IX

1.6K 66 14
                                    

- Halo? - mówisz po raz setny.

- HALOO!!! SŁYSZYSZ MNIE? - głos z drugiej strony krzyczy.

- Halmoni, nie musisz krzyczeć. Dobrze cię słyszę.

- Skąd mam wiedzieć, że ta metalowa cegła prześle ci mój głos? - pyta.

- Zaufaj mi, kiedy powiem ci, że to jest cel telefonu - rozmowy z babcią przez telefon zawsze zaczynają się tak samo. - Jak się masz, halmoni?

- Oczywiście, że czuję się dobrze - jej głos jest czysty i świeży. Możesz niemal wyobrazić sobie dumny wyraz jej twarzy. - To zajmie więcej niż starość, żeby mnie powalić.

- Przyjmujesz swoje leki regularnie?

- T-tak. Codziennie - jej surowy głos lekko drży.

- HALMONI!!!! - jęczysz z frustracji. Nakłonienie jej do regularnego przyjmowania leków jest gorsze niż namawianie dziecka do jedzenia warzyw. - Wiesz, że leki są dla twojego własnego dobra.

- Przestań mówić do mnie, jakbym była pacjentką, młoda damo - twoje serce tęskni, gdy słyszysz jej naganę. Wspomnienia z czasów, gdy byłaś jeszcze dzieckiem, zalewają twój umysł. Twarda powierzchowność twojej babci kryje w sobie tylko najcieplejsze, najbardziej kochające serce na świecie.

- Tęsknię za tobą... - słowa są ledwie szeptem.

- Wiem, że tak, dzieciaku. Tęsknię za tobą tak samo, może nawet bardziej - jej głos łagodzi ból w twoim sercu. Porzucenie jej i rozpoczęcie nowego życia w wielkim mieście nie było łatwą decyzją. W domu nie miałaś wielkiego wyboru, a kiedy otrzymałaś stypendium uniwersyteckie, babcia nie słyszała żadnych wymówek, decyzja została podjęta za ciebie.

- Będę czuła się lepiej, wiedząc, że przyjmujesz leki regularnie.

- Aish... nie masz żadnego wstydu? Emocjonalne szantażowanie słabej staruszki - śmiejesz się z tego, jak wykorzystuje swoją starość tylko wtedy, gdy jest to dla niej wygodne, podczas gdy przez większość czasu twierdzi, że jest młoda i zdrowa. - Wszystko w porządku?

- Tak, dostałam nową pracę...

- Kolejną? - jej ton narasta w szoku. - Dziecko, zmieniasz pracę częściej niż niektórzy ludzie zmieniają ubrania.

- To nie moja wina, że zostałam zwolniona - mówisz dąsając się. Słyszysz jej westchnienie z drugiego końca.

- Dopóki masz się dobrze, moje dziecko - przyciskasz dłoń do szklanych drzwi, o które się opierałaś i patrzysz przez nie. Spokojną ciszę basenu po drugiej stronie przerywa przedzierająca się przez wodę postać.

- Nie martw się o mnie. Nic mi nie jest - mówisz radośnie.

- Jak mogę się o ciebie nie martwić, głuptasie? Wiem, jaką jesteś rozrabiaką - słychać śmiech w jej głosie.

- Halmoni! Muszę kończyć! Tak bardzo cię kocham! Zadzwonię później - kończysz połączenie i spoglądasz w dół na godzinę na telefonie.

Boże! Spóźnimy się.

Wchodzisz, otwierając drzwi. Dźwięk pluskania wypełnia atmosferę, wibrując w każdej stałej powierzchni.

- Nie skończyłeś już się pluskać? Spóźnisz się na zajęcia taneczne.

Rozpryskiwanie ustaje. - Zawsze jesteś taka nieuprzejma? - Jungkook unosi brew, wynurzając się z wody.

- Po prostu lubię wykonywać swoją pracę na czas - krzyżujesz ramiona. - Myślę, że nie można tego powiedzieć o wszystkich - czujesz, jak uderza cię strumień zimnej wody. Zaciskając zęby, wycierasz wodę z twarzy.

Jungkook kładzie obie ręce na boku basenu i podnosi swoje ciało. Próbujesz przekonać oczy, by odwróciły wzrok, gdy jego ramiona uginają się pod ciężarem ciała. Twoje oczy się rozszerzają, gdy ogarniają jego nagą górną część ciała.

- Gdybyś była tak miła i podała mi ręcznik... - łapie twoją nieostrożną minę, zanim zdążysz ją zastąpić bardziej stoicką. Jego usta wyginają się, by uformować najbardziej diabelski uśmiech.

- Um... tak... ręcznik... - odwracając od niego wzrok, odwracasz się, by chwycić ręcznik leżący na ławce. - Proszę... - sapiesz zaskoczona, kiedy odwracasz się i widzisz Jungkooka stojącego kilka centymetrów od ciebie.

- Dziękuję - jego przeciąganie dzwoni ci w uszach.

Uspokój się, T/I. Głębokie wdechy.

Kiedy bierze ręcznik z twojej ręki, nie próbuje się odsunąć, ale zamiast tego zaczyna suszyć włosy, wysyłając krople wody w twoją stronę. Zaciskając oczy, odwracasz głowę w bok.

- Och, sprawiam, że czujesz się niekomfortowo? - pyta z niepokojem na twarzy.

- Śmierdzisz chlorem. Odsuń się - marszczysz nos dla efektu.

Zamiast się odsunąć, podchodzi bliżej, instynktownie cofasz się o krok. - Przeszkadza ci to, że jestem bez koszulki?

- Przeszkadza mi to, że naruszasz moją przestrzeń osobistą - szczekasz wciąż oddalając się od niego. Kiedy robisz kolejny krok do tyłu, nie czujesz, jak solidny grunt się oddala, twój żołądek gwałtownie opada, gdy zdajesz sobie sprawę, że tracisz równowagę.

Ręka Jungkooka chwyta cię za ramię. Przechyla głowę na bok, diabelski uśmiech nigdy nie opuszcza jego ust. Spoglądasz w dół na błękitną wodę i czujesz, że twoje bijące serce przyspiesza.

- Co robisz? Podciągnij mnie! - słowa wypadają ci z ust, gdy pędzą do wyjścia.

- Hmm... ale to piękny dzień na pływanie - jego uścisk na twojej dłoni zaczyna się rozluźniać, a ty patrzysz na niego z przerażeniem, gdy cię puszcza.

Łapiesz powietrze, wciągając głęboki wdech, gdy twoje plecy zderzają się z wodą. Wyciągasz ręce, próbując złapać coś stałego, ale woda tylko przepływa między palcami. Twoja głowa zanurza się, a twoje oczy płoną, gdy walczysz, aby utrzymać je otwarte pod wodą. Machając rękami, udaje ci się podnieść głowę nad wodę, by zaczerpnąć kolejny pospieszny oddech.

Nie umiesz pływać.

Jesteś przekonana, że to koniec.

Właśnie wtedy słyszysz głośny plusk i dłoń owija się wokół twojej talii, przyciągając cię bliżej. Twoje ciało rozluźnia się, gdy przestajesz walczyć. Instynktownie obejmujesz go ramionami i zaciskasz oczy.

******


- Nie wiedziałem, że nie umiesz pływać.

- W obu przypadkach byś mnie popchnął! - czuje, że coś się w nim skręca.

Siedzisz na ławce, ramiona mocno obejmują twoje drżące ciało, które jest odwrócone od niego. Twoja klatka piersiowa gwałtownie unosi się i opada, gdy bierzesz jeden drżący oddech po drugim.

Musiała być bardzo przerażona, myśli.

- Proszę - Jungkook rzuca w ciebie ręcznikiem. - Wysusz się - nie podejmujesz żadnej próby zabrania ręcznika, który leży na kolanach.

Mamrocząc pod nosem przekleństwa, podchodzi do ciebie i podnosi ręcznik. Upuszczając go bezceremonialnie na twoją głowę, zaczyna suszyć ci włosy, uważając, aby nie być zbyt brutalnym.

Próbujesz odsunąć się od jego dotyku, ale on cię nie puszcza. - Przestań marudzić, T/I!

Twoje ciało zastyga w jego tonie i natychmiast zaczyna czuć poczucie winy. Zdejmując ręcznik z twojej głowy, owija go wokół ciebie.

- Musisz zmienić te ubrania, zanim się rozchorujesz - z trudem trzyma wszelkie emocje z dala od swojego głosu.

- O tak! - odwracasz się, by na niego spojrzeć, masz czerwone oczy. - Pozwól, że wyciągnę dodatkową parę ubrań, którą zawsze noszę, na wypadek, gdyby ktoś wepchnął mnie do basenu.

Wewnętrznie wzdryga się na twoje słowa.

__________

halmoni - babcia.

Jak wspominałam na wstępie od marca rozdziały będą publikowane trzy razy w tygodniu (wtorek, piątek, niedziela).

Mr. BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz