Kiedy sen zaczyna zanikać, słyszysz głośne przekleństwa i otwierasz oczy.
- Czy mógłbyś się zamknąć? Jakaś zraniona dusza próbuje odpocząć – mówisz drażniącym tonem do Sunghyuna swoim oszołomionym porannym głosem.
W końcu przestaje chodzić i mamrotać. Ale kiedy jego oczy spotykają się z twoimi, czujesz nagłą potrzebę, aby schować się pod kołdrę i nigdy nie wyjść. Zamiast tego rozglądasz się po sali szpitalnej i czujesz zwykłe ukłucie rozczarowania.
Więc naprawdę nie zawracał sobie głowy przyjściem, żeby mnie zobaczyć.
- Ty idiotko! – mówi Sunghyun. Zauważasz jego uszy, które są jaskrawoczerwone i z doświadczenia od razu wiesz... jest naprawdę wściekły.
- Hej, hej... co w ciebie wstąpiło? – patrzysz na niego zaskoczona. – To nie tak, że prosiłam o uderzenie w głowę.
- Nie zaszkodziłoby to zbytnio, skoro twoja głowa i tak jest pusta – wygląda na to, że Sunghyun wypuścił trochę pary, gdy podchodzi, by usiąść obok ciebie. Uśmiechasz się do niego. – Jak się czujesz? – marszczy się ze zmartwienia. Sięgasz i umieszczasz kciuk między jego brwiami, przesuwając go w dół, aby wygładzić zmarszczki. Sunghyun parska śmiechem. To było coś, co robiłaś jako dziecko za każdym razem, gdy Sunghyun marszczył brwi.
- Nie martw się. Nic mi nie jest – uśmiechasz się do niego uspokajająco. – Potrzeba czegoś więcej niż uderzenia w głowę, żeby mnie powalić.
- Tak, tak... - Sunghyun odwzajemnia uśmiech i czujesz, że się odprężasz, nie zdając sobie sprawy, jak spięta byłaś, gdy zobaczyłaś go wściekłego. – Przygotuj się. Szpital nie chce cię już tu trzymać. Wyrzucają cię.
- Naprawdę? Mogę iść do domu? – pytasz z szczęściem wyrytym w każdej rysie twojej twarzy...
- Yhm – Sunghyun potwierdza i patrzy na bukiet, który dał ci Jimin...
Och, Jimin!!
- Sunghyun... czy Jimin...? – twój głos cichnie.
- Och on. Tak trudno było go zmusić do wyjścia. Gdyby nie ten wywiad, który mają dziś rano, nie wyszedłby – czujesz ciepło, które cię ogarnia, uśmiechając się na myśl, jak Sunghyun wykopuje Jimina z tego pokoju.
- Jak w ogóle wpakowałaś się w ten bałagan? – Sunghyun zadaje pytanie, na które bałaś się odpowiedzieć. Gdy mówisz mu wszystko, słucha cierpliwie, ale zauważasz, że jego uszy przybierają jasny odcień czerwieni, a pięści zaciskają się tak mocno, że pękają żyły.
O rany... Jungkook nie żyje... myślisz sobie.
*****
Od incydentu minął dobry tydzień, a twoja rana szybko się zagoiła. Jednak Jungkook nie zrobił ani nie powiedział nic, by to przyznać, co na początku cię rozczarowało, ale teraz ta myśl tylko cię rozwścieczyła.
On naprawdę jest takim palantem, jak myślałam, że jest, myślisz.
Teraz, gdy siedzisz w pokoju na spotkaniu z BTS, ich menedżerami, kilkoma innymi pracownikami i PD-nimami, jedyne, co możesz zrobić, to rzucić okiem na zegar wiszący na ścianie. Ale wydaje ci się, że kpi z ciebie, bo przysięgasz, że przez ostatnie 10 minut była 13:40.
Opierasz brodę na dłoni i leniwie wpatrujesz się w otaczających cię ludzi. Od dwóch godzin opowiadają o światowej trasie. Chociaż na początku bardzo się starałaś nadążyć i brać udział w dyskusji, teraz twoja uwaga jest słaba.
- Myślę, że na razie to wszystko... - słyszysz głos PD-nima i natychmiast wstajesz ze swojego miejsca, gotowa do wyjścia. W trakcie tego udaje ci się uderzyć kolanem w stół i przyciągnąć uwagę każdej osoby w pomieszczeniu.
Kątem oka widzisz, jak Sunghyun przewraca oczami, zanim zakrywa twarz dłońmi. Jimin zaciska usta i patrzy na ciebie z niepokojem. Ale to Jungkook przerywa ciszę swoim śmiechem.
- Kiedy myślisz, że T/I nie może wyrządzić więcej szkód... Brawo! – głos Jungkook wywołuje w tobie falę wściekłości, ale tylko zaciskasz zęby.
Czekasz, aż wszyscy wyjdą, gdy Taehyung uśmiecha się do ciebie. – Następnym razem przynajmniej postaraj się wyglądać, jakbyś była zainteresowana spotkaniem. Po prostu przytakuj, kiedy ktoś mówi, tak jak ja to robię – mruga do ciebie. – Och! I bądź ostrożna – kłaniasz się i dziękujesz.
- Nic ci nie jest? – Jimin podchodzi do ciebie. Nie możesz powstrzymać uśmiechu.
- Gdybym dostawała dolara za każdym razem, gdy zadajesz mi to pytanie, prawdopodobnie miałabym wystarczająco dużo pieniędzy, aby kupić BigHit – Jimin pytał cię o samopoczucie milion razy, a ty nie znosisz przyznać, że troska sprawiła, że motyle trzepotały ci w brzuchu.
Uśmiechnięty Jimin wyciąga rękę i delikatnie dotyka siniaka z boku twojego czoła. Dotyk jego palców wysyła przez ciebie strumień elektryczności. Przełykasz ślinę i patrzysz mu w oczy. Uśmiechając się, mówi. – Do zobaczenia.
Wypuściłaś długi oddech, z którego nie zdawałaś sobie sprawy, że wstrzymujesz.
- Wow, to było żałosne – odwracasz się zszokowana tym głosem i widzisz Jungkooka opartego o stół. Przewracasz oczami i krzyżujesz ramiona, aby dać poznać swoje niezadowolenie.
Podchodzi bliżej, a ty odruchowo cofasz się o krok, co sprawia, że się uśmiecha.
Znowu ten uśmiech.
- Daj mi swoją rękę – mówi Jungkook.
- S-słucham? – jąkasz się.
- Po prostu... mi zaufaj – coś w jego głosie sprawia, że chcesz mu zaufać, więc wyciągasz prawą rękę.
Jungkook lekko chwyta twoją dłoń i obraca ją tak, aby była skierowana do góry. I kładzie na niej białe pudełko z czerwoną wstążką, która została niechlujnie zawiązana wokół niego przez pozornie niedoświadczoną rękę. Pudełko jest mniej więcej wielkości twojej dłoni, a waga sugeruje, że coś jest w środku.
- C-co... - spoglądasz znad pudełka i zauważasz, że znajdujesz się sama w sali konferencyjnej.
Rozwiązujesz wstążkę i ostrożnie otwierasz pudełko, aby znaleźć w środku telefon, ale to nie jest pierwsza rzecz, którą zauważasz.
Na ekranie telefonu widnieje samoprzylepna karteczka: Ponieważ byłaś na tyle głupia, by zgubić telefon...
Prychasz z niedowierzaniem i starasz się ignorować bąbelki radości pojawiające się w twoim brzuchu.
Włączasz telefon i prawie go upuszczasz, gdy widzisz tapetę.
- JEON JUNGKOOK!!!!
CZYTASZ
Mr. Boss
Fanfiction- Pozwól mi to uprościć, T/I-ssi - mówi Jungkook, zbliżając się niebezpiecznie, jednocześnie nadal ignorując twoje oczy, które strzelają sztyletami. - Robisz to, co powiem. Jestem twoim szefem! Original Author: @iPurpleJungkook Cover: @feel_the_death