Prolog

311 24 16
                                    

Na polanie zapanowała cisza, nieprzerwana choćby najmniejszym szmerem. Zbliżała się północ, a księżyc świecił nadzwyczaj jasno, oświetlając twarze zebranych. Wyglądały upiornie w delikatnym, mlecznobiałym blasku, który padał teraz na małą ludzką zbieraninę pośrodku polany.

Elian klęczał ze zwieszoną głową pośrodku tego niewielkiego tłumu, a jego skrępowane za plecami ręce zaczynały powoli tracić czucie. Sznur wrzynał się niemiłosiernie w skórę na nadgarstkach, powodując uczucie pulsującego bólu, od którego chłopcu chciało się płakać. Mężnie jednak stawiał czoła niewygodzie i upokorzeniu, jakie zgotował mu sołtys.

Przez tłum przeszedł nerwowy szmer, ludzie spoglądali na siebie i wskazywali go palcami, niektórzy wykonali charakterystyczny gest, kciukiem przesuwając po swoim gardle w pozycji poziomej. Mogło to oznaczać tylko jedno: ktoś dzisiaj straci głowę.

Elian spojrzał hardo w stronę, z której nadchodzili jego oprawcy. Było ich trzech: dwóch młodych i jeden stary, poruszający się o lasce. Szli niespiesznie, a gapie rozpierzchli się na wszystkie strony, by zrobić im miejsce.

- Odsuń się, bo tobie też obetną łepetynę!

- Maia, chodź tutaj! Jak najdalej od nich! Nie zwracaj na siebie uwagi.

Chłopak oblizał wargi, czując jak serce łomocze w szalonej kanonadzie. Zmrużył oczy i przyjrzał się przybyłym na miejsce jego kaźni.

Na przedzie dostrzegł czarnowłosą, bladą kobietę w charakterystycznym białym stroju, wyszywanym błękitnymi i czerwonymi kwiatami. W skład jej odzienia wchodziła długa, płócienna spódnica rozcinana na prawym boku aż po samo udo, na którym to widniał czarny tatuaż, przedstawiający głowę rysia. Wysokie buty na obcasie podkreślały smukłe kostki kobiety, jednocześnie optycznie wydłużając nieco zbyt krótkie nogi. Górną część garderoby stanowiła gruba, bawełniana bluzka odsłaniająca ramiona i brzuch, na którym również widniał tatuaż. Długie, rozkloszowane rękawy ukrywały dwa noże w futerałach, przyczepione skórzanymi paskami do każdej z rąk.

Dodatkowo czarnowłosa nosiła na szyi dziwny, srebrny medalion w kształcie róży wiatrów, a pośrodku tej ozdóbki widniał błękitny, okrągły szmaragd wielkości źrenicy w oku. Na każdym z ramion gwiazdy umieszczono dodatkowo po jednym malutkim szmaragdzie, dokładnie tego samego koloru co ten pośrodku. Runy, pokrywające przestrzeń wokół największego kamienia, wyryte zostały w srebrze przez mistrza w swoim fachu. Medalion musiał kosztować fortunę.

Elian zauważył coś jeszcze. Kobieta przepasała się w talii długim, materiałowym pasem w odcieniach czerni, za który wetknęła poręczną, zakrzywioną szablę. Jednak to broszka zwróciła uwagę chłopca - była prosta i na pierwszy rzut oka niezbyt ładna. Elian wiedział jednak co oznacza symbol wyryty w metalu.

,,Znak Peruna. Czyli to ona jest...", nie zdążył dokończyć zdania w swojej głowie, bowiem jeden z pilnujących go bandziorów zasadził mu kopa w brzuch. Chłopak zgiął się wpół, wymiotując obficie na trawę. Zadrżał.

Zupełnie nie zwracając uwagi na przejmujących chłód wrześniowej nocy, kobieta stanęła przed chłopcem na szeroko rozstawionych nogach, a dłonie położyła na biodrach, uśmiechając się wyzywająco. Mężczyźni wpatrywali się z fascynacją w jej biały, nieco skąpy uniform, podczas gdy drugi z katów zajął już swoje miejsce przy lewym boku czarnowłosej.

Był wysoki i nieco zbyt chudy, widoczna szrama na obojczyku wskazywała, że ma za sobą wojaczkę, a jego ciemne groźne oczy wpatrywały się teraz w gwiazdy, które migotały na głowami zgromadzonych. W przeciwieństwie do swej towarzyszki mężczyzna ewidentnie gustował w czarnych ubraniach, jedynie jego znoszony kontusz przyozdobiony był ciemnofioletowymi akcentami, a na złotym pasie kata Elian zauważył wyhaftowane fioletową nicią piwonie i konwalie. Podobnie jak kobieta nosił przy sobie zakrzywioną szablę i posiadał tatuaż z rysiem, tyle że umiejscowiony na przedramieniu lewej ręki.

Zwiadowcy: Sól w oku [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz