Hermiona

247 16 11
                                    


Po trudnym dniu nauki położyłam się na łóżku przymykając oczy, by móc odpocząć. Nagle usłyszałam pukanie.

- Ja się zaraz popłaczę - szepnęłam do siebie gniewnie. - Kto kurwa śmie zakłócać mi mój upragniony spokój.

Otworzyłam drzwi, w których stała Hermiona. Moja dziewczyna, która jeszcze nie wiedziała, że jest moją dziewczyną. Moja złość od razu wyparowała, zniknęła jakby nigdy się nie pojawiła. Na moich ustach zagościł szeroki uśmiech. Wpuściłam ją do środka

- Chciałam tylko zapytać czy poszłabyś ze mną i Nevillem, teraz, do Hogsmade - powiedziała na wstępie.

- Z Nevillem? Myślałam, że się nie lubicie.

- Jest między nami w porządku. Przyjdziesz?

- Z chęcią.

Hermiona przytaknęła na tą propozycję i zasygnalizowała, że przekaże chłopakowi. Wychodząc, przypadkiem machnęła różdżką, przypadkiem wypowiedziała zaklęcie i przypadkiem zrzuciła moją książkę na podłogę.

- Oh przepraszam, moja różdżka się psuje - prychnęła wskazując na patyk, który wyglądał tak jak zawsze, zwyczajnie, tak jak powinien. - Małe kobietki? - Podniosła książkę. - Myślałam, że tylko ja je czytam.

- To bardzo popularna książka w świecie mugoli, tak mi powiedziała pani za ladą - zaoponowałam.

- W świecie mugoli. Nie widziałam, by ktoś w Hogwarcie je czytał - broniła się. - Skąd ją masz? Niewiele czysto krwistych kupuje mugolskie rzeczy.

- Oh, nie kupiłam jej. Ukradłam ją tydzień temu.

- Co? - Wyglądała na zszokowaną. - Nie możesz kraść, tylko dlatego, że potrafisz w magię, a mugole w nią nie wierzą. Co jeszcze ukradłaś?

- To nie była kradzież - kradzież - tłumaczyłam się. - Ja tylko zakryłam kamery masłem i namówiłam panią za ladą, by przysłała mi ją na peron 9 i 3/4.

- Namówiłaś ją używając czarów na niej? - zapytała, a gdy przytaknęłam obróciła się na pięcie i skierowała się do drzwi. - Te spotkanie w Hogsmade, zapomnij.

I wyszła. Zaraz pobiegłam za nią.

- Hermiona! - krzyknęłam. - Odłożę tę książkę do ich sklepu, przeproszę panią za ladą i jeszcze jej zapłacę.

Gryfonka się zatrzymała i spojrzała na mnie z przebłyskiem radości w oczach.

- Idę z tobą - rzekła.

- Teraz? 

Pokiwała głową na tak. Powiedziała, że się tylko przebierze i będzie czekać na peronie. 

- A co z Nevillem?

- Zrozumie - rzuciła przez ramię odchodząc w stronę wyjścia.

***

- Poinformowałaś Dumbledora? - zapytała, gdy weszłyśmy do przedziału pociągu oraz rozsiadłyśmy się wygodnie na siedzeniach na przeciwko siebie. Gdy nie odpowiedziałam, ponowiła pytanie, tyle że głośniej:

- Poinformowałaś Dumbledora albo kogokolwiek innego o naszym wyjściu z zamku?

- Nie - szepnęłam.

Gryfonka z przerażeniem w oczach wstała ze swojego miejsca. Chyba chciała uciec, ale Express Hogwart-Londyn już ruszył. Spojrzała przez okno, by upewnić się czy na pewno nie może wyjść. Z jej ust wypowiedziana została wiązanka cichych przekleństw.

- Hermiona? - zrobiłam dramatyczną pause, w której dziewczyna spojrzała na mnie z rozpaczą, a jednocześnie nienawiścią, gdy ja się z niej śmiałam pod nosem. - Nikt nie musi wiedzieć, nic się nam nie stanie.

- Nie pierwszy raz tak uciekasz?

- Nazywam to wymykaniem się i szybkim wracaniem.

Dziewczyna przewróciła oczami.

- Jeżeli ktoś się dowie, że uciekłam, to zwalę to wszystko na ciebie. Powiem, że mnie porwałaś i szantażowałaś.

Spojrzałam na nią z niedowierzaniem, śmiejąc się. Chwilę później gryfonka przyłączyła się do mnie. Siedziałyśmy tak, o 10 w nocy, w pociągu, rechocząc i rozmawiając o różnych błahostkach, obserwując księżyc przez okno.

- Pokazać ci coś świetnego? - zapytałam nagle, przypominając sobie o moim znalezisku. Gdy przytaknęła pociągnęłam ją za rękę. Wyszłyśmy z przedziału, później z wagonu, aż dotarłyśmy do samego tyłu pociągu, gdzie uczniowie nie mieli wstępu. Zaklęciem otworzyłam drzwi oraz zapaliłam świece. Ukazał się nam pokaźnych rozmiarów pokoik z fotelami, barem i regałami, na których prawdopodobnie miały stać książki.

Z ust dziewczyny wydobył się cichy okrzyk szoku. 

- Oni mają tu sobie ogromne fotele i tyle przestrzeni, a my musimy się cisnąć na tych twardych siedzeniach, gdzie spadają na nas walizki z tych podziurawionych półek - Hermiona narzekała, tak jak spodziewałam się, że zrobi.

Podeszłam do baru, wyjęłam nam kieliszki do wina, do których nalałam soku.

- Masz zamiar pić? - zapytała się z niedowierzaniem.

- To lemoniada. - Podałam jej naczynie. Przesunęłam fotele na środek pokoju, ustawiając je obok siebie. Usiadłam w jednym z nich, nakłaniając dziewczynę by usiadła w drugim. Trzymając swój kieliszek w jednej ręce i różdżkę w drugiej, kierując ją w górę, któremu się przyglądałam dłuższą chwilę.

- Na co się patrzymy? - zapytała. 

- Alarte Ascendare - szepnęłam przez co płachta, wcielająca sie w sufit, odsunęła się, a naszym oczom ukazało się gwieździste niebo.

- Jest pięknie - przyznała. 

Splotłam nasze ręce, a szatynka nie protestowała, ciągle przypatrując się gwiazdom. Rozkoszowałam się chwilą z dziewczyną, która jeszcze nie wie, że jest moja.

- Tak, cudownie.


one shoty [Harry Potter girls]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz