28

234 19 7
                                    

Gdy budzisz się rano, Levi jest dziwnie milczący. Wychodzi pięć minut wcześniej, całuje cię w czoło - zastanawiasz się, co się stało.

Opcji jest wiele. Może myśli o tym, co powiedziałaś mu wczoraj. Jego koszula wciąż jest wilgotna od swoich łez, a prześcieradło mokre od...

Tak, możliwe, że myślał właśnie o tym.

Może chwilowo czuł się źle. Mężczyzna często miewał koszmary, momenty w których zaczynał wątpić - ale wtedy był bardziej zły niż smutny. Dziś jego oczy wyglądały, jak oczy człowieka zmęczonego życiem.

Może po prostu był zmęczony życiem?

Albo stresował się tak jak ty. Niedługo miała się odbyć pierwsza ekspedycja za mury, ogłoszone miały być szacowane straty... i jako kapitan, miał prawo się o to martwić.

Dajesz mu komfort i przestrzeń. Ten jeden raz spuszczasz głowę i pozwalas mu przejść, bo wiesz, że tego teraz potrzebuję.

I cokolwiek roi mu się teraz w głowie, napewno doprowadzi do słusznej decyzji z jego strony, prawda?

Prawda?

***

Wieczorem kapitan długo nie wraca. Zawinięta w pościel, podkładasz rękę pod głowę i myślisz. Ten jeden raz pozwalasz sobie by twoje myśli odpłynęły w inną stronę.

Przypominasz sobie twarze zmarłych. Często to robiłaś, gdy tylko miałaś czas. Bałaś się zapomnienia, bałaś się że zatracisz ich obraz jaki zarysował się w twojej głowie. Zapomniałaś już kolor oczu Kaito. Zapomniałaś rysów twarzy Hiroshi. Boisz się, więc rysujesz ich w umyśle. Linia po lini, spojrzenie po spojrzeniu.

Levi wchodzi do środka. Zanim zdążysz coś powiedzieć, siada przy biurku i rozkłada papiery.

- Levi? -

Mężczyzna mruczy coś znad dokumentów.

- Chodź tu. -

Kręci głową.

- Atrament mi się rozleje. -

- Chodź. -

Przez chwilę się waha, ale w końcu wstaje. Kladzie karawke na szafce nocnej, plik kartek rozsypuje się na pościeli. Levi opiera się plecami o ścianę i wzdycha.

- Wygodnie? -

- Nie powinno się pracować w łóżku.

- Nie powinno się być najsilniejszym i najprzystojniejszym wśród żołnierzy zarazem, a proszę, jednak jesteś. -

Levi spuszcza wzrok. Całujesz go w skroń i opierasz głowę o jego bok. Mężczyzna kładzie jedną z kartek na kolanach i studiuje ją w świetle świecy.

- Czemu dziś później wróciłeś? -

Pytasz. Nie odpowiada. Zamykasz oczy i podkulasz nogi pod brodę. Levi kładzie dłoń na czubku twojej głowy.

Śpisz jakąś godzinę, ale masz kolejny koszmar. Zakrwawione dłonie, krzyki ukochanych. Budzisz się z bijącym sercem, ale Levi cię trzyma - jego ręce są ciepłe, a on odrzuca na bok papiery i przyciąga cię do siebie.

Nic nie mówicie, bo nie musicie. Oddychasz miarowo i otulasz go ramionami.

- Nie opuścisz mnie. Nie opuścisz, prawda? -

Sama nie wiesz, czy odpowiada. Zasypiasz.

𓍊𓋼𓍊𖡼.𖤣𖥧𖡼.𖤣𖥧𓋼𓍊𓋼

Hmmm we're happy and in love right?

RIGHT?

love <3

call me captain // attack on titan (LEVI x READER)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz