Zaciskasz oczy, gdy oślepiające światła przebijają się przez nie, gdy budzisz się z głębokiego snu. Musisz kilka razy mrugnąć, żeby się do tego przyzwyczaić. A kiedy w końcu twoje oczy wydają się dostosowywać, uderza cię zapach, który jest na tyle znajomy, że go znasz, ale nie na tyle znajomy, żebyś mogła go od razu wskazać. Chemikalia... Środki dezynfekujące... Szpitale...
Kiedy zmysły zaczynają się budzić wraz z resztą, obrazy zalewają twój umysł... ciemne zaułki... krzyczący mężczyźni... bieganie... pot... strach... ból... Jungkook?
Zaczynasz unosić głowę, która wydaje się ciężka i jakby ktoś ciągle walił w nią młotkiem, najlżejszy moment natychmiast powoduje, że się krzywisz, gdy strumień bólu przeszywa bok twojej głowy, na chwilę zamrażając cię w miejscu.
- Nie robiłbym tego, gdybym był tobą - możesz wyczuć drażniący ton w głosie, który mówi, ale to głównie niepokój, który słyszysz.
Jimin podchodzi do twojego łóżka i uśmiecha się do ciebie.
Jestem w niebie? To dlatego widzę uśmiechające się do mnie anioły?
Jimin rumieni się na czerwono, ale szybko mówi. - Umm... to nie niebo, tylko centralny szpital.
O nie!! Powiedziałam to na głos!! Ty idiotko, T/I!!
Teraz nadszedł czas na twój rumieniec.
- Jak się czujesz? - serce bije ci szybciej na widok zmartwionego wyrazu twarzy Jimina. Czy on naprawdę się o mnie martwi?
Ale to nie jedyne pytanie, które wymaga odpowiedzi. Jak się tu dostałam? Co tak naprawdę się stało? A Jungkook...?
Czekaj... dlaczego w ogóle o nim myślę? Z małym uszczypnięciem w sercu czujesz się rozczarowana nieobecnością Jungkooka.
Nie żeby go to obchodziło, myślisz gorzko. Nie mogłaś się bardziej mylić.
Nie mogąc oderwać się od jego intensywnego spojrzenia, próbujesz opanować się przed powiedzeniem. - Skłamałabym, gdybym ci powiedziała, że czuję się dobrze. Moja głowa boli jak ch... to znaczy bardzo boli.
- Tak się martwiłem... nie wiedziałem, co robić... ja... ja... naprawdę się cieszę, że wstałaś. Nie mogłem się doczekać, by dowiedzieć się, jak się czujesz z twoich ust - mówił szybko, prawie bełkocząc i zdał sobie o tym sprawę minutę za późno.
Nie mogąc powstrzymać śmiechu, zaczynasz chichotać. - Jakoś czuję się teraz lepiej. Dziękuję - jesteś zaskoczona, że naprawdę masz na myśli te słowa i nie mówisz tego po prostu po to, by sprawić, by poczuł się mnie zmartwiony.
Czujesz, jak Jimin się rozluźnia, gdy jego ramiona lekko opadają, a na jego ustach tańczy leniwy uśmiech.
- Umm... Jimin... - właśnie wtedy głośno burczy ci w brzuchu, mówiąc w twoim imieniu i przygryzasz wargę ze wstydu.
Jimin bardzo się stara ukryć uśmiech. - Dlatego mam to dla ciebie.
Odwraca się, by podejść do stołu i sięga po duży bukiet, którego nie zauważyłaś wcześniej. Jak to przegapiłam? Jest wystarczająco duży, by mnie za nim ukryć.
- Och... to takie słodkie - mówisz niezręcznie. - Ale kwiaty nie są moim ulubionym posiłkiem.
Jimin patrzy z rozbawieniem na twoją zdezorientowaną minę, po czym sięga do środka bukietu i wyciąga kubek ramenu.
Patrzysz na niego oniemiała.
- Kiedy zapytałem pielęgniarkę o to, co możesz jeść, wspomniała o około 20 bardzo nudno brzmiących potrawach, które były albo zupami, albo gotowanymi warzywami - twoja twarz wykrzywia się z niesmakiem. - Więc pomyślałem, że ci to przyniosę.
Gdyby nie twoja głowa, która w tej chwili wydawała się głazem, podskoczyłabyś i go przytuliła. Jednak jakaś część ciebie jest z tego powodu naprawdę szczęśliwa... Przynajmniej powstrzyma cię to przed zrobieniem czegoś głupiego.
- Park Jimin, czy właśnie przemyciłeś kubek ramenu do szpitala? - mówisz złośliwie.
Uśmiechnięty Jimin podaje ci kubek ramenu, który jest ciepły w dotyku, po czym przechodzi, by usiąść obok ciebie.
- Dziękuuuję! - mówisz z najwyższą wdzięcznością.
Jimin przechyla głowę na bok, podpierając podbródek dłonią i patrzy na ciebie. Siorbiesz swój ramen, nieświadoma fascynacji.
- Ach, to smakuje niesamowicie - mówisz zachwycona i słyszysz chichot Jimina.
- Ejjj... spójrz, jesz jak dziecko - wyciąga rękę i wyciera odrobinę sosu z kącika twoich ust. Jego kciuk zatrzymuje się przez chwilę. Jest tak blisko, że czujesz jego żel pod prysznic. Mrugasz nie mogąc się poruszyć i zmuszasz się, by nie patrzeć na jego usta... za późno.
CZYTASZ
Mr. Boss
Fanfiction- Pozwól mi to uprościć, T/I-ssi - mówi Jungkook, zbliżając się niebezpiecznie, jednocześnie nadal ignorując twoje oczy, które strzelają sztyletami. - Robisz to, co powiem. Jestem twoim szefem! Original Author: @iPurpleJungkook Cover: @feel_the_death