XXIII

1.4K 57 0
                                    

Siedzi wyjątkowo nieruchomo, jej oczy utkwione są na drodze przed nią. Jungkook obserwuje ją z niepokojem, nie mogąc sobie poradzić z nagłą zmianą jej zachowania.

Właśnie wtedy widzi łzę uciekającą z jej oka, która w ciemności nocy wygląda prawie jak pojedynczy błyszczący klejnot na jej oliwkowej skórze i spływa po gładkiej powierzchni jej policzka. Ociera go palcem wskazującym.

Odwraca głowę, by na niego spojrzeć, z lekkim drżeniem podbródka. Patrzy na niego, jakby zupełnie zapomniała o jego obecności. W tej chwili nie chce niczego bardziej, jak tylko przyciągnąć ją do siebie i trzymać tak na wieczność.

- Wszystko w porządku? - jego łagodny głos jeszcze bardziej utrudnia jej powstrzymawanie łez grożących wylaniem się. Po prostu kiwa głową. - Myślisz, że dasz radę mi wskazać drogę? - pyta ostrożnie.

- Prosto, a potem w lewo na skrzyżowaniu.

Rzuca jej jedno długie spojrzenie przed ponownym uruchomieniem samochodu.

- Jeśli nie pomyliłem lewej strony z prawą, to powinno być tu... - mówi Jungkook, skręcając na inny pas 15 minut później.

Wyłącza silnik i odpina pasy, gotowy do wyjścia, gdy zauważa, że T/I nie próbuje się ruszyć. - Hej, co się stało?

- Dlaczego mnie tu przywiozłeś?

Wpatruje się w nią osłupiały.

Dlaczego ją tu przywiózł? Jaki był powód? Poczuł, jak skręca mu się serce, gdy siedział nad brzegiem rzeki Han, słuchając jej opowieści o swojej babci i jej życiu przed przeprowadzką do Seulu. Spojrzenie w jej oczach wiele mówiło. Wiedział wtedy, że zrobi to, co będzie konieczne, by ją uszczęśliwić.

Oszczędza mu odpowiedzi, kiedy dostrzega starszą kobietę z zawiniątkiem czegoś pod pachą, mrużąc na nich oczy.

Dopiero gdy Jungkook słyszy, jak drzwi się zamykają, uświadamia sobie, że T/I wysiadła i biegnie do kobiety. Starsza pani w szoku upuszcza zawiniątko, gdy zostaje otoczona przez wnuczkę szerokim uściskiem. Jungkook też wychodzi, nagle zaczynając się denerwować.

- T/I, moje słodkie dziecko - pieści jej włosy, a ciało T/I trzęsie się z każdym szlochem. Odciągając wnuczkę trzyma ją na odległość ramion, jej oczy przesuwają się od głowy do palców u nóg. Jej zmarszczki pogłębiają się, gdy miękkie spojrzenie znika. - Spójrz na siebie!! Nie dostajesz jedzenia w tym swoim mieście?

- Babciu!!! - T/I jęczy, przewracając oczami, wskazując, że był to częsty temat dyskusji, który jej się nie podobał.

Oczy starszej pani po raz pierwszy tego wieczoru przenoszą się na Jungkooka, zwężając się, tworząc najbardziej przerażające spojrzenie, jakie kiedykolwiek widział. - Kto to jest?

T/I odwraca się, wycierając oczy. Wydaje się, że robi się trochę nieswojo, przesuwając niewidoczne kosmyki włosów za ucho. - Um... on jest... moim szefem.

Jungkook krzywi się w duchu, gdy go przedstawia, ale i tak kłania się nisko na powitanie. - Witam. Miło mi panią poznać.

- W takim razie wejdźcie - podnosi leżące zawiniątko i wchodzi do domu, ale najpierw rzuca z dezaprobatą spojrzenie w kierunku samochodu Jungkooka.

- Nie sądzę, że mnie polubiła - mówi z rozczarowaniem Jungkook.

- O nie, nie chodzi o to, że cię nie lubi. Ona cię nienawidzi - uśmiech T/I dociera do jej zmarszczonych oczu. Wstrzymuje oddech, zdając sobie sprawę, że po raz pierwszy naprawdę się do niego uśmiechnęła. Odkrywa, że jego usta unoszą się do góry.

- Nie możesz przynajmniej skłamać, żeby mnie uspokoić?

- Chodźmy - bierze go za rękę, ciągnąc w stronę domu, śmiejąc się.

*****

Jungkook niezgrabnie siedzi przy stole, wpatrując się w pustą przestrzeń przed sobą. T/I i jej babcia przygotowują obiad w kuchni.

- Przestań blokować mi drogę, dziecko. Wynoś się z kuchni! - słyszy głos mówiący.

- Pozwól, że ci pomogę - protesty T/I są śledzone, ale westchnienie pokonane.

- W takim razie weź to jedzenie - kilka sekund później pojawia się T/I, balansując i trzymając w dłoniach trzy duże miski. Jej oczy są utkwione na nich, upewniając się, że niczego nie upuści. Szybko wstaje, aby pomóc jej wydobyć kolejny promienny uśmiech.

Kiedy wszyscy siadają do jedzenia, Jungkook nie może powstrzymać się od gapienia na kilka odmian potraw, które mogą nakarmić tuzin osób.

- Dziękuję za jedzenie! - T/I śpiewa.

- Nie zamierzasz jeść, chłopcze? - podnosi wzrok i widzi ten sam wyraz jej twarzy.

- Dziękuję za jedzenie - mówi szybko odwracając wzrok.

Wypija łyżkę zupy wołowej i od razu czuje, jak rozchodzi się po nim ciepło, łagodząc jego wyczerpane ciało. Z czułością obserwuje, jak jej babcia kręci się wokół szczupłej postaci T/I, obwiniając Seul, a następnie jej pracodawcę za przepracowanie jej, w tym momencie czuje, że ukłucie było wymierzone w niego, wywołując poczucie winy w jego brzuchu.

- Więc czym się zajmujesz? - krztusi się jedzeniem, które miał połknąć i szuka pomocy u T/I.

- Jest piosenkarzem.

- Piosenkarzem? - nie wygląda na pod wrażeniem. Nagle odczuwa rozczarowanie. Dlaczego w ogóle próbuje zdobyć jej aprobatę?

- Tak, i to bardzo dobrym - patrzy na T/I zaskoczony jej słowami i widzi jasny kolor pojawiający się na jej policzkach... a może wyobraża to sobie.

- Co ty w ogóle masz na sobie, T/I? - jej babcia przygląda się jej doborowi garderoby. Jungkook wydaje z siebie niesłyszalne westchnienie, ciesząc się, że odsunął się od niego temat dyskusji.

- Co jest nie tak z tym, co mam na sobie?

- Wy młode dzieci, nigdy nie zrozumiem, jak modne są dziury.

Jungkook kładzie dłoń na odsłoniętym kolanie. Kiedy sięga po swoją miskę ryżu, zdaje sobie sprawę, że ilość się podwoiła.

Przysięgam, że kiedy ostatnio sprawdzałem, była prawie pusta...

- Tsk. Tsk. Tsk. Czy to wszystko, co będziesz jadł? - słyszy obok siebie chichot T/I i od razu odbiera to jako złowieszczy znak.

- O nie... zjadłem dużo. Jedzenie jest bardzo smaczne.

- Oczywiście, że jest - sięga przez stół i bierze jego miskę, którą z wielkim trudem udało mu się opróżnić, i zasypuje ją kopcem ryżu. - Jedz.

Z nerwowym łykiem przyjmuje miskę z powrotem i wpatruje się w białe ziarna ryżu, jakby próbował sprawić, by magicznie zniknęły. Odwraca się do T/I, która zakrywa usta, ukrywając śmiech. „Pomóż" mówi do niej ustami, a ona odsuwa rękę, dając mu współczujące, ale uspokajające skinienie głową. Jest uspokojony.

- Och Jungkook, spójrz na swoją miskę zupy, jest pusta - marszczy brwi, lekkość, którą poczuł przed chwilą znikła. - Babciu, może chce więcej zupy.

Czuje, jak jego szczęka opada. - O nie, nie, proszę. Jestem pełny - opada z powrotem na krzesło, gdy w jego stronę popychana jest kolejna miska zupy.

W co się wpakowałem?

Mr. BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz