Gdy ponownie wyruszacie, masz złe przeczucia. Wszyscy są zmęczeni po wczorajszej nocy, na niebie kłębią się szare chmury, a konie wyglądają, jakby były chore.
Leniwie klepiesz H/N po karku i zacieśniasz wodze. Zbliżacie się do Hiroszimy, miasta które kiedyś było sercem handlu dla wielu kupców. Ciągnie się ono od pól uprawnych aż po las nieopodal i podobno liczy wiele metrów szerokości.
Z daleka widać drzewa i krzaki obrastające tę równię, a nawet szczyty kamiennych wież przysłoniętych przez chmury.
Zwiększasz czujność. W takim terenie łatwiej zostać zaatakowanym.
Mikasa wygląda na przybitą, więc proponujesz jej, że możesz przejąć prowadzenie. Od razu się prostuje i kręci głową. Postanawiasz już jej nie denerwować.
I wtedy widzisz czerwoną flare. Potem kolejną. Pojawiają się, jedna za drugą, zaburzając ci pole widzenia.
Natychmiast zmieniacie kurs.
- Co to ma być? -
Z prawej nadjeżdża kolejna grupa z Conniem na czele.
Gdy obracasz się by spojrzeć na Mikase, jej już nie ma. Jej koń biegnie dalej obok twojego, ale dziewczyna znajduje się w powietrzu. Dlaczego to zrobiła?
Ale zaraz dostrzegasz jej powód.
Dwóch, czterech, SIEDMIU tytanów przed wami. Prawdopodobnie udało im się rozbroić prawą flankę. Boisz się pomyśleć o stratach jakie prawdopodobnie poniesiecie. Do tego człowiek nigdy się nie przyzwyczaja.
Sięgasz po swoją uprząż i też zeskakujesz z konia. Wiatr wieje ci w oczy.
Na miejscu są już Levi i Eren, wraz z kilkoma rekrutami. Jeden z nich podrywa się do lotu, rozpoznajesz go - to ten chłopak z blizną, któremu wczoraj zadałaś pytanie przy ognisku. Walczy dobrze jak na nowego, porusza się wolno, ale z precyzją. Jego uprząż wbija się w skórę pobliskiego tytana.
Ale nie jest dość szybki. Ogromna ręka łapie go w locie i unieruchamia. Biegniesz ile sił w nogach, choć dobrze wiesz - nie zdążysz. Chłopak próbuje wydać z siebie ostatni krzyk, ale nawet do tego braknie mu czasu - jego ciało zostaje rozerwane jak pergamin. Krew tryska na twoją koszule.
Nie odwracasz wzroku. Ktoś w końcu musi patrzeć.
***
- Sprawa wygląda więc tak. -
Armin gładzi się po czole. Jest wyraźnie wykończony po dzisiejszej walce.
- Wraz z Kapitanem Levi’em znaleźliśmy punkt obserwacyjny z którego dostrzec można całą Hiroszime. -
Levi siedzi na stołku i wlepia wzrok w podłoge.
- Jest tu o wiele więcej tytanów niż się spodziewaliśmy. Mocna zabudowa i duża ilość martwych mieszczan przyciągneła ich całkiem sporo. Razem naliczyliśmy ich w sumie 57. -
Po namiocie rozlegają się szepty. Jedna dziewczyna wymiotuje.
- Nie będzie łatwo. Teren jest dość zabudowany, ale brakuje w nim punktów zaczepienia. Tytanów ciężko będzie zwabić w inne miejsce. -
Rozlużniasz kołnierz swojej koszulki. Czy tutaj nie zrobiło się przypadkiem duszno?
- Wierze jednak, że wykazując najszczersze chęci i starania, będziemy w stanie sprostać takiemu zadaniu. -
Armin robi pałzę.
- Podczas dzisiejszego ataku zginęło 9 rekrutów i 3 rekrutki z prawej flanki. Przeczytam teraz ich nazwiska. -
Zamykasz oczy.
Ten moment zawsze był straszny. Pamiętasz jakby to było wczoraj każdy z nich, gdy usłyszałaś imię bliskiej ci osoby.
Zastanawiasz się, kiedy twoje nazwisko znajdzie się na tej liście.
Może już niedługo. Całkiem niedługo.
𓍊𓋼𓍊𖡼.𖤣𖥧𖡼.𖤣𖥧𓋼𓍊𓋼
Funfact: miasto zostało ochrzczone po japońskim mieście na którą USA zrzuciło bombę jądrową podczas II wojny światowej
CZYTASZ
call me captain // attack on titan (LEVI x READER)
FanfictionKażdy w życiu ma jakiś sposób na przetrwanie. Jednych kieruje ciekawość do zewnętrznego świata, drugich nienawiść do besti jakimi są tytani. Y/N zawsze pchała do przodu miłość. Jej strategia była więc prosta - zakochiwała się. Żyła specjalnie dla os...