4

404 37 41
                                    

Po zmroku rozstawiacie namioty. Wszyscy są jednak tak zmęczeni, że część decyduje się spać na konarach drzew lub na mokrej ziemi. Sama wybierasz te drugą opcję i usadawiasz się obok pnia, podkładając pod głowę nierozłożony namiot.

Przed snem myślisz o najmłodszych rektutach - o ich trzesących się dłoniach i przestraszonych twarzach. Dla wielu z nich to jest dopiero początek traum w jakie się pakują. 

W końcu udaje ci się zasnąć. Nawet za kurtynami powiek nie można się schronić przed mrokiem. Śnią ci się obrazy z przeszłości, głos matki, twarda podłoga w więzennej celi. Chłopak z blizną i jego krew, której nie możesz zmyć ze swoich rąk, nie ważne jak mocno próbujesz, próbujesz i…

Budzisz się zlana potem. Nawet drzewa zdają się patrzeć na ciebie jak na przestępczynie.

***

Przecierając oczy, przedzierasz się przez las. Nie możesz spać i potrzebujesz przestrzeni, miejsca gdzie nie otaczają cię kępy liści i pnie. Wychodzisz na równinę przy której płynie wąski strumyk wody. Kucasz aby przemyć sobie twarz, ale słyszysz za sobą trzask gałęzi.

To Levi Ackerman. 

Przystaje i patrzy na ciebie karcąco. Czujesz irytację wzmagającą się pod skórą. Tylko nie on, tylko nie teraz.

- Nie mogłam zasnąć. -

Tłumaczysz. Jego tęczówki lśnią w blasku księżyca. 

Levi marszczy brwi. Mierzy cię wzrokiem, jakby próbował coś odgadnąć.

- Umiesz sprzątać? -

Pyta niespodziewanie. Zastanawiasz się chwilę. 

- Mam pewne doświadczenie. -

Stwierdzasz wymijająco.

- Jakie konkretnie doświadczenie? -

- Choćby mycie pańskiego kubka. Czy to się liczy? -

Gryziesz się w język. 

Mężczyzna patrzy na ciebie z ukosa.

- Myślisz, że gdy jesteśmy sami, nagle możesz pyskować? -

- A widzisz tu jakieś cele do których mógłbyś mnie wsadzić, Levi? -

Mówisz zmęczonym głosem. 

Kapitan robi kilka kroków w twoją stronę i mocno chwyta przód twojej koszulki. Wasze twarze są tak blisko, że możesz poczuć jego oddech.

- KAPITANIE Levi. Naucz się wreszcie.

Wypuszcza cię. Upadasz na ziemię, obijając sobie bok. Zaraz jednak zrywasz się na nogi i szybko go doganiasz.

- W moim kampusie ciągle kazali nam sprzątać. Byłam najlepsza na roku. -

Mówisz szybko na jednym oddechu. Levi się zatrzymuje.

- Chodź -

Macha ręką i znika między drzewami. Mija sekunda, aż decydujesz się podążyć za nim.

***

Prowadzi cię do jednego z największych namiotów, który znajduje się na poboczu. Pokój ma w sumie kilka metrów szerokości, a pod każdą ścianą ustawione są pudła i uprzęże. Od razu rozpoznajesz sprzęt do trójwymiarowego manewru. Zapasowe ostrza, butle z gazem, worki jedzenia - wszystko jest tutaj.

- Masz. -

Kapitan rzuca ci ścierke i siada na pobliskim pniu. Obracasz materiał w dłoniach.

- Co mam z tym zrobić? -

Patrzy na ciebie jak na wariatke.

- Ktoś musi zrobić porządek po każdej bitwie. -

- Nie możesz poprosić innych rekrutów aby się tym zajęli? -

- Nie. Te świnie nie potrafią zmywać krwi jak należy. -

Powoli kiwasz głową. Siadasz obok niego i przysuwasz do siebie zestaw ostrzy

Kończysz przecierać pierwsze z nich i odkładasz je na bok. Levi od razu podnosi je i ogląda pod światłem świecy. Długo milczy.

- Butle też trzeba wyczyścić. I twoją koszulkę. Jest brudna -

Patrzysz na swój strój. Krew chłopaka z blizną którego imienia nawet nie pamiętasz. Jakoś nie miałaś odwagi jej zdjąć.

Ściągasz ubranie przez głowę. Zostajesz w samym staniku i teraz naprawdę odczuwasz nocny chłód z zewnątrz. 

- Gdzie trzymasz dodatkową koszulkę?

- Nie mam. Wymieniłam z Conniem na wino. -

Kapitan wzdycha zażenowany.

- Weź. -

Podaje ci swoją kurtkę.

- Zakryj się. -

Bez słowa zakładasz ją na siebie. Pachnie skórą i herbatą earl-grey.

Mężczyzna prycha pod nosem. Patrzysz na niego pytająco.

- Przypominasz mi kogoś. -

Mówi półgłosem. 

Więcej tej nocy nie rozmawiacie

𓍊𓋼𓍊𖡼.𖤣𖥧𖡼.𖤣𖥧𓋼𓍊𓋼

Dziękuję za taki dobry odbiór opowieści!! Koniecznie powiedzcie ile rozdziałów dziennie byście chcieli

love <33

call me captain // attack on titan (LEVI x READER)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz