XLVIII

1.1K 48 2
                                    

Jesteś w drodze na ostatni dzień pracy. Miri wzdycha obok ciebie, gdy idziesz z nią ramię w ramię.

- Nie mogę uwierzyć, że zostawiasz mnie, aby wrócić do Seulu – wydyma wargi patrząc na ziemię. Czujesz, jak w twoim umyśle formuje się bryła.

- Nie mów tego w ten sposób – mówisz cichym głosem.

- Naprawdę cieszę się z twojego powodu T/I-ah. Naprawdę kibicowałam tobie i Jungkookowi, odkąd pierwszy raz was zobaczyłam razem.

- O rany! Jesteś taka tandetna. Może przystopujesz trochę z k-dramami? – uśmiechasz się do swojej najlepszej przyjaciółki.

Zatrzymujecie się przed kawiarnią. Gdy światło słoneczne łapie naszyjnik Miri, ten zaczyna błyszczeć i właśnie wtedy zauważasz to po raz pierwszy, małą gołębicę. – To nowe? Nigdy wcześniej nie widziałam, żebyś go nosiła.

Jej ręka natychmiast przesuwa się do wisiorka, a na ustach pojawia się mały uśmiech.

- Dobrze na tobie wygląda. Jakby był stworzony dla ciebie... - masz wrażenie, że ten naszyjnik miał znaczenie. Obejmując ją mocno, mówisz. – Dobra, muszę iść. Bądź grzeczną dziewczynką.

Miri macha, patrząc, jak otwierasz szklane podwójne drzwi i wchodzisz. Obracając się na piętach, zaczyna wracać do domu. To był jej dzień wolny i nie miała nic do roboty poza pójściem i oglądaniem k-dram, pomimo twojego wcześniejszego ostrzeżenia.

Coś szturcha jej głowę, co sprawia, że się zatrzymuje. Patrząc na swoje stopy, widzi papierowy samolot z lekko uszkodzonym czubkiem. Podnosząc go, jest gotowa go wyrzucić, mamrocząc do siebie o dzieciach zaśmiecających ulicę, gdy widzi na papierze czarne litery. Ciekawość chwyta ją za rękę.

Okazuje się, że lubię ser bardziej niż myślałem.

- Jimin.

Serce Miri podskakuje z nadzieją, gdy czyta znajome imię. Rozgląda się za nim.

- Przepraszam, nie miało trafić cię w głowę – odwraca się i widzi go opartego o ścianę, z rękami w kieszeniach. Uśmiecha się, gdy się odwraca, a jego oczy chwytają naszyjnik, który ma na sobie. – Myślę, że nic nie idzie zgodnie z planem, jeśli chodzi o piękną dziewczynę.

Miri przechyla głowę z rozbawieniem na widok nowej osobowości, której nie miała pojęcia, że ten mężczyzna posiadał.

Jimin podchodzi do niej. – Patrzysz na mnie dziwnie.

- Jestem trochę zdezorientowana. Tydzień temu spotkałam człowieka, który wygląda dokładnie jak pan, miał nawet takie samo imię jak pan... aleee... nie sądziłam, że ma taką osobowość – jej ton jest drażniący, podobnie jak uśmiech na ustach.

- Może ten mężczyzna, którego spotkałaś, był tylko zmęczoną wersją rzeczywistości.

Miri śmieje się, dźwięk, który Jimin uważa za ciepły jak letni dzień. – Cóż, cieszę się, że mam szansę poznać rzeczywistość.

- Cała przyjemność po mojej stronie – Jimin kłania się dramatycznie. – Ale muszę powiedzieć, że w zeszłym tygodniu przyprawiałaś mnie o ból głowy.

- Ja? – Miri kładzie dłoń na swojej klatce piersiowej, wyczuwając zmianę w dokuczliwym nastroju.

- Tak ty, panienko – Jimin unosi brwi. – Nie mogłem przestać czuć się głupio, że nie zapytałem o imię młodej damy, która udzieliła mi tak przydatnych rad, kiedy ich potrzebowałem.

- Myślę, że nazywa się Song Miri.

- Wreszcie! – triumfalnie wystawia ramiona. – Naprawdę chciałem cię znowu spotkać.

Miri widzi zaczerwienienie jego policzków, ale nie przestaje ciągnąć go za nogę. – A dlaczego to?

- Żeby ci podziękować.

- Już to zrobiłeś. Dobrze pamiętam, jak powiedziałeś to słowo: „Dziękuję".

- Ale to nie wystarczy – Jimin protestuje. – Czy mogę cię zaprosić na posiłek, proszę?

- Zapraszasz mnie na randkę? – tym razem unosi obie brwi.

- Och. Nie... to znaczy... tylko posiłek. Mam na myśli, jesz jedzenie, prawda? To nie jest randka, obiecuję – Jimin jąka się, coraz bardziej zawstydzony z każdym wypowiedzianym słowem.

- Jasne.

- Co!? – patrzy na nią, czekając, aż powie mu, że żartuje, ale ona nic takiego nie mówi. – Tak naprawdę nie spodziewałem się, że powiesz tak.

- Mądre osoby nie odmawiają darmowego jedzenia – mówi Miri, wyglądając na dumną.

- Są to także osoby, które łatwo dają się porwać – stwierdza Jimin, na co Miri tylko się uśmiecha.

Teraz, siedząc w samochodzie Jimina i kierując się w stronę wybranej przez niego restauracji, Miri spogląda na ulicę.

Jimin odchrząkuje, przyciągając jej uwagę. – Naszyjnik dobrze na tobie wygląda.

- Och – Miri spogląda w dół na gołębia, którego już całkiem polubiła. – To musi być dziwne, widząc, jak go noszę i wiedząc, że jest przeznaczony dla kogoś innego.

- Szczerze mówiąc, nie. Pasuje ci – mówi Jimin, gdy jego oczy były skierowane na drogę. – Nie wiem nawet, dla kogo to było przeznaczone. Kiedy go kupiłem, powiedziałem ekspedientce, że jest przeznaczony dla kogoś wyjątkowego. Nie wiem już, kto to jest.

Miri nie wie, co powiedzieć. Czuje w sobie dziwną energię.

- Podoba mi się to jak na tobie wygląda. Jakby był przeznaczony dla ciebie – mówi Jimin, uśmiechając się do niej.

Mr. BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz