one shoty [Harry Potter girls]

Luna

- Kocham cię! - wykrzyknęła Luna. Odwróciła się w stronę jeziora i zawołała: - Kocham moją dziewczynę Y/N Y/L/N.

- Czy trochę nie przesadzasz? - odezwał się Johny. Cicho schodził boso z pagórka w swojej flanelowej koszulce w drobne paseczki. Miał panoramiczne okulary i biały daszek jak plażowy ratownik.

Lunie zrzedła mina, ale tylko na chwilę.

- Wyrażam swoje uczucia, Johny. Właśnie na tym polega bycie żyjącą, oddychającą istotą ludzką. Nie przywitasz się?

- No już dobrze żyjąca, oddychająca istoto ludzka - odrzekł klepiąc ją lekko w ramię. - Ale nie musisz robić tego tak głośno bladym świtem. Mamy przed sobą całe lato. Chodźmy teraz popływać. 

Johny zdjąwszy wcześniej ubrania wskoczył do wody, a Luna podążyła za nim. Ja jedynie usiadłam przy brzegu i zamoczyłam nogi do kolan. Minęło kilkanaście minut zanim zebrało się więcej uczniów, którym również napłynęła ochota na pływanie. 

- Oczywiście! Inaczej nie byłoby możliwości, żebym przegrała z takim głupcem jak ty!

Uśmiechnęłam się delikatnie. Co by to był za dzień, gdyby Luna nie przekrzykiwała się z Johnym? Spojrzałam na nią idącą w moim kierunku, a mój uśmiech się poszerzył. 

- Już nie pływasz? - zapytałam i złożyłam na jej ustach krótki pocałunek.

- Zmęczyłam się. Idziemy po lody?

- Gdzie?

- Do 69?

Pokiwałam głową. Luna wstała pierwsza i podała mi rękę, by pomóc mi się podnieść. Złapałam ją za dłoń, jednak wtedy poczułam jako ktoś mnie ciągnie za nogę, w dół. Obie wpadłyśmy do wody. Krzyknęłam z przerażenia, ale zaraz zostało to stłumione przez wodę. Minęła chwila, zanim odzyskałam świadomość i zrozumiałam, że woda wlewa mi się do płuc. Szybko się wynurzyłam i przecierając kilka razy oczy, otworzyłam je wreszcie by zobaczyć śmiejącego się z odległości Johnego.

- Madafaka co to było? Co to było?! 

Chłopak posłał mi kokieteryjny uśmiech, ale radość znikła z jego twarzy, kiedy zauważył, jak Luna spowodowała, że ogromne fale wędrowały wprost na niego.