Bang Shihyuk wchodzi do swojego biura wcześnie tego ranka, stawiając kawę na stole, obchodzi go wokół, aby usiąść.
Wszystko wydaje się normalne, jego uporządkowane biurko pozostaje w takim samym stanie, w jakim zostawił go poprzedniego dnia, gdy zapada się w miękką tkaninę krzesła. Ale kiedy siada, jego wzrok pada na białą kopertę opartą na biurku, ułożoną w taki sposób, że gdy tylko siada, to jest to pierwsza rzecz, jaką widzi. Jej zwykły biały kolor dziwnie komponuje się z innymi przedmiotami zajmującymi miejsce na biurku przed CEO.
Podnosząc ją, obraca, szukając jakichkolwiek informacji o zawartości wewnątrz lub tożsamości nadawcy, ale niczego nie znajduje.
Otwierając ją, jego oczy poruszają się szybko od lewej do prawej nad słowami, czytając, a następnie rozumiejąc każde słowo. Tępy ból głowy buduje się z tyłu jego głowy. Jego oczy zatrzymują się o kilka sekund za długo nad nazwiskiem, pod którym podpisuje się rezygnację.
Pozwala listowi leżeć na biurku i wpatruje się w złożoną kartkę.
******
Sunghyun słucha monotonnego dzwonka telefonu, serce bije mu młotkiem o pierś.
Klik.
- Halo! Babciu?? - zmusza swój głos, by brzmiał radośnie.
- Sunghyun? - starsza pani brzmi niepewnie.
- Tak, to ja. Nie rozmawiałem z tobą od dawna, więc pomyślałem, że zadzwonię, żeby sprawdzić, co u ciebie.
- Wciąż żyję, jeśli tego chciałeś się dowiedzieć - uśmiecha się. - Powiedz tej mojej wnuczce, że nie potrzebuję jej przyjaciół, żeby mnie szpiegowali. Najpierw ta kłopotliwa dziewczyna Miri, a teraz ty.
- T/I nie kazała mi do ciebie dzwonić, babciu. Wiesz, że też się o ciebie martwię.
Wydaje z siebie dość dramatyczne westchnienie. - O co się martwić? Nic mi nie jest - Sunghyun udaje chichot, który wydaje mu się suchy i wymuszony, ale na szczęście starsza pani tego nie wyczuwa.
- Minęło dużo czasu, odkąd wróciłem do domu. Tęsknię za twoim jedzeniem! - jego język grozi, że powie prawdę i zada starszej pani jedno pytanie w jego umyśle.
Czy T/I jest w Daegu?
- Twoi rodzice bardzo za tobą tęsknią, powinieneś ich niedługo odwiedzić - jej głos jest miękki.
- Zrobię to. Jak tylko praca mi na to pozwoli.
- Gdzie w ogóle jest ta rozrabiaka T/I? - jego serce zamarza.
Więc... Nie ma jej też w Daegu...?
- N-nie ma jej tu teraz. Chciałaś jej coś powiedzieć?
- O nie, nie. Nie muszę się martwić, wiedząc, że jesteś tam, aby dobrze się nią opiekować, Sunghyun - jego wnętrzności skręcają się z poczucia winy.
******
Jungkook otwiera drzwi.
- Gdzie ona jest? - oddycha ciężko, z rozszerzającymi się nozdrzami, jakby biegł.
Sunghyun unosi głowę zza dłoni, aby spojrzeć na drugiego mężczyznę. Jungkook podchodzi do biurka i uderza o nie dłonią. Sunghyun ledwo się wzdryga, słysząc głośny dźwięk.
- Nie wiem - brzmi na zmęczonego, a ciemne półksiężyce podkreślające jego oczy to potwierdzają.
Jungkook chwyta go za kołnierz, podnosząc z siedzenia. Sunghyun nie okazuje żadnych emocji, ale zachowuje intensywne spojrzenie.
- Gdzie ona jest?
- Mówiłem ci! Nie wiem, dobrze? - Sunghyun odpycha od niego ręce. Patrzy na drugiego mężczyznę zdezorientowany, nie mogąc zrozumieć, dlaczego wydawał się taki spanikowany, ale jego troska o ciebie nie pozwoliła mu myśleć o czymkolwiek innym. - Obudziłem się dziś rano i stwierdziłem, że dom jest pusty, zabrała wszystkie swoje rzeczy. Ale zostawiła telefon - spogląda na biurko. Podążając za jego spojrzeniem, Jungkook widzi telefon. Telefon, który ci dał.
- Dlaczego nic ci nie powiedziała? Jesteś jej przyjacielem...
- Nie mieszaj się w to, Jungkook - Sunghyun wychodzi zza biurka w kierunku drzwi. - Poza tym sugerowałbym, żebyś jej nie szukał. Jeśli nie powiedziała ci, gdzie jedzie, to dlatego, że nie chciała, żebyś wiedział - ostatni fragment wydawał się znaczyć dla niego tyle samo, co dla Jungkooka.
Gdy drzwi zamykają się za Sunghyunem, Jungkook wzdycha z frustracją. W najśmielszych snach nie sądził, że sprawy potoczą się w ten sposób. Kiedy wezwano go dziś rano do biura PD-nima, założył, że zostanie skarcony za koncert poprzedniego wieczoru. Wszedł do pokoju z przepraszająco nisko zwisającą głową.
- Jungkook, usiądź - niemal zadrżał na ten surowy głos i natychmiast go posłuchał. Spodziewał się tego, ale to co przyszło... - Wiesz, o co w tym chodzi? - starszy mężczyzna położył papier przed Jungkookiem. Mimo że był złożony, wciąż widział na nim czarne słowa. List. Wyciągnął z wahaniem rękę i to podniósł. Z każdym czytanym słowem jego brwi się zbliżały, aż zgniótł papier w dłoni.
- To żart, prawda? - pierwsze kilka słów wypadło z jego ust, odkąd wszedł do pokoju. PD-nim pokręcił głową.
Stojący teraz w biurze Sunghyuna Jungkook otrzymał odpowiedź. Nic z tego nie było żartem. Naprawdę cię nie było. Tak po prostu.
Podnosi leżący na stole telefon i podświadomie go włącza. Kiedy jego oczy padają na tapetę, czuje, że jego serce uderza gwałtownie. Uśmiechając się do niego, robiąc z palców znak pokoju, to jego własne zdjęcie, które sam ustawił jako tapetę, aby cię zirytować.
Tapeta, której nigdy nie zmieniłaś.
CZYTASZ
Mr. Boss
Fiksi Penggemar- Pozwól mi to uprościć, T/I-ssi - mówi Jungkook, zbliżając się niebezpiecznie, jednocześnie nadal ignorując twoje oczy, które strzelają sztyletami. - Robisz to, co powiem. Jestem twoim szefem! Original Author: @iPurpleJungkook Cover: @feel_the_death