrów dalej Tooru, Ines oraz Shoyo grali w siatkówkę plażową. To znaczy na razie to bardziej pokazywali pięciolatce, jak obchodzić się z piłką lub po prostu się przed nią popisywali.
Koushi zerknął na swoją podopieczną, a następnie na rażące słońce. Miał nadzieję, że odpowiednio nasmarował ją kremem w filtrem. Nie chciałby, żeby przez jego nieostrożność nabawiła się jakiś oparzeń.
– Nie chcesz do nich dołączyć, Kozume-san? – zapytał, zwracając się do swojego towarzysza.
– Wolałbym unikać niepotrzebnego wysiłku – odpowiedział Kozume, nie spuszczając wzroku z Hinaty. – I możesz mi mówić po imieniu. Nie lubię formalizmów.
– Jasne, Kenma. W takim razie ty też możesz do mnie mówić po imieniu.
Kenma nieznacznie skinął głową, na moment odrywając wzrok od Shoyo, żeby spojrzeć na Koushiego.
– Wcześniej nie miałem okazji o to zapytać, ale na długo przyleciałeś do Brazylii?
– W sumie to chyba tak – odpowiedział Kenma niepewnie. – Tak właściwie to ustaliliśmy z Shoyo, że część roku będziemy spędzać w Japonii, a część w Brazylii. Kiedy Shoyo ma sezon to ja jestem tutaj, a kiedy ma wolne to przylatuje do mnie. Wyjątek stanowią te tygodnie, kiedy podróżuje po świecie z reprezentacją.
– Czyli wychodzi na to, że praktycznie ze sobą mieszkacie.
Kenma lekko się uśmiechnął. Jego spojrzenie skierowane na Shoyo stało się bardziej czułe.
– Tak, chyba tak. Na szczęście moja praca pozwala mi na takie przebywanie kilka miesięcy w innym kraju.
– Rzeczywiście to duże udogodnienie. – Koushi również się uśmiechnął. – Cieszę się zatem, że Hinata jest w takich dobrych rękach.
– Z kolei ja chciałem ci podziękować, Koushi. – Kenma przeniósł spojrzenie na swojego towarzysza. – Za to, że nas akceptujesz. Twoje zdanie jest bardzo ważne dla Shoyo.
Koushi roześmiał się.
– Byłbym hipokrytą, gdybym miał coś przeciwko.
Przez następne kilkanaście minut rozmawiali ze sobą, nadrabiając zaległości w ich znajomości. Tak naprawdę nigdy wcześniej nie mieli okazji, żeby dłużej porozmawiać i dopiero dziś mieli szansę lepiej się poznać. Okazało się, że całkiem nieźle się dogadują.
Akurat obgadywali Yaku, kiedy podbiegała do nich Ines.
– Koushi, wujku Kenmo – powiedziała zdyszana. – Zagracie z nami w siatkówkę? – zapytała cała rozemocjonowana.
Chwilę później do ich leżaków podeszli również Tooru oraz Hinata. Oboje mieli na sobie szorty oraz sportowe okulary przeciwsłoneczne. Tooru postawił jednak na koszulkę na nadrukiem, a Shoyo bluzkę na ramiączkach, która idealnie eksponowała jego bicepsy.
– No nie wiem... – mruknął Kenma nieprzekonany.
– A ja bardzo chętnie – odpowiedział Koushi, podnosząc się ze swojego leżaka. – Dobrze będzie rozruszać te stare kości. Poza tym to niepowtarzalna okazja, żeby pokonać zawodowców.
– Jesteś aż tak pewien siebie, kochanie? – zapytał Tooru, uśmiechając się zadziornie pod nosem.
– Zawsze.
– Kenma, nie daj się prosić. – Hinata złapał swojego chłopaka za rękę i zrobił w jego stronę szczenięce oczka.
– No dobrze... Ale tylko dlatego, że ci tak zależy, Shoyo.
CZYTASZ
My Lovesick Setters || OiSuga
FanfictionTrzecia i zarazem ostatnia część historii przedstawionej w opowiadaniach My Lonely Setter oraz My Lovely Setter (oba również u mnie na profilu). Czytanie tej części przed tamtymi mija się z celem i odbierze Ci masę frajdy, dlatego zachęcam do zapoz...