XLIV

1.1K 58 3
                                    

Jimin wbił pięty głębiej w złoty piasek, na którym siedział i spojrzał na spokojne morze. Kiedy się poruszał, czuł, jak małe aksamitne pudełko naciska na jego udo. Z jakiegoś powodu nie chciał go odłożyć. Odmówił odrzucenia go na bok, ponieważ nigdy nie porzucił nadziei, że znów cię zobaczy, bez względu na to, jak nieprawdopodobne wydawały się te perspektywy.

Słone powietrze latało nisko i wchodziło do jego nosa przy każdym wdechu. Przyciągnął kolana bliżej do klatki piersiowej i oparł na nich brodę. Jimin próbował przywołać wspomnienia z dzieciństwa spędzonego na zabawie na tej właśnie plaży. Zawsze kojarzył tą plażę z najcieplejszymi wspomnieniami, ale teraz, gdy tam siedział, wdychając otaczający go nostalgiczny zapach, zastanawiał się, czy to się zmieni tej nocy. Nagle przestraszył się, że zostanie zraniony.

Wtedy usłyszał westchnienie. Dźwięk był smutny i zmęczony, ale nie odwrócił się, by spojrzeć na osobę siedzącą tuż obok niego na plaży, dzieliło ich zaledwie kilka cali.

- Wydaje mi się, że masz pytania, na które chciałbyś, żebym odpowiedziała.

Jimin powoli potrząsnął głową, zanim spojrzał na ciebie. - Nie musimy o tym rozmawiać, jeśli nie chcesz - nie wiedział, co sprawiło, że to powiedział. Oczywiście miał pytania i chciał odpowiedzi! Spędził 3 miesiące zadając sobie te pytania, ale teraz, gdy był tak zamknięty na otrzymanie na nie odpowiedzi, już tego nie chciał. Samo siedzenie obok ciebie po tak długim czasie było przyjemne, nie chciał, żeby to się szybko skończyło. Nawet jeśli dobrze wiedział, co nadchodzi.

- Jeśli jest ktoś, kto zasługuje na wyjaśnienia, to ty - obserwuje, jak niepotrzebnie dostosowujesz swoją pozycję, zanim wciągnie długi, szokujący oddech. Gdzie miałaś zacząć? Co chciałaś powiedzieć?

- Tak bardzo przepraszam, Jimin...

- To wszystko, co mówiłaś, odkąd mnie zobaczyłaś, T/I - mówi delikatnie.

Patrzysz na swoje palce, które są ciasno splecione. Zaczynasz od nowa.

- Nie wiedziałam, co robię. Wszystko... wszystko mnie wyprzedzało - zatrzymujesz się, a Jimin wstrzymuje oddech. Powoli odwracasz się do niego, a gdy twoje oczy patrzą na jego, pospiesznie próbuje przełknąć ból i emocje wzbierające się w jego gardle.

- Zawsze byłeś dla mnie taki miły. Zawsze byłeś dżentelmenem. Sprawiłeś, że czułam się dobrze z twoimi ciepłymi gestami, miłymi słowami, ale przede wszystkim szczerością. Myślę, że na samym początku ujawniłeś swoje intencje, może nie słowami, ale gestami - zatrzymujesz się i zaczynasz od nowa, tym razem z większym wahaniem. - Nie rozumiałam, dlaczego nie mogłam odwzajemnić twoich uczuć. To znaczy... coś musi być ze mną nie tak, prawda?

Jimin znowu kręci głową, bardziej stanowczo.

- Jesteś idealny, Jimin. A jednak nie m-mogłam... Nie mogę odwzajemnić twoich uczuć... P-przepraszam.

Obserwujesz go uważnie, patrzy prosto przed siebie na czarną wodę morza. Nagle zaczynasz panikować, jego milczenie i brak reakcji doprowadza cię do szału. Co sobie myślał? Dlaczego nic nie mówi?

- Jimin, proszę powiedz coś - błagasz. Ale on tylko dalej gapi się tępo. - Jimin, przepraszam. Nie wiem, dlaczego nie mogę się zmusić, by czuć do ciebie to samo. Nie chcę cię nakłaniać, ale też nie chcę cię skrzywdzić. Przepraszam... Powinnam być z tobą szczera. Nie ma usprawiedliwienia dla sposobu, w jaki potraktowałam tą sytuację. Nie powinnam była od tego uciekać... P-przepraszam.

Widząc, że jesteś blisko rozdarcia, szybko się odzywa. - Przestań tak mówić, T/I. Przestań przepraszać za swoje uczucia - wyciąga rękę, by owinąć ją wokół twoich ramion, ale się zatrzymuje. Odchrząkując, kontynuuje. - Myślę, że to moja wina. Dość szybko dowiedziałem się, że nie lubisz mnie w ten sposób. Widziałem też, jak bardzo starasz się odwzajemnić moje uczucia. Mimo wszystko samolubnie cię popychałem, czego nie powinienem był robić.

Odwracasz wzrok od niego na atramentową czerń morza, obserwując fale rozbijające się o brzeg.

- T/I... - odmawiasz mu spojrzenia. - T/I, proszę, spójrz na mnie - kręcisz głową, czując, jak łzy w końcu spływają po twoim policzku.

- T/I, proszę... - błaga. Twoje serce się uspokaja, z każdym uderzeniem bólu, kiedy zwracasz się w jego stronę. - Chcę cię o coś zapytać i naprawdę chcę, żebyś była szczera. Pomóż mi z tym - kiwasz głową, nie ufając sobie, że coś powiesz. Ale kiedy widzisz, że Jimin wzywa cię do słownego potwierdzenia, mówisz. - Powiem ci prawdę.

Usta Jimina lekko się wyginają. Ruch jest tak mały, że gdybyś nie zaczynała od jego twarzy, nie byłabyś w stanie dostrzec zmiany. - Jest... - zatrzymuje się. - Czy jest jakaś szansa, że... tylko może... może pewnego dnia będziesz w stanie odwzajemnić moje uczucia?

Twoje serce się zatrzymuje. Ucisk w klatce piersiowej grozi ci uduszeniem. Ktoś owinął dłoń wokół twojego serca i mocno je ściska. Nie wiesz, co powiedzieć. Czy byłabyś w stanie odwzajemnić uczucia Jimina? Czy będziesz w stanie myśleć o nim w taki sposób, w jaki myślisz o... Jungkooku?

Nagle Jimin się uśmiecha. - T/I, czy ktoś ci kiedyś powiedział, jakie masz piękne oczy? - marszczysz brwi w zmieszaniu. - Twoje oczy zawsze mówią prawdę, nawet jeśli usta odmawiają, wiesz. To był jeden z powodów, dla których się w tobie zakochałem. Jeden z wielu powodów.

- Jimin... - wydychasz jego imię.

- Hej... nie patrz tak na mnie. Nie musisz mi współczuć ani swoim uczuciom.

- Szkoda, że nie byłam z tobą bardziej szczera.

- Też bym to wolał - kiwa głową tylko przez co czujesz się gorzej, ale jego słowa nie są niemiłe.

- Zniszczyłam wszystko, prawda? Prawdopodobnie już nigdy nie będziesz chciał na mnie patrzeć ani ze mną rozmawiać... albo...

Przerywasz nagle, gdy słyszysz jego chichot. - Nie, nie zniszczyłaś wszystkiego. Może coś, ale nie wszystko - uśmiecha się, gdy patrzysz w dół z poczuciem winy. Tak bardzo za tobą tęsknił. Nawet jeśli praktycznie właśnie złamałaś mu serce, ból, który czuje, nie jest nie do zniesienia - nie tak nie do zniesienia, jak się spodziewał. Chciałby, żeby sprawy potoczyły się w inny sposób, w którym mógłby spędzić resztę życia z tobą u jego boku, ale jakaś część niego znała rzeczywistość tego snu, co sprawiło, że było to trochę łatwiejsze do zaakceptowania prawdy. Nie mogłaś być jego. I musiał nauczyć się zaakceptować ten fakt i iść dalej.

- Nie sądzę, że jestem gotowy, by pozwolić ci odejść - mówi. - Nadal bardzo mi na tobie zależy, to może się nigdy nie zmienić, ale chciałbym, żebyś pozostała częścią mojego życia. Mam na myśli, tylko jeśli chcesz...

Śmiejesz się z tego. - Park Jimin, jak możesz być tak miły w każdej sprawie? Chciałabym, żebyś na mnie nakrzyczał, czy coś - Jimin uśmiecha się lekko. Nie możesz nic na to poradzić, ale zdajesz sobie sprawę, że jego uśmiech nie dociera do jego oczu... jego oczy są smutne. - Jesteś w ogóle człowiekiem?

Wzrusza ramionami, po czym wstaje i wyciąga rękę, abyś mogła ją złapać. - Może aniołem? - uśmiechasz się do niego.

- Chodź. Pozwól, że odwiozę cię do domu - łapiesz go za rękę i pozwalasz mu się podciągnąć. - To był długi dzień.

- Och, nie masz pojęcia - zaczynasz iść w kierunku jego samochodu, gdy nagle w twojej głowie pojawia się myśl. - Jimin? Co robiłeś w kawiarni o tej godzinie?

- Ach, to... Przyszedłem zrobić niespodziankę mamie - marszczysz brwi z zakłopotaniem. - Mój lot został odwołany i powiedziano mi, że nie ma lotów do następnego dnia. Więc po prostu tu przyjechałem.

- Twojej mamie?

- Tak... jest właścicielką kawiarni, w której zgaduję, że pracujesz.

- JESTEŚ SYNEM SAJANG-NIM?

Mr. BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz